

Frekwencja w referendum to rekord nieufności wobec systemu demokratycznego i udziału obywateli w podejmowaniu decyzji - ocenia socjolog dr hab. Ewa Marciniak. Według niej zawiniły m.in. brak wystarczającej wiedzy obywateli i "polityczny" charakter referendum.
Według cząstkowych danych PKW - ogłoszonych w poniedziałek rano - frekwencja w niedzielnym ogólnopolskim referendum wyniosła 7,48 proc.
"Jest to najniższa frekwencja, jeśli chodzi o referenda i wybory. Pobiliśmy rekord nieufności wobec systemu demokratycznego i udziału obywateli w podejmowaniu decyzji" - powiedziała w rozmowie z PAP Marciniak. "W mojej opinii jest to rekord na skalę europejską, jeśli nie światową" - dodała.
Marciniak podkreśliła też, że "w jakimś momencie idea promowania tego referendum jako postawy obywatelskiej i sposobu wyrażenia swojego stosunku do jakichś spraw" została porzucona przez wszystkie siły polityczne, "może z wyjątkiem Pawła Kukiza".
Dopytywana o przyczyny takiej sytuacji socjolog podkreśliła, że sam pomysł referendum od początku miał "charakter polityczny i był ukierunkowany na zminimalizowanie porażki wyborczej prezydenta Bronisława Komorowskiego".
"Sama intencja ogłoszenia tego referendum była jakby wypaczeniem istoty demokracji proceduralnej" - podkreśliła. "To jest praprzyczyna i od tego wszystko się zaczęło" - dodała.
Poza tym - jak wyjaśniła Marciniak - żadna siła polityczna, poza Kukizem, nie identyfikowała się z ideą referendum. W jej ocenie pytania o finansowanie partii z budżetu i o wprowadzenie JOW-ów nie były na rękę PiS-owi; PO z kolei nie chciała być kojarzona z niską frekwencją w referendum. "Nawet gdyby (PO) się angażowała w promocję, kampanię (...) frekwencja nie przekroczyłaby 20 proc." - uważa ekspertka.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na niską frekwencję, według Marciniak, był brak wiedzy obywateli na tematy poruszone w referendum.
"Niepoinformowani obywatele nie mają poczucia, że mogą się wypowiadać w kwestiach, o których nie wiedzą. To tak jakby zapytać przeciętnego człowieka o jakiś układ planetarny - nie odpowie, jeśli nie ma potrzebnej wiedzy" - oceniła . "Obywatele dali - moim zdaniem - sygnał, że nie można ich istrumentalnie traktować" - dodała.
Dopytywana o cząstkowe wyniki referendum, powiedziała, że wskazują, one na to, iż wzięły w nim udział osoby popierające Pawła Kukiza. "To jest jego pomysł na zmianę ordynacji wyborczej i jego stosunek do sposobu finansowania partii politycznych. Można wnosić, że w najwyższym stopniu udział w referendum wzięły osoby popierające Pawła Kukiza" - zaznaczyła.
Według cząstkowych