Pandemia koronawirusa w Polsce znacząco spowolniła ruch na rynku nieruchomości. Odwoływane prezentacje mieszkań, utrudnione formalności i zamykane kancelarie notarialne wpłynęły na spadek liczby transakcji. Branża przenosi się do cyberprzestrzeni, a odpowiedzią mają być wirtualne spacery i formalności przeprowadzane przez internet.
Jak podkreślają pośrednicy i agenci nieruchomości, mieszkania obecnie kupują ci, którzy muszą, tzn. osoby, które proces zakupu rozpoczęły jeszcze zanim zaczął się rozprzestrzeniać koronawirus. Spadek zainteresowania lokalami, zwłaszcza we wstępnej fazie rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 w Polsce, pokazują także statystyki wyszukiwań na stronach prezentujących ogłoszenia sprzedaży i najmu.


Mniej chętnych na mieszkania
Jak wynika z danych Similarweb, pomiędzy 15 a 21 marca znaczący spadek odwiedzin (bez ruchu mobilnego) w relacji do pierwszego tygodnia miesiąca (2-8 marca) zaliczyły cztery nieruchomości. Wyszukiwania nieruchomości w serwisie Domiporta spadły o 13 proc., w Otodom spadek oscylował wokół 24 proc., z kolei serwis Nieruchomości-online odwiedziło o 31 proc., a Morizon o 36 proc. mniej osób.
– Spadek ruchu, jaki zanotowaliśmy w Otodom, wynikał z mniejszego w tych dniach zainteresowania poszukiwaniem mieszkań na całym rynku. Polacy zajęli się robieniem zapasów i śledzeniem doniesień medialnych, a poszukiwania nieruchomości w tej niecodziennej sytuacji zeszły na dalszy plan. Potwierdzają to dane Google Trends, które pokazują bardzo wyraźnie, że w tym samym okresie, gdy zmniejszył się ruch w naszym serwisie, spadło zainteresowanie hasłem “mieszkania na sprzedaż” w wyszukiwarce Google – zauważa Jarosław Krawczyk z serwisu nieruchomości Otodom.pl.
Jak dodaje, bariery, które mogą odżegnywać od poszukiwania mieszkań do kupienia lub na wynajem, wiążą się przede wszystkim z niepewną sytuacją ekonomiczną i wyczekiwaniem, co wydarzy się na rynku, ale także z zalecaną przez rząd izolacją, która utrudnia prezentacje mieszkań.
– Ruch zaczyna się jednak stabilizować, a nawet rosnąć. Porównując tydzień do tygodnia, np. dane z ostatniej soboty, notujemy już 17-proc. wzrosty wizyt w serwisie. Czy się utrzymają, trudno dziś prognozować, ale jest to bez wątpienia pozytywny znak – podkreśla Jarosław Krawczyk.
Ze znacznie trudniejszymi warunkami pracy niż przed wybuchem epidemii koronawirusa zmagają się przede wszystkim pracownicy biur nieruchomości.
– Zdecydowania spadła liczba osób szukających mieszkań. Jednak w obecnej chwili nie wiadomo, czy jest to rezygnacja z zakupu w najbliższej przyszłości, czy odłożenie transakcji na czas zalecanego pozostania w domu – zastanawia się Michał Kalandyk, doradca na rynku nieruchomości z Neodom.pl.
Z kolei Dominika Podsiadło, pośredniczka z biura An-dom Nieruchomości, szacuje spadek liczby klientów na co najmniej 50 proc.
– Tak naprawdę przeprowadzam teraz te transakcje, które rozpoczęły się jeszcze w lutym lub na początku marca, gdy nie mieliśmy jeszcze epidemii koronawirusa. Liczba prezentacji spadła co najmniej o połowę. Raz, że jest mniej zapytań, a dwa, że część osób odwołuje już zaplanowane spotkania – zauważa Dominika Podsiadło.
Agenci uciekają przed koronawirusem do sieci
Jak dodaje, w przypadku już rozpoczętych transakcji problematyczne staje się choćby wykonywanie operatów szacunkowych potrzebnych do wniosków kredytowych, ponieważ część rzeczoznawców zawiesiła działalność.
Pozostałe formalności można jednak przeprowadzić drogą elektroniczną.
– Prowadzenie negocjacji oraz dokonywanie wszelkich ustaleń umownych prowadzimy podczas rozmów telefonicznych i wideokonferencji. Dokumenty dotyczące nieruchomości z właściwych urzędów i instytucji uzyskujemy drogą elektroniczną lub korespondencyjną, na co w znakomitej większości urzędy są już obecnie przygotowane – zwraca uwagę Piotr Ociepa, prezes zarządu Investor Nieruchomości.
Rozwiązaniem na odwoływane prezentacje mieszkań może być zdalne spotkanie potencjalnych kupców z agentem.
– Część osób przekonuje możliwość obejrzenia mieszkania online. W ubiegłym tygodniu przeprowadziłam trzy prezentacje za pomocą smartfona, choć wiadomo, że ostatecznie i tak będzie musiało dojść do fizycznej wizyty w mieszkaniu, aby kupujący zdecydował się na lokal – twierdzi Dominika Podsiadło.
Nieco lepiej wygląda sytuacja na rynku najmu, a wpływ na to ma mniejsza liczba procedur, które należy dopełnić.
– Jest mniej zapytań i co za tym idzie chętnych na prezentacje mieszkań, to fakt. Spadek nie jest jednak na tyle odczuwalny, aby znacząco wpłynął na liczbę transakcji. Mieszkania nie wynajmuje się z dnia na dzień. Zazwyczaj potencjalni najemcy przychodzą je obejrzeć jeszcze w czasie obowiązywania okresu wypowiedzenia poprzednich lokatorów, więc udaje się zachować płynność. Wszystko zależy jednak od tego, jak długo potrwa epidemia – mówi Dominika Podsiadło.
Jak zauważa Daria Dziwisz z biura Real Estate 24, z tego typu prezentacji już wcześniej korzystali m.in. zagraniczni studenci wynajmujący mieszkania w polskich miastach. Z kolei zdaniem Piotra Kurzawy z biura Express House kupowanie mieszkań bez klasycznych prezentacji popularne jest także wśród inwestorów planujących wynajem, dla których najważniejsza jest stopa zwrotu.
Wirtualne spacery po mieszkaniach
Rozwiązaniem dla pośredników i co za tym idzie, potencjalnych nabywców, mogą być także wirtualne spacery, pozwalające dokładnie obejrzeć każde pomieszczenie. To jednak nie tylko smartfon i uruchomiona wideorozmowa. Niezbędna jest kamera 3D i oprogramowanie. Z takim rozwiązaniem wyszedł m.in. serwis nieruchomości Otodom.pl., który udostępni bezpłatnie 50 takich urządzeń swoim klientom biznesowym.
– To rozwiązanie bardzo wygodne dla użytkowników, ponieważ pozwala w krótkim czasie dokładnie obejrzeć wiele mieszkań. Przysłuży się także pośrednikom, którzy nawet po wycofaniu restrykcji dotyczących wychodzenia z domu będą mogli ograniczyć liczbę fizycznych prezentacji nieruchomości do minimum.
Podejrzewam, że wirtualne spacery nie zastąpią całkowicie fizycznego kontaktu i odwiedzania nieruchomości, ale pozwolą szukać mieszkań szybciej, wygodniej i bardziej efektywnie – zauważa Jarosław Krawczyk z Otodom.pl.
Kancelarie działają, ale nie wszystkie
Gdy już obejrzymy mieszkanie podczas wirtualnego spaceru, zdecydujemy się na nie i załatwimy wszystkie formalności z pośrednikiem, problematyczny w kontekście kupna mieszkania może okazać się finałowy akt, czyli podpisanie aktu notarialnego. Część kancelarii zawiesiła bowiem działalność w związku z rozprzestrzeniającą się epidemią koronawirusa.
Wiele transakcji nieruchomościowych stoi pod znakiem zapytania. Powód? Notariusze zamykają swoje kancelarie w obawie przed koronawirusem.
Z ankiety, którą przeprowadzili eksperci portalu GetHome.pl, wśród przedstawicieli 72 biur pośrednictwa w obrocie nieruchomościami wynika, że niemal 4 na 10 zaplanowanych spotkań w kancelariach notarialnych nie odbędzie się w wyznaczonym terminie.
Zgodnie z opinią Krajowej Rady Notarialnej z 16 marca, jako że zwieńczeniem każdego zakupu nieruchomości jest podpisanie aktu notarialnego w kancelarii, te powinny być czynne co najmniej 6 godzin dziennie w dni powszednie. Jednak w związku z rozprzestrzeniającą się epidemią wirusa SARS-CoV-2 i w trosce o bezpieczeństwo swoich pracowników notariusze mogą je zamykać.
– Działamy normalnie, choć zachowujemy zasady higieny. Spotkanie z klientem, odczytanie aktu i jego podpisanie to tak naprawdę tylko finał. Wszystkie kwestie, które zawieramy w akcie notarialnym, omawiamy wcześniej mailowo i telefonicznie. Tak było przed wybuchem epidemii i w ten sposób działamy teraz – mówi Anna Chmielewska z kancelarii notarialnej Chmielewscy i partnerzy.
Koronawirus a ceny mieszkań
Szukających własnego „M” w domach zatrzymuje także niepewna sytuacja na rynku nieruchomości i to, co wydarzy się w najbliższym czasie z cenami mieszkań. Bo choć dotychczasowe prognozy dla tego rynku w Polsce mówiły o stopniowym, ale stałym wzroście cen, wybuch epidemii koronawirusa może je błyskawicznie zrewidować.
Choć eksperci zajmujący się sytuacją na polskim rynku nieruchomości nie są zgodni co do przewidywań najbliższej przyszłości, w większości wskazują, że rozprzestrzeniający się w Polsce wirus SARS-CoV-2 przyczyni się do zahamowania wzrostu cen, ale w krótkim okresie. Nie powinniśmy spodziewać się zmian wykraczających poza próg 5 proc. Szerzej pisaliśmy o tym w tekście „Co dalej z cenami nieruchomości? Kupować, sprzedawać czy czekać?”