Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy GetBacku powołało nową radę nadzorczą. Poprzednia dokonała rejterady w momencie, gdy na jaw wyszła głębokość problemów GetBacku. Nowa rada dodatkowo zyskała dziś nowe uprawnienia.
W składzie nowej rady zasiądą Krzysztof Burnos (pracujący w firmie doradczej Burnos, która zajmuje się audytem sprawozdań finansowych), Jarosław Dubiński (radca prawny; był zaangażowany w procesy restrukturyzacyjne PBG, Polimeksu i Action), Jerzy Zygmunt Świrski (jest partnerem w Abrisie; wcześniej w Advencie i EY) oraz Paulina Pietkiewicz (prawnik związana z Abrisem, wcześniej pracowała m.in. dla Eureco).
Głosowanie nad nową radą w pełni kontrolował główny akcjonariusz: Abris. - Frekwencja nie oszałamia. Stawiło się 19 akcjonariuszy, dysponujących niespełna 68 proc. akcji, z czego 60 proc. jest w rękach podmiotu kontrolowanego przez fundusz Abris Capital Partners - pisał na łamach pb.pl relacjonujący przebieg obrad Kamil Kosiński. Choć niektóre propozycje budziły sprzeciw niemal wszystkich akcjonariuszy oprócz Abrisu, ten bez problemu je przegłosowywał.
Zostało jeszcze jedno miejsce
Wakaty w radzie powstały po ucieczce czworga członków poprzedniej rady: Jacka Osowskiego, Jarosława Śliwy, Alicji Kornasiewicz oraz Kennetha Maynarda. Ten ostatni był przewodniczącym rady w okresie, gdy GetBack popadł w problemy finansowe. Po odwołaniu Konrada Kąkolewskiego przejął stery w zarządzie spółki. Niewiele jednak zdziałał. Wręcz przeciwnie, po kilku dniach pełnienia funkcji prezesa zrezygnował. Wcześniej zapowiadał prawdomówność i inne podejście do kontaktu z mediami, mimo to jako p.o. prezesa w zasadzie schował głowę w piasek.
W radzie wciąż zasiadają Wojciech Łukawski i Rune Moe Jepsen. Jeszcze przed WZA w składzie tym był także Rafał Morlak, zrezygnował on jednak ze swojej funkcji. Do uzupełnienia pozostało więc jeszcze jedno miejsce. Jako, że główny akcjonariusz nie był prawdopodobnie przygotowany na taki obrót spraw, ogłoszono przerwę w WZA do 30 maja. Choć warto dodać sama rada może działać w sześcioosobowym składzie (wymagane minimum to pięć osób)
Odpowiedzialność rady jest ogromna
Na poprzedniej radzie spoczywała spora odpowiedzialność. Za złe decyzje i doprowadzenie spółki na skraj bankructwa bezpośrednio odpowiedzialny jest oczywiście zarząd, rada nadzorcza jednak – jak sama nazwa wskazuje, to organ nadzorujący działania zarządu. Tego obowiązku w GetBacku nie dopełniono. Symbolem nieporadności poprzedniej rady nadzorczej były słowa Kennetha Maynarda, który - przejmując stery po Kąkolewskim - oznajmił, że nie ma głębokiej wiedzy o spółce i potrzebuje czasu na zapoznanie się z sytuacją. Takie słowa padające z ust przewodniczącego rady nadzorczej to smutny kabaret.
Przeczytaj także
Nowa rada nadzorcza ma mieć nowe narzędzia do kontroli nad spółką. Na dzisiejszym WZA przegłosowano zmiany statutu dające radzie nadzorczej większą kontrolę nad finansami spółki i odbierające część kompetencji zarządowi. Rada nadzorcza zyskała uprawnienie do określania limitu zadłużenia GetBacku oraz wyrażania zgody na zwiększenie zadłużenia w ramach jednej transakcji o co najmniej 30 mln zł, niezależnie od tego, czy chodzi o obligacje, czy jakąkolwiek inną formę pożyczki. Takie same uprawnienie ma zyskać względem mniejszych operacji, jeśli ich suma w ciągu 30 dni osiągnie 30 mln zł. Zarząd GetBacku ma do tego utracić możliwość decydowania bez zgody rady nadzorczej o kupnie portfeli wierzytelności, których cena przekracza 10 mln zł. Bez zgody rady nie będzie też mógł nabywać mniejszych portfeli, jeśli w okresie trzech poprzedzających miesięcy GetBack kupi wierzytelności o łącznej wartości przekraczającej 100 mln zł.
Oprócz tego w kompetencjach rady nadzorczej leży powoływanie i odwoływanie prezesa. Póki co fotel ten w GetBacku pozostaje pusty, a trudna sytuacja spółki i widmo bankructwa mogą zniechęcać potencjalnych kandydatów, do przejęcia sterów. To, jak istotny jest dobór prezesa, pokazała dotychczasowa historia GetBacku, który w problemy popadł przez nieodpowiedzialną politykę zadłużeniową wcześniejszego zarządu pod wodzą Konrada Kąkolewskiego. Zmiany w statucie zaproponowane przez Abris były właśnie odpowiedzią na nadmierne zadłużanie się oraz karkołomną pogoń za nowymi portfelami wierzytelności.






















































