Inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych pozostała powyżej 5%, trzeci miesiąc z rzędu utrzymując się blisko najwyższych poziomów od 2008 roku. Nie jest to tylko efekt bazy na cenach paliw, ponieważ na wysokim poziomie zameldowała się także tzw. inflacja bazowa.


Inflacja CPI w USA w lipcu wyniosła 0,5% mdm i aż 5,4% rdr – poinformowało rządowe Biuro Statystyki Pracy (BLS).


To podobnie jak w czerwcu, gdy statystycy BLS oszacowali wzrost koszyka cen dóbr konsumpcyjnych na 0,9% mdm i 5,4% rdr. To kolejny tak wysoki wynik inflacji, która w największej gospodarce świata rośnie nieprzerwanie od początku roku. Już w maju amerykańska inflacja osiągnęła 5 proc. wobec kwietniowego rezultatu na poziomie 4,2 proc. rdr. W marcu amerykańska CPI osiągnęła wartość 2,6 proc., jeszcze w lutym wynosiła zaledwie 1,7 proc.
Opublikowany dziś wynik jest zbieżny z oczekiwaniami większości ekonomistów. Rynkowy konsensu zakładał spadek rocznej dynamiki inflacji CPI do 5,3% przy inflacji miesięcznej na poziomie 0,5%. Nie zmienia to jednak faktu, że wzrost cen zarówno w skali rocznej jak i miesięcznej utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, mocno przekraczając 2-procentowy cel Rezerwy Federalnej.


Wysoka inflacja CPI nie jest tylko zasługą efektu zeszłorocznej niskiej bażyna rynku paliwowym. Tzw. inflacja bazowa –czyli wskaźnik pomijający ceny żywności, paliw i energii – wyniosła w lipcu 0,3% mdm i 4,3% rdr. To trochę mniej niż w czerwcu (0,9% mdm i 4,5% rdr), ale wciąż są to jedne z najwyższych odczytów od 30 lat. Chcąc znaleźć jeszcze wyższe wartości (od 5,6 do 6,4 proc.), należy się cofnąć do przełomu 1990 i 1991 r.
„Inflacyjnym hitem” za Atlantykiem pozostają ceny używanych samochodów, które w lipcu były jednak już tylko o 0,2% wyższe niż miesiąc wcześniej. Ale w poprzednich miesiącach ceny w komisach rosły po ok. 10% miesięcznie, w efekcie czego używane samochody w USA są obecnie o 41,7% droższe niż w lipcu 2020 roku.
Inflacja trwała, czy "przejściowa"?
Bardzo mocne wzrosty w skali roku widać także w przypadku paliw. Benzyna była w lipcu o 41,8% droższa niż rok temu, a olej napędowy podrożał o 39,1%. W górę poszły także rachunki za energię elektryczną (o 4,0% rdr), za żywność (2,6%) czy usługi transportowe (6,4% rdr). Ceny w restauracjach poszły w górę o 4,6%, a meble podrożały o 4,2%. Potaniała jedynie opieka medyczna (o 2,1% rdr). Dość nieoczekiwanie niska wydaje się też wzrost w kategorii zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, który oficjalnie wyniósł tylko 2,8% rdr.
Kwestia tego, czy obecna inflacja jest jedynie zjawiskiem przejściowym, czy za sporą jej część odpowiadają czynniki natury fundamentalnej, to podstawowa kwestia w amerykańskiej debacie publicznej. Już rok temu Fed stwierdził, że jest w stanie dłużej niż wcześniej tolerować inflację wyższą od celu. Szkopuł w tym, że cel ten wynosi 2 proc.
O inflacji dużo rozmawiać będzie się zapewne także w czasie dorocznego sympozjum Rezerwy Federalnej, które pod koniec sierpnia (26-28.08) odbędzie się w Jackson Hole w stanie Wyoming. W tym roku konferencja, która w 2020 r. odbyła się zdalnie, znów ma wrócić w "fizycznej" formie.