W pierwszym półroczu polski rynek akcji był najmocniejszy na świecie. Ale w ostatnich tygodniach wyprzedzili nas Grecy. To ateńska giełda dzierży w tej chwili palmę globalnego pierwszeństwa.


Przez pierwsze sześć miesięcy A.D. 2025 polskie akcje były bezkonkurencyjne. ETF Shares MSCI Poland ETF (EPOL) w tym okresie wygenerował 54,3% stopy zwrotu i był to najlepszy wynik ze wszystkich „krajowych” ETF-ów notowanych na giełdzie nowojorskiej. W międzyczasie WIG po raz pierwszy w dziejach przekroczył poziom stu tysięcy punktów. Nowe rekordy wszech czasów ustanowiły też czysto cenowe indeksy średnich (mWIG40) i mniejszych (sWIG80) spółek. W maju WIG20 był widziany na wysokości niemal 2900 punktów - czyli najwyżej od 2011 roku.
I mimo że WIG i WIG20 w lipcu i przez pierwszą połowę sierpnia kontynuowały hossę, bijąc przy tym historyczne lub wieloletnie rekordy (pamiętne 3 000 punktów na WIG-u 20), to polskie akcje straciły palmę pierwszeństwa. Według stanu na 21 sierpnia to Grecja jest nowym liderem rynków akcji w 2025 roku. „Grecki” ETF dał bowiem od początku roku zarobić ponad 53% (w ujęciu dolarowym), podczas gdy iShares MSCI Poland jest na plusie o niespełna 43%. To rzecz jasna wciąż fenomenalny wynik, ale dający nam jednak drugie miejsce na świecie.
Kraj | Stopa zwrotu YTD 2025 | Kraj | Stopa zwrotu YTD 2025 |
---|---|---|---|
Grecja | 53,3% | Szwecja | 8,9% |
Polska | 42,9% | Szwajcaria | 8,2% |
Austria | 37,1% | Japonia | 7,1% |
Hiszpania | 35,8% | Pakistan | 5,4% |
Wietnam | 34,0% | Holandia | 5,4% |
Włochy | 29,9% | Kanada | 4,9% |
Korea Płd. | 24,0% | Australia | 1,4% |
RPA | 23,4% | Taiwan | 1,0% |
Niemcy | 21,5% | USA | -2,7% |
Meksyk | 19,0% | Malezja | -7,2% |
Chiny | 13,7% | Filipiny | -7,4% |
Singapur | 12,3% | Indie | -9,1% |
Wielka Brytania | 12,2% | Turcja | -10,6% |
Francja | 11,1% | Indonezja | -11,0% |
Brazylia | 11,1% | Tajlandia | -11,9% |
Arabia Saudyjska | -15,0% | ||
Źródło: justETF, stan na 21.08.2025 |
Kolejne miejsca na tegorocznej liście giełdowych hitów zajęły Austria (+37,1%), Hiszpania (+35,8%) oraz Wietnam (prawie +34%). Znamienna jest tu słaba postawa rynków amerykańskich oraz dalekowschodnich. Warto też pamiętać, że mówimy tu o dolarowych stopach zwrotu, więc trzeba brać poprawki na zmianę wartości krajowych walut względem dolara. A ten ostatni jest globalnie (tj. na bazie indeksu dolara) o blisko 10% słabszy niż na początku roku. Polski złoty od początku stycznia umocnił się względem amerykańskiej waluty o ponad 13%.
Gdzie tkwi tegoroczna siła Hellady?
O ile tegoroczna zbieżność wyników warszawskiej i ateńskiej giełdy jest nieco przypadkowa, to już patrząc w dłuższym terminie można dostrzec pewne analogie. W Polsce przez poprzednią dekadę symbolem giełdowej porażki był WIG20, który w latach 2008-24 poruszał się w przedziale 1250-3000 punktów, by w marcu ’20 nawet chwilowo pogłębić dołek z marca ’09.
Ale co mają powiedzieć Grecy, których ATHEX w latach 2007-12 spadł o 91% (tak, dziewięćdziesiąt jeden procent!), w apogeum kryzysu (nie)wypłacalności Grecji cofając się do poziomów z końcówki lat 80-tych XX wieku? Co więcej, minimum z 2012 był później jeszcze testowany także w 2016 i 2020. Całą dekadę trwało „ubijanie dołka” na greckim rynku akcji. I dopiero od jesieni ’22 (czyli od niespełna trzech lat) w Atenach trwa giełdowa hossa, która powiększyła wartość indeks ATHEX przeszło 2,5-krotnie.
Giełdy w Atenach i Warszawie łączy (a przynajmniej do niedawna łączyła) kompozycja głównego indeksu, który zdominowany jest przez branżę finansową. Na greckiej giełdzie 4 z 5 największych spółek stanowią banki, które razem „ważą” blisko 40% w głównym ateńskim indeksie. Inne greckie blue chipy też wyglądają znajomo. Znajdziemy tam bowiem lokalną rafinerię, producenta metali (akurat aluminium, a nie miedzi jak u nas), telekom, dostawcę energii (takie nasze PGE) czy greckiego odpowiednika Pepco. Wyróżnikiem ateńskiego parkietu jest firma z branży hazardowej oraz lokalny partner Coca-Coli. Ale generalnie wszystko wygląda znajomo dla inwestora z GPW.
I to właśnie greckie banki w tym roku napędzały hossę na ateńskiej giełdzie. Przykładowo, walory Piraeus Financial Holdings podrożały w tym roku o 85%, papiery National Bank of Greece (nie mylić z greckim bankiem centralnym – czyli Bank of Greece) dały zarobić 67%, a notowania Eurobank Ergasias wzrosły o blisko 54%. Dla porównania polski WIG-Banki jest w tym roku na plusie o 54,5%, a jego czołowi przedstawiciele (PKO BP, Pekao, Santander Polska i mBank) przynieśli stopy zwrotu rzędu 35-82%.
I co z tego wszystkiego wynika? Ano to, że wysokie tegoroczne stopy zwrotu na GPW wcale nie muszą wynikać z jakiejś nadzwyczajnej siły polskiej gospodarki (choć zarówno Grecja jak i Polska w tym roku radzą sobie nie najgorzej jak na standardy europejskie, ze wzrostem PKB przekraczającym 3%). W średnim terminie istotniejszą rolę potrafią odegrać przepływy globalnego kapitału (aczkolwiek ten często podąża za trendami makroekonomicznymi). A te przez ostatnie miesiące preferowały Europę ponad USA, ze szczególnym uwzględnieniem europejskiej branży bankowej. A cała reszta jest w znacznej mierze tylko medialną otoczką mającą „wytłumaczyć” taki, a nie inny obrót spraw na giełdowym parkiecie.