

Oszustwa i manipulacje na rynkach finansowych zdarzały się od zarania dziejów i zapewne zdarzać się będą tak długo, jak trwać będzie rynek. Tyle że w ostatnich dwóch dekadach skala tych zjawisk przerosła wszelkie granice: manipulowane było stawki Libor, londyńskie fixingi złota i srebra, rynek walutowy, rynki surowcowe, o szwindlach na zabezpieczonych obligacjach hipotecznych (CDO, CLO) i wykorzystywaniu informacji poufnych na giełdzie nawet nie wspominając.
Winni tych przestępstw rzadko kiedy trafiają za kraty. Zamiast tego ich pracodawcy oczyszczają się z zarzutów opłacając się kilkoma miliardami dolarów – czyli faktycznie odpalając państwu dolę z korzyści osiągniętych dzięki przestępczemu procederowi, co stawia rządy i organy nadzoru w niezbyt korzystnym świetle. „Kary i grzywny wrzucamy w koszty” – to nowe motto prezesów banków. Bardzo zyskownych i bardzo bezkarnych banków.
Tekst jest komentarzem do artykułu "Banki zapłacą 3,3 mld USD za manipulację walutami".