W ostatnich dniach na rynek docierają kolejne informacje o wyprzedawaniu akcji Ursusa przez jego głównego udziałowca. W ciągu sześciu dni zmniejszył on swoje zaangażowanie o blisko 850 tysięcy udziałów.


Pierwszy z serii komunikatów o wyprzedaży pojawił się 15 stycznia i dotyczył transakcji z 10 i 11 stycznia. Od tej pory światło dzienne ujrzało aż trzynaście komunikatów o tej tematyce, a więc średnio niemal jeden dziennie. Najnowszy, z 29 stycznia, dotyczy transakcji, które miały miejsce 24 i 25 stycznia. Jak widać komunikaty publikowane są z pewnym opóźnieniem, nie jest więc wcale powiedziane, że to koniec wyprzedaży.
Tak główny akcjonariusz wyprzedaje akcje Ursusa | |||
---|---|---|---|
Data transakcji | Sprzedający | Liczba akcji | Średnia cena |
10 stycznia | POL-MOT Holding | 164178 | 4,2597 |
11 stycznia | POL-MOT Holding | 147222 | 4,21 |
12 stycznia | POL-MOT Holding | 179173 | 4,17 |
23 stycznia | POL-MOT Holding | 156665 | 4,12 |
24 stycznia | POL-MOT Holding i REO | 118070 | 3,96 |
25 stycznia | POL-MOT Holding | 82862 | 3,97 |
Źródło: Komunikaty ESPI |
Wspomniane transakcje miały miejsce na przestrzeni szesnastu dni, dokonano ich jednak w ciągu ledwie sześciu dni. W tym czasie Invest-Mot, główny akcjonariusz Ursusa, za pośrednictwem swoich spółek zależnych (Pol-Motu i Reo) pozbył się 848 tysięcy akcji Ursusa. Jego zaangażowanie w spółkę spadło tym samym z 48,55 proc. do 47,11 proc. Wyprzedane zostało więc 1,44 proc. udziałów w Ursusie.
Liczba ta być może niewiele zmienia w układzie sił w akcjonariacie producenta ciągników, warto jednak pamiętać, że transakcje miały miejsce na otwartym rynku. Średni dzienny wolumen za ostatnie dwanaście miesięcy wyniósł na Ursusie 650 tysięcy sztuk, tymczasem teraz główny akcjonariusz na sześciu sesjach po stronie sprzedaży dołożył 130 proc. tej liczby. Taka liczba może spółce ciążyć.
I kurs Ursusa rzeczywiście w ostatnim czasie spada. Warto zauważyć, że przeceny zaczęły się 10 stycznia, a więc pierwszego dnia wyprzedaży ze strony Pol-Motu. Na zamknięciu 9 stycznia jedna akcja kosztowała 4,3 zł, teraz jest to niemal 10 proc. mniej – 3,9 zł. Widać to zresztą po transakcjach dokonywanych przez Pol-Mot, 10 stycznia sypał średnio po 4,26 zł, ostatnio zaś już tylko po 3,97 zł. Łącznie jednak sprzedający na transakcjach i tak zarobili 3,5 mln zł. Wartość całego Ursusa to zaś obecnie 233 mln zł.
Dla akcjonariuszy mniejszościowych rzadko taka wyprzedaż ze strony insiderów oznacza coś dobrego. Co bowiem może takie działanie oznaczać? Albo że spada wiara właściciela w spółkę, albo że właściciel potrzebuje kapitału. Kapitału zaś może potrzebować, albo do dywersyfikacji portfela, albo do innej inwestycji, w której widzi większy potencjał, albo np. do zakupu akcji danych spółki taniej. Tylko dywersyfikacja wydaje się dla akcjonariuszy mniejszościowych neutralna, pozostałe opcje są raczej negatywne. Zapytaliśmy o przyczynę w Pol-Mocie, wciąż czekamy jednak na odpowiedź przedstawicieli spółki.
Z drugiej strony warto zauważyć, że Ursus od kilku dobrych miesięcy znajduje się w trendzie bocznym, oscylując w okolicach 4 zł. Ostatnie spadki wpisują się w ten schemat. Inna sprawa, że nawet dobre informacje dotyczące wygrywania przetargów na autobusy elektryczne nie pozwalają Ursusowi wybić się z owego trendu górą. W pierwszej połowie 2017 roku spółka była bardzo rozgrzana, wcześniej, gdy rozpoczynała przygodę w Afryce, jej akcje również potrafiły zaliczyć znaczące rajdy w górę, teraz jednak wydaje się, że inwestorzy nieco ochłonęli.
W wybiciu nie pomagają jednak m.in. główni akcjonariusze. Wyprzedawanie akcji albo historia z opóźnioną emisją zbijają kurs spółki i sprawiają, że patrzy się na nią z nieco większą ostrożnością. Z jednej strony jest sukces biznesowy, z drugiej niepewność co do działań głównego akcjonariusza.
Adam Torchała