

Ethereum, druga pod względem popularności po bitcoinie kryptowaluta, zaliczyła w ubiegłym tygodniu tzw. flash crash. W ciągu kilkunastu sekund jej kurs zanurkował z poziomu 317 dolarów do 10 centów. Wiele wskazuje na to, że cała sytuacja była zaplanowana i ktoś na niej nieźle zarobił.
Wszystko działo się w środę w ubiegłym tygodniu na jednej z większych giełd kryptowalutowych GDAX. Jak opisuje Rafał Zaorski z fundacji Trading Jam, „doszło do sprzedaży sporej liczby ethereum w jednym zleceniu, które można określić jako odpowiednik zlecenia PKC (po każdej cenie)”. Kurs kryptowaluty, który przed złożeniem feralnego zlecenia kształtował się na poziomie 319 dolarów, w ciągu kilkunastu sekund zanurkował do 10 centów, zmiatając po drodze wszystkie zlecenia kupna. „Stało się tak dlatego, że spora część uczestników tej giełdy korzystała z lewara, a przy tak gwałtownym spadku aktywowały się zlecenia margin call, zamykające automatycznie pozycje” - wyjaśnia Rafał Zaorski z Trading Jam.


Samo pierwsze zlecenie sprzedaży obniżyło kurs ethereum z 317 do 224 dolarów, jednak późniejsze zlecenia zamykające lewarowane pozycje zepchnęły kurs jeszcze niżej, co aktywowało kolejne zamykanie pozycji i zepchnęło kurs kryptowaluty niemal do samego dna. Jak tłumaczy Rafał Zaorski, nawet zrealizowane podczas całego wydarzenia zlecenia zajęcia lewarowanych pozycji po 100 dolarów, po nagłym spadku kursu poniżej 50 dolarów, automatycznie musiały zostać zamknięte. „Cała podaż została zaabsorbowana dopiero na poziomie 10 centów, gdzie czekały już zlecenia kupna” – zauważa Zaorski.
$ETHUSD lol oh my god. this dude made a million off 350 dollars
— John DeMasie (@jdemasie) Jun. 21 at 09:52 PM
Istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogła być to manipulacja
Zapytaliśmy eksperta fundacji Trading Jam, co przemawia za tym, że mogła to być manipulacja. Zaorski podał kilka argumentów. „Obecnie rynek kryptowalut nie jest w żaden sposób kontrolowany. Zresztą sama idea kryptowalut sprowadza się do braku możliwości kontroli. Raz dokonana transakcja na portfelu nie może być cofnięta, bo takie są założenia funkcjonowania kryptowalut. Jedynymi regułami, jakie obowiązują na rynku, są regulaminy poszczególnych giełd. Przypomina to "wolną amerykankę" giełd amerykańskich w XIX wieku, gdzie manipulacja ceną i różnego rodzaju zagrywki typu ‘corner’ lub spółdzielnie były standardem” – tłumaczy Zaorski.
Czym jest "corner"
Zapominanie od dawno słowo na giełdach ze względu na regulacje które uniemożliwiają tego typu działań z pełna premedytacją. Corner to sytuacja w której tak manipulujemy cena, że zmuszamy spekulujących na wzrosty do zamknięcia lewarowanych pozycji zbiciem ceny poniżej interesującej nas wartości. To zmuszenie do zamknięcia pozycji umożliwia manipulującemu odebranie instrumentu po niższych cenach i bardzo duży zysk. Corner mógł być stosowany i na wzrostach i na spadkach. W dobie handlu elektronicznego tego typu zagrywki na giełdach bez mechanizmów zawieszających notowania mogą być przeprowadzone w czasie sekund.
„Podejrzane są także duże zlecenia i ustawienie się z kupnem na poziomach jednego dolara i dziesięciu centów. Te poziomy cenowe nie wydają się przypadkowymi wartościami. Według arkusza wykonanych wtedy transakcji, ostatnie w miarę normalne oferty czekały przy cenie 25 dolarów. Kolejne oferty, wystawione właśnie na wymienionych wcześniej poziomach i w dużym skupisku, wydają się być ustawione celowo i dużo wcześniej” – argumentuje przedstawiciel fundacji.
Ile trzeba było mieć kapitału
Kurs kryptowaluty zaraz po załamaniu gwałtownie odbił i powrócił do wartości bliskich tych sprzed załamania. Z dostępnej listy transakcji wynika, że na poziomie 10 centów ktoś kupił ponad 3809 jednostek ethereum, natomiast po kursie 1 dolara kupiono ponad 694 jednostki. Kolejne 230 jednostek kupiono po 2,05 dolara. W sumie na realizację tych zleceń trzeba było wydać nieco ponad 1500 dolarów, a po chwili ich właściciele mogli mieć już na koncie ethereum warte ponad 1,4 mln dolarów. Choć w ciągu ostatnich 7 dni kurs ethereum nie ma najlepszej passy i jego wartość zjechała o blisko 100 dolarów, to wciąż spora suma pieniędzy.
