Jastrzębska Spółka Węglowa ponownie sięgnęła po zaskórniaki. Spółkę wesprze 400 mln zł z funduszu stabilizacyjnego.
- Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej zdecydował o umorzeniu certyfikatów inwestycyjnych JSW Stabilizacyjnego Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego serii A i serii B na łączną kwotę 400 mln zł — poinformowała spółka w komunikacie. Na umorzenie wyraziła zgodę Rada Nadzorcza.
Oznacza to tym samym, że spółka ponownie sięgnęła do swojego funduszu tzw. "zaskórniaków". Przypomnijmy, że w 2017 roku JSW zdecydowała się na stworzenie tego typu narzędzia stabilizacyjnego. Idea była taka, by w lepszych czasach odkładać nadwyżki, które można byłoby wykorzystać w czasach gorszych. To była jedna z lekcji, jaką JSW wyciągnęła z kryzysu 2014-15, gdy firma znalazła się na skraju bankructwa.
JSW już raz sięgnęła do funduszu
Odwrócenie się trendu na rynku węgla i działania ratunkowe sprawiły jednak, że JSW nie tylko była w stanie zasilać fundusz, ale i z zysku 2018 rok wypłaciła akcjonariuszom dywidendę. Zysk we wspomnianym 2018 sięgnął zresztą aż 1,7 mld zł, rok wcześniej zaś nawet 2,5 mld zł. Później karta zaczęła się jednak znów odwracać. Rosnące koszty i taniejący węgiel sprawiły, że zyski zaczęły spadać. Za 2019 rok wyniosły 0,6 mld zł, ale za sam ostatni kwartał tego roku pojawiła się strata w wysokości 60 mln zł.
W styczniu 2020 roku sięgnięto do funduszu po raz pierwszy, wpłacono 0,7 mld zł. Teraz, już w koronawirusowych warunkach, fundusz znów ma wesprzeć Jastrzębską Spółkę Węglową. - Środki uzyskane z tytułu umorzenia certyfikatów FIZ zostaną wykorzystane zarówno na cele związane z bieżącą działalnością spółki, jak i na realizację działalności inwestycyjnej — napisano w uzasadnieniu dzisiejszej decyzji.
Warto dodać, że tym razem wprost nie znalazło się nic o kwestiach pracowniczych, co w styczniu wzbudziło sporo kontrowersji. Wówczas spółka tłumaczyła, że sięgnięcie po "zaskórniaki" ma związek z niekorzystnymi cenami węgla i sporymi inwestycjami, ale także zwiększonymi wydatkami na początku roku m.in. ze względu na dodatkowe świadczenia górnicze. Inwestorzy kręcili nieco nosem, że spółka sięga po zasoby "na czarną godzinę" i jednocześnie idzie na ustępstwa górnikom.
Po to jest fundusz, by korzystać zeń, ale...
Dziś wciąż problemem w JSW są koszty, jednak sięgnięcie po "zaskórniaki" takich emocji budzić zapewne już nie będzie. Koronawirus zmienia nieco perspektywę i trzeba pochwalić poprzednie władze JSW za dalekowzroczność. To właśnie na takie chwile fundusz stabilizacyjny był tworzony i dobrze, że spółka ma możliwość, by do niego sięgnąć. Akurat w tej kwestii JSW można postawić za wzór wielu firmom.
Warto jednak także pamiętać, że fundusz nie może usypiać czujności. Jeżeli nierównowaga pomiędzy produkcją a sprzedażą, a więc pomiędzy kosztami, a cenami, będzie się utrzymywała dłużej, konieczne będą działania po stronie kosztowej. Samo sięganie do funduszu to tylko gra na czas, która może odbić się czkawką, gdy fundusz wyschnie, a sytuacja na rynku nadal będzie zła.
Bufor zaczął topnieć
W sumie wartość bilansowa inwestycji w portfelu aktywów funduszu stabilizacyjnego na koniec marca 2020 roku wynosiła 1,562 mld zł, choć kwotę te należy uszczuplić o 392 mln zł, które jeszcze czekają na umorzenie w ramach styczniowej wypłaty. Po tej operacji w funduszu zostanie 1,17 mld zł i to od nich należy odejmować dzisiaj ogłoszone 0,4 mld zł. Najprawdopodobniej więc po wszystkich wypłatach JSW w funduszu będzie ok. 0,8 mld zł.
Przewidywany wpływ środków z tytułu ogłoszonego dziś umorzenia certyfikatów w wysokości ok. 200 mln zł JSW planowany jest w czerwcu 2020 roku, ok. 100 mln zł w lipcu 2020 roku oraz około 100 mln zł we wrześniu 2020 roku. W najbliższych miesiącach JSW nie powinna zatem sięgać po "zaskórniaki" obecna wypłata jest bowiem czyniona na poczet przyszłych budżetów miesięcznych. Otwartym pytaniem pozostaje jednak to, że jeżeli obecna sytuacja na rynku będzie się utrzymywała, to JSW znów nie sięgnie po "zaskórniaki" w IV kwartale 2020 roku.




















































