Liderzy czterech opozycyjnych gruzińskich partii wezwali obywateli do wzięcia od poniedziałku urlopów lub dni wolnych, aby mogli przyłączyć się do protestów – podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda). Od 28 listopada w Tbilisi i innych miastach w całym kraju trwają antyrządowe demonstracje.


Opozycja zwróciła się także do pracodawców, aby ze zrozumieniem przyjęli decyzje pracowników i zezwolili im na urlopy. Oświadczenie podpisała koalicja czterech partii: Zjednoczonego Ruchu Narodowego, Silnej Gruzji, Koalicji na rzecz Zmian i Gacharia – Za Gruzję.
W poniedziałek zawieszono pracę szkół i uczelni wyższych; nauczyciele i wykładowcy akademiccy kontynuują antyrządowy strajk.
W nocy z niedzieli na poniedziałek przed gruzińskim parlamentem oraz na głównej stołecznej alei Rustawelego dochodziło do regularnych walk między demonstrantami a siłami specjalnymi. Protestujący atakowali policję używając materiałów pirotechnicznych, a służby odpowiadały wykorzystując armatki wodne oraz gaz łzawiący.
Firework machine gun on the streets of Tbilisi, Georgia tonight 🇬🇪 pic.twitter.com/LOAAMlgQiu
— Ostap Yarysh (@OstapYarysh) November 30, 2024
Temperatura spadła poniżej zera stopni Celsjusza, dlatego w centrum Tbilisi rozpalono ogniska, aby demonstranci mogli ogrzać się i wysuszyć przemoczone ubrania. Tuż przed budynkiem Gruzińskiej Narodowej Opery wzniesiono barykadę, która nad ranem została rozebrana przez służby. Czwarta noc protestów zakończyła się przed świtem brutalnym stłumieniem manifestacji i kolejnymi zatrzymaniami, zarówno na ulicach, jak i na stacjach metra. Według nieoficjalnych informacji wśród zatrzymanych jest gruziński dziennikarz.
Ministerstwo spraw wewnętrznych powiadomiło w poniedziałek, że w wyniku nocnych działań demonstrantów rannych zostało 21 funkcjonariuszy. Łącznie w ciągu ostatnich czterech dni obrażeń doznało 113 policjantów; czterech z nich pozostaje w szpitalu. Resort nie poinformował o liczbie rannych wśród osób protestujących.
The most unbelievable and hard video of the night and the true face of the Georgian police 😡 they look likes terrorist than police #Georgia #Tbilisi #protest pic.twitter.com/bPaTUqUfQM
— Samira Bayramova 🇬🇪 🇪🇺 🇺🇸 (@SamBayramova) November 30, 2024
Jednocześnie poinformowano, że liczba osób zatrzymanych w ciągu ostatnich dni wzrosła do 224. W komunikacie MSW czytamy, że dwóm osobom grozi kara do siedmiu lat pozbawienia wolności za napaść na funkcjonariuszy policji i zniszczenie mienia. Pozostałym demonstrantom postawiono zarzut stawiania oporu lub dopuszczenia się występków o charakterze chuligańskim. Przeciwko trzem osobom toczy się postępowanie karne w sprawie próby podpalenia budynku gruzińskiego parlamentu.
Jak podają lokalne media, powołując się na wiodące gruzińskie organizacje pozarządowe zajmujące się obroną praw człowieka, wśród zatrzymanych znajdują się osoby nieletnie oraz kobiety. Z informacji posiadanych przez aktywistów wynika, że zatrzymani wspominają o złym traktowaniu fizycznym i psychicznym ze strony policji.
Podczas niedzielnego spotkania z przedstawicielami opozycji i organizacji pozarządowych prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała utworzenie specjalnego funduszu wsparcia dla zatrzymanych uczestników protestów.
Od 28 listopada w Tbilisi i innych miastach Gruzji dochodzi do antyrządowych wystąpień. Demonstrujący sprzeciwiają się polityce rządzącego ugrupowania Gruzińskie Marzenie, które tego dnia ogłosiło zawieszenie rozmów o wstąpieniu kraju do UE do 2028 r.
Prezydentka Zurabiszwili: Protesty nie naruszają konstytucji
„Prowokacja” – tak prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili skomentowała w niedzielę wieczorem doniesienia o rzekomym udziale ochotników walczących na Ukrainie w protestach w Gruzji. Oceniła, że demonstracje nie wykraczają poza ramy konstytucji.
Prezydentka, którą przytacza serwis Echo Kawkaza, ostrzegła, że doniesienia o rzekomej gotowości gruzińskich bojowników na Ukrainie do przyjazdu do Tbilisi i wsparcia protestów są prowokacją. „Otrzymałam kilka wiadomości, że gruzińscy żołnierze z Ukrainy rzekomo zamierzają przybyć lub przybyli na ten protest. To jest bezpośrednia prowokacja. Nie wierzcie w to" - oznajmiła prozachodnia liderka.
Według niej takie informacje "są skierowane przeciwko protestowi, który odbywa się w ramach konstytucyjnych”.
Wcześniej media opublikowały oświadczenie „komitetu wojskowego Unii Kaukaskiej”, według którego gruzińscy bojownicy są gotowi do obrony ludności Gruzji.
Zurabiszwili zarzuciła rządzącej partii Gruzińskie Marzenie naruszenie podstawowego prawa w związku z decyzją o zawieszeniu integracji europejskiej.
Ogłosiła też, że będzie „naciskać" na Sąd Konstytucyjny. Wcześniej zwróciła się do niego, żądając unieważnienia wyników wyborów parlamentarnych, które odbyły się 26 października. Zurabiszwili i prozachodnia opozycja uważają za konieczne przeprowadzenie ponownych wyborów.
W opinii szefowej państwa protest obywateli, który od czterech dni trwa w całym kraju, nie wykracza poza ramy konstytucji.
„Ten protest i wszystkie inne działania mieszczą się w ramach konstytucji. W ogóle my, społeczeństwo, poprzez nasze inicjatywy obywatelskie, ten protest uliczny i wszystkie nasze działania, jesteśmy po stronie konstytucji, bronimy konstytucji. Wręcz przeciwnie, partia rządząca (...) na każdym kroku wykracza poza ramy konstytucji, narusza ją, nawet poprzez swoje najnowsze decyzje” – powiedziała Zurabiszwili.
Stwierdziła także, że protest obywatelski powinien pozostać w dotychczasowej formie.
„To nie wymaga ingerencji politycznej, wymaga wsparcia i ochrony” - dodała.
„To kolejne potwierdzenie, że w tym kraju, także w tym pałacu (prezydenckim), osiągnięto narodowy konsensus co do tego, co należy dzisiaj zrobić, dokąd zmierzamy, a dokąd nie. Konsensus ten dotyczy przede wszystkim tego, że nie idziemy w stronę Rosji, idziemy w stronę Europy, co było zamierzonym celem wszystkich” - oznajmiła.
Zurabiszwili oświadczyła także, że jest gotowa po raz pierwszy od dłuższego czasu udzielić specjalnego wywiadu nadawcy publicznemu, co - jak zauważyła - blokowano przez kilka lat.
RAPORT Z NOCY: Przed parlamentem bitwa - ognie fajerwerków kontra woda z armatek
Przed parlamentem Gruzji w niedzielę wieczorem trwa bitwa między ogniem fajerwerków, wystrzeliwanych przez protestujących, i wodą z armatek policyjnych. Oblewani przez struktury siłowe demonstranci tańczą przed armatkami. Niebo nad Tbilisi wygląda jak w noc sylwestrową.
W centrum Tbilisi słychać wybuchy petard i fajerwerków, gwizdy, dobosze uderzają w bębny, a ludzie skandują "Gruzja!". Protestujący strzelają fajerwerkami w parlament, próbują też oślepić laserami tych, którzy polewają demonstrujących wodą z terenu parlamentu. Oblewani ludzie tańczą przed armatkami.
Niebo nad centrum Tbilisi wygląda jak w noc sylwestrową. "Gruzja wita nowy rok" - komentują protestujący.
Na fasadzie budynku wyświetlane są napisy "Fu*k Russia", "Róbcie hałas".
Według samych demonstrujących w akcji uczestniczy więcej ludzi niż w sobotę, gdy liczbę protestujących opozycjoniści ocenili na 200 tys. Mimo tego, że ludzie w poniedziałek idą do pracy rano, nie odchodzą sprzed parlamentu. W tłumie obecni są opozycyjni parlamentarzyści, niektórzy zgromadzeni mają ze sobą róże.
"Potrzebujemy miesiąca, aby zorganizować nowe, praworządne wybory i wybrać nowych polityków. Będę przychodził każdego dnia po pracy, bo wierzę w demokrację i wolność" - powiedział PAP 34-letni uczestnik protestu Misza, przedsiębiorca.
Protestujący mówią PAP, że to trzecia rewolucja: po tych z 1991 i 2003 r.
Gruziński nadawca publiczny poinformował w niedzielę wieczorem, że jest gotowy przyjąć prezydentkę Gruzji Salome Zurabiszwili i udostępnić jej czas antenowy na rozmowę. Prozachodnia liderka miałaby wystąpić w publicznej telewizji we wtorek lub w środę.
Z Tbilisi Marta Zabłocka (PAP)
mzb/ szm/