Nawet ograniczając się do realizacji zlecenia po 10 centów, na które wydano ok. 380 dolarów, już po chwili ich właściciel mógł sprzedać kryptowalutę po cenie przekraczającej 1,1 mln dolarów. Jeśli ktoś zrealizował taką transakcję, niewykluczone, że to była najbardziej zyskowna transakcja w historii jakiegokolwiek rynku.
Media niemal od razu ochrzciły ubiegłotygodniowe wydarzenia mianem „multimilion dolar trade”. Choć trudno dokładnie obliczyć, jaki kapitał byłby potrzebny do wykonania całej operacji, Rafał Zaorski szacuje, że na giełdzie wielkości GDAX wystarczyłby milion dolarów. Potrzebna byłaby także wiedza o zawartości arkusza zleceń.
W mediach społecznościowych pojawiły się od razu podejrzenia, że doszło do manipulacji lub innego rodzaju nielegalnych działań. Jednak giełda GDAX zdecydowanie temu zaprzeczyła. „Nasze wstępne dochodzenie nie wykazało, aby miało dojść do naruszenia regulaminu lub przejęcia rachunków. Rozumiemy jednak, że całe wydarzenie mogło być frustrujące dla naszych klientów. (…) Zamierzamy kontynuować nasze dochodzenie oraz informować klientów o jego rezultatach” - napisał na blogu Adam White, właściciel firmy Coinbase, do której należy giełda. White dodał także, że zawarte transakcje są ostateczne i nie zostaną cofnięte, jednak giełda zdecydowała się na kredytowanie inwestorów, którzy ponieśli straty w wyniku flash crashu. Na forum serwisu Reddit klienci giełdy GDAX żalili się na poniesione straty, które wahały się w przedziale od 3 do 9 tys. dolarów.
„Istnieje duże ryzyko, że właściciele giełd kryptowalut mogą współpracować przy tego typu manipulacjach. Osobom spekulującym na kryptowalutach radziłbym zwrócić uwagę, czy giełda nie gra przeciwko swoim klientom” – ostrzega przedstawiciel fundacji. „Najlepszych rozwiązaniem byłoby objęcie giełd krypto nadzorem instytucjonalnym, czyli Komisja Nadzoru Finansowego i jej odpowiedniki w innych krajach” – dodaje Zaorski.
Pogłoski o śmierci twórcy ethereum
Prócz flash crashu w ostatnich dniach inwestujących w ethereum zelektryzowała plotka o śmierci twórcy tej kryptowaluty, Vitalika Buterina. Trudno przewidzieć, jakie konsekwencje miałoby dla kryptowaluty, jeśli ta wiadomość byłaby prawdziwa, ale kurs ethereum stracił od tego czasu ponad 20 proc. na wartości. Wprawdzie sam zainteresowany szybko zdementował plotkę o swojej śmierci na Twitterze, ale kurs kryptowaluty dotychczas nie zdołał powrócić w pobliże poziomu 300 dolarów.
Co to jest ethereum
Ethereum to nie tylko kryptowaluta, jak bitcoin (opierające swoje działanie także na technologii blockchain), ale także platforma programistyczna pozwalająca na zawieranie bezpośrednich kontraktów między użytkownikami. Zaprezentowana została w 2014 roku. Kurs ethereum, podobnie jak bitcoina, znajdował się ostatnio w mocnej hossie.
Na fali popularności bitcoina, który notował połowie czerwca rekordy, przekraczając poziom 3 tys. dolarów, ethereum także biło rekordy notowań, przekraczając poziom 400 dolarów. W tym drugim przypadku wrażenie jednak robi nie sam rekordowy kurs, ale tempo wzrostów. Ethereum jeszcze w pierwszym dniu 2017 roku warte było 7,98 dolara. Od początku roku kurs kryptowaluty wzrósł zatem o ponad 5000 proc. Eksperci oceniają, że to właśnie rosnące zainteresowanie bitcoinem przełożyło się na wzrosty notowań innych kryptowalut, w tym właśnie ethereum.
Przeczytaj także
Zdaniem specjalistów ethereum ma dużo lepszą przyszłość przed sobą niż bitcoin, ponieważ istnieje znacznie więcej zastosowań tej alternatywnej kryptowaluty. Twórca ethereum, Vitalik Buterin, spotykał się nawet z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, sygnalizując, że Rosja jest zainteresowana wykorzystaniem technologii blockchcain zastosowanej przy ethereum. Także władze Singapuru wydały ostatnio raport opisujący szczegółowo test, jaki ostatnio przeprowadzono, mający na celu cyfryzację waluty tego kraju, wykorzystując technologię blockchcain stosowaną przy ethereum.