Google odrzucił oskarżenia KE o wykorzystywanie dominującej pozycji i wymuszanie stosowania własnych aplikacji w urządzeniach mobilnych z systemem operacyjnym Android. Korporacja twierdzi, że jej działania nie szkodzą konkurencji i nie zamierza ustępować.


W kwietniu Komisja Europejska zdecydowała się na przedstawienie zarzutów wobec Google'a. Jej zdaniem firma wprowadziła strategię dotyczącą urządzeń mobilnych takich jak np. smartfony czy tablety, aby zachować i wzmocnić swoją dominującą pozycję na rynku wyszukiwarek internetowych. KE wskazała, że wyszukiwarka Google'a jest preinstalowana jako domyślna bądź jedyna na większości działających na systemie Android urządzeń mobilnych, które sprzedaje się w Europie.
Amerykański gigant narzuca to producentom smartfonów i tabletów, którzy chcą wykorzystywać jego system operacyjny. Komisja uznała, że działania te uniemożliwiają konkurencyjnym wyszukiwarkom dostęp do rynku poprzez przeglądarki i systemy operacyjne innych firm.
Sprawa ta ma niebagatelne znaczenie, bo obecnie ponad połowa ruchu w internecie generowana jest za pośrednictwem urządzeń mobilnych. W skali światowej 80 proc. z nich ma zainstalowany system operacyjny Android. Odsetek ten jest jeszcze wyższy, jeśli wziąć pod uwagę tylko tańsze z tych urządzeń.
W czwartek Google przesłał do KE kilkusetstronicową odpowiedź na jej zastrzeżenia, w której przedstawia argumenty na to, że Android nie szkodzi konkurencji, lecz ją wzmacnia.

Bezpieczny kredyt 2% - najważniejsze fakty
Na czym polega? Kto może skorzystać? Ile kredytu można dostać? Co z wkładem własnym? Czy dopłaty można stracić? Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 10 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
"Żaden producent nie jest zobowiązany do preinstalowania aplikacji Google na telefonie z Androidem. Oferujemy jednak producentom pakiet aplikacji, który po zakupie nowego telefonu zapewnia użytkownikom dostęp do znajomego zestawu podstawowych usług" - napisał w oświadczeniu zamieszczonym na oficjalnym blogu Google'a jego wiceprezes Kent Walker.
Teraz gdy wyjmiemy z pudełka nowy smartfon oparty na systemie operacyjnym Android, na ekranie pojawią się nam ikonki fabrycznie zainstalowanych aplikacji. Nie wszystkie z nich są Google'a, ale niektóre - według KE - pozwalają firmie na zachowanie dominującej pozycji na rynku.
Korporacja odpowiada, że dostarczanie smartfona (czy innego urządzenia), w którym fabrycznie zainstalowany byłby tylko Sklep Google, czyli miejsce skąd pobiera się aplikacje, spowodowałoby szkody na rynku. Na takich urządzeniach w prosty sposób dałoby się zainstalować wszelkie potrzebne aplikacje, ale dla niektórych mniej zaznajomionych z technologią użytkowników mógłby być to problem. Tymczasem skasowanie preinstalowanych aplikacji z ekranu głównego i zastąpienie ich innymi trwa kilkadziesiąt sekund - przekonuje korporacja.
Google sugeruje, że działania Komisji mogą podważyć w ogóle jego model działania, który oferuje oparty na otwartym kodzie, darmowy system operacyjny wykorzystywany m.in. w smartfonach. W tej chwili koncern nie musi pobierać opłat za samo udostępnianie Androida producentom (co obniża ceny smartfonów), bo zarabia m.in. dzięki temu, że użytkownicy wykorzystują wyszukiwarkę Google'a, w której są reklamy.
"Rozpowszechnianie produktów takich jak Wyszukiwarka Google wraz z Google Play pozwala nam na oferowanie całego zestawu aplikacji za darmo - w odróżnieniu od, na przykład, pobierania z góry opłat licencyjnych" - podkreślił Walker.
Jak argumentował, taka darmowa dystrybucja przynosi wszystkim korzyści - powoduje zmniejszenie cen zarówno dla producentów telefonów jak i dla konsumentów, pozwalając Google'owi jednocześnie na podtrzymywanie znacznych inwestycji w Androida i Play.
Google nie zgodził się też z zarzutami dotyczącymi powstrzymywania producentów od sprzedaży urządzeń działających na konkurencyjnych systemach operacyjnych opartych na otwartym kodzie systemu Android.
W tej chwili każdy producent sprzętu może modyfikować Androida w dowolny sposób. Jednak, aby sprzedawać telefony i móc twierdzić, że są oparte na Androidzie, producenci muszą zapewnić minimum poziomu zgodności urządzeń z systemem Google'a.
Zdaniem KE hamuje to rozwój systemów operacyjnych opartych na otwartym kodzie źródłowym Androida i ogranicza możliwość rozwoju nowych aplikacji i usług, które mogłyby one oferować.
Google przekonuje z kolei, że robi tak, by zapobiec problemowi fragmentacji, który nękał wcześniejsze projekty typu open source, takie jak Unix i Symbian. Deweloperzy, czyli osoby stojące za aplikacjami, muszą mieć stabilne ramy systemowe, w przeciwnym razie istniałoby ryzyko, że ta sama aplikacja działałaby na jednym telefonie, a na innym już nie.
Według danych Google'a Android działa dziś na przeszło 24 tys. modeli urządzeń. W 2015 r. w Europie było co najmniej 1,3 mln deweloperów tworzących aplikacje.
W ubiegłym tygodniu Google odrzucił oskarżenia o nadużywanie dominującej pozycji przez faworyzowanie swych usług w wynikach wyszukiwania. W razie udowodnienia zarzutów firmie grozić będzie wielomiliardowa kara, wynosząca do 10 proc. wartości globalnych obrotów. Wysłanie odpowiedzi, w której korporacja nie proponuje zmian w działaniu lecz odpiera oskarżenia jest krokiem w kierunku batalii sądowej.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ jhp/ mal/