Od dziś za sterami Unii Europejskiej stoi Grecja, która będzie kierować pracami Wspólnoty do czerwca. Jednak w Brukseli wiele osób patrzy na nią z niepokojem zastanawiając się, czy kraj pogrążony w kryzysie poradzi sobie z wszystkimi wyzwaniami.
To będzie piąte przewodnictwo Grecji w Unii, więc jest ona już zahartowana, tylko że teraz okoliczności są niesprzyjające. W ostatnich latach Ateny nie miały najlepszej prasy we Wspólnocie. Grecja jest uzależniona od międzynarodowej pomocy finansowej i często wytyka się ją palcem za brak reform i niewydolną administrację. Mimo to premier Grecji przekonuje - To będzie udane greckie przewodnictwo. Jesteśmy przygotowani na maraton, o zmęczeniu nie ma mowy, wykażemy się wielką odpornością - mówił niedawno Antonis Samaras.
Ale w Brukseli już słychać głosy, że plan greckiego przewodnictwa nie jest dopracowany, że administracja nie da sobie rady, że problemy wewnętrzne odbiją się negatywnie na prezydencji. Pozytywne jest to, że grecka prezydencja potrwa tylko 3 miesiące. Marzec, kwiecień to koniec pracy Parlamentu Europejskiego i przed majowymi wyborami nie będą prowadzone żadne prace legislacyjne - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem Peter Spiegel z gazety Financial Times.
Grecja chce dokończyć prace nad systemem ratowania i kontrolowanej upadłości banków w strefie euro. Chce się zająć nielegalną imigracją, walką z bezrobociem i zapowiada zbliżenie krajów Bałkanów Zachodnich do Unii.
Informacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/Bruksela/zr