Londyńska Giełda Metali (LME) ewidentnie nie ma w ostatnim czasie szczęścia do niklu. W magazynie w Rotterdamie odkryto, że w workach, które miały zawierać 54 tony metalu, znajdują się... kamienie. Według informacji "The Wall Street Journal" właścicielem zapasów jest JPMorgan Chase.


Certyfikowanym przez LME magazyn należy do firmy logistycznej Access World Group. Firma poinformowała, że sprawdza „objęte gwarancją worki brykietów niklowych we wszystkich lokalizacjach” i uważa, że problem jest „odosobnionym przypadkiem i specyficznym dla jednego magazynu w Rotterdamie” - podaje "WSJ".
"LME będzie oczywiście współpracować z operatorem magazynu, aby upewnić się, że okoliczności tego incydentu zostały w pełni ustalone. LME posiada procedury zapewniające odpowiednie dochodzenie oraz, w uzasadnionych przypadkach, podejmowane są działania egzekucyjne" - głosi komunikat giełdy.
Magazyny certyfikowane przez LME nie są własnością giełdy. Ich operatorzy są zobowiązani do sprawdzenia ładunku przy przyjęciu. Oznacza to, że albo nie dopełniono tego obowiązku, albo nikiel został po cichu wywieziony z magazynu.
Ilość brakującego metalu jest relatywnie niewielka - 54 tony (9 lotów) niklu są obecnie wyceniane na 1,3 mln dol. "To nieco ponad 0,1% całego niklu zdeponowanego w magazynach LME i „na gwarancji” – lub dostępnego do dostarczenia na podstawie kontraktów giełdowych" - podaje "WSJ". Z informacji dziennika wynika, że metal należał do banku JPMorgan Chase, który nabył go kilka lat temu.
To kolejna - choć tym razem stosunkowo niewielka - "wtopa" LME na niklu. W ubiegłym roku rynkiem wstrząsnęła decyzja władz giełdy, które po skokowym wzroście notowań kontraktów na nikiel do 100 tys. dolarów za tonę najpierw wstrzymały handel metalem, a następnie wstecznie anulowały transakcje o wartości 3,9 mld dolarów. "Wstrzymanie handlu, anulowanie transakcji oraz chaotyczne jego wznowienie podkopało zaufanie do dotychczas uznanej i szanowanej giełdy, której historia sięga ponad 140 lat" - pisał Michał Kubicki.
Maciej Kalwasiński