Lipcowe przyspieszenie inflacji CPI „zawdzięczamy” przede wszystkim wyższym cenom gazu i energii elektrycznej – wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statycznego. W kolejnych miesiącach inflacja może nadal rosnąć, choć już nie aż tak szybko.


W lipcu 2024 roku indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) był o 4,2% wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z finalnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego. W ten sposób GUS potwierdził wstępny odczyt opublikowany pod koniec lipca.


Lipcowy skok inflacyjny dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Ekonomiści powszechnie ostrzegali przed tym wydarzeniem po tym, jak rząd zdecydował się na ostre podwyżki taryf na energię. Była to likwidacja ostatnich elementów tzw. tarczy antyinflacyjnej, której zadaniem było ukrycie faktycznej skali inflacji poprzez narzucenie administracyjnych cen prądu i gazu.
Widać to także w danych miesięcznych, gdzie wskaźnik CPI w lipcu był aż o 1,4% wyższy niż w czerwcu. Na ten efekt złożyły się podniesione o 11,8% ceny w kategorii „nośniki energii”. W tym energia elektryczna podrożała o 21,2% mdm, gaz o 16,4% mdm, ale za to ceny opału spadły o 7,2% mdm. W danych widać też podwyżki opłat za wodę (+9,3% mdm) oraz usługi kanalizacyjne (7,8% mdm).
Problem szybkiego wzrostu cen nie dotyczył jednak tylko energii. Żywność i napoje bezalkoholowe były o 3,2% droższe niż przed rokiem (oraz o 0,5% tańsze niż w czerwcu), a napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe podrożały o 4,4% rdr (oraz o 0,5% mdm). Wciąż galopowały ceny usług edukacyjnych (9,0% rdr), a cenniki w restauracjach i hotelach rosły w nieakceptowalnie szybkim tempie 7,6% w skali roku. Roczne dynamiki powyżej 2,5-procentowego celu NBP odnotowano też w takich kategoriach jak „rekreacja i kultura” (3,8% rdr i aż 2,1% mdm!), „inne towary i usługi” (4,0% rdr) oraz „zdrowie” (3,0%).
W miarę stabilne były natomiast ceny w transporcie (0,1% mdm i 0,6% rdr). Łączność podrożała o 1,2% rdr (oraz 0,7% mdm), a wyposażenie i prowadzenie gospodarstwa domowego według GUS-u kosztowało o 1,7% więcej niż przed rokiem. Jak zwykle spaść miały ceny odzieży i obuwia (o 1% rdr i aż o 3,1% mdm), co powoli staje się akcentem humorystycznym.
W ten sposób inflacja CPI po kilku miesiącach stabilizacji ponownie znalazła się powyżej 2,5-procentowego celu Narodowego Banku Polskiego. Zresztą na takie ryzyko od miesięcy wskazywali samo przedstawiciele banku centralnego. Ekonomiści zakładają, że w kolejnych kwartałach inflacja może sięgnąć poziomu 6%, aby zacząć obniżać się w 2025 roku.
Dezinflacja została zakończona?
Przyspieszająca inflacja CPI oznacza, że ceny dóbr konsumpcyjnych znów rosną coraz szybciej. Rzecz jasna dotyczy to całego koszyka badanego przez statystyków GUS, ponieważ ceny konkretnych produktów zmieniają się zarówno w górę jak i w dół. Niemniej jednak obserwowany od marca ’23 do marca ’24 trend dezinflacyjny uległ zakończeniu.
Problemem cały czas pozostaje bardzo szybki wzrost cen usług. O ile ceny towarów były w lipcu o 3,5% wyższe niż przed rokiem (oraz o 1,6% wyższe niż w czerwcu), tak usługi podrożały aż o 6,2% w skali roku (oraz 1,1% mdm). Tu cały czas doświadczamy konsekwencji drastycznej, blisko 20-procentowej podwyżki płacy minimalnej, czego koszty są teraz przerzucane na konsumentów.
Inflacja jest immanentną cechą systemu
W świecie pieniądza fiducjarnego i rezerwy cząstkowej inflacja jest nieodzownym elementem życia gospodarczego. Bez inflacji współczesny system finansowy uległby załamaniu i dlatego jest ona podtrzymywana przez kartel banków centralnych. Cel inflacyjny w postaci 2,5% oznacza, że bank centralny chciałby, aby rok w rok siła nabywcza naszych pieniędzy malała w takim właśnie tempie. I aby nigdy nie wzrosła – bo to oznaczałoby „złowieszczą” deflację.
Od lipca 2019 skumulowana inflacja CPI wyniosła 44,24% - tak przynajmniej wynika z obliczeń dokonanych na podstawie dynamik miesiąc do miesiąca. Zatem pomimo wyraźnie niższej inflacji w ostatnich miesiącach siła nabywcza polskiego złotego jest drastycznie niższa, niż była kilka lat temu. We współczesnym systemie monetarnym ten proces jest w zasadzie nieodwracalny. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule zatytułowanym: „Inflacja, czyli droga w jedną stronę”.
Dodatkowym problemem jest fakt, że przez poprzednie lata inflacja CPI w Polsce nieustannie przekraczała 2,5-procentowy cel NBP. Jeszcze nieco ponad rok temu – w lutym 2023 – sięgała 18,4% i była najwyższa od 26 lat. Dwucyfrowa inflacja konsumencka utrzymywała się w naszym kraju przez 18 miesięcy, zaś przez 30 miesięcy wynosiła 5% lub więcej. Średnia (geometryczna) inflacja CPI za ostatnie 5 lat wyniosła 7,25%, za poprzednie 10 lat 3,87%, a za okres ostatnich 20 lat – 3,30%. Wszystko to są wartości wyraźnie wyższe od zamierzonych 2,5% „w średnim terminie”.