Po weekendzie inwestorzy ochłonęli i mogli na spokojnie przyjrzeć się kilku niepokojącym zjawiskom. Przede wszystkim zwrócono uwagę na rosnące koszty obsługi długu Włoch i Hiszpanii. Rentowność włoskich obligacji 10-letnich wzrosła do 6,13%, a dochodowość papierów 5-letnich osiągnęła najwyższą wartość od roku 1997. Pod presją sprzedających znalazły się też obligacje hiszpańskie.
W ten sposób rynek długu pokazał, co myśli o europejskim szczycie, na którym jakoby „uratowano Europę”. Giełda w Mediolanie po piątkowym spadku o 1,7% w poniedziałek straciła 3,8%. Madrycki indeks IBEX35 finiszował 2,6% pod kreską. Trzyprocentowa przecena dotknęła giełdy w Londynie, Paryżu i Frankfurcie.
Do sprzedawania akcji skłaniały też coraz gorsze dane gospodarcze. We wrześniu bezrobocie we Włoszech nieoczekiwanie podskoczyło z 7,9% do 8,3%. W całej strefie euro bez pracy pozostawało 10,2% osób aktywnych zawodowo. To zaskoczyło ekonomistów spodziewających się stabilizacji bezrobocia na dotychczasowym poziomie 10%. Wyższa od prognoz okazała się też inflacja, która według wstępnych danych w październiku wyniosła 3%.
Mimo bardzo negatywnego sentymentu w Europie Zachodniej i ponad jednoprocentowych spadków Nowym Jorku warszawska giełda reagowała dość spokojnie. Gdyby nie fixing, to WIG20 zakończyłby dzień ze stratą ok. 1%. Widoczny był odwrót inwestorów zagranicznych, ponieważ notowania mniejszych spółek trzymały się znacznie lepiej.
Jednym z najgorszych papierów na GPW były dziś akcje TVN, które przeceniono o ponad 10%. Tak inwestorzy zareagowali na doniesienia „Rzeczpospolitej”, według której francuski koncern Vivendi przejmie spółkę w dwóch turach a wezwanie na akcje ogłosi dopiero za 5-6 lat. Byłoby to spore rozczarowanie, ponieważ mniejszościowi akcjonariusze zapewne liczyli na szybki zastrzyk gotówki.
K.K.



























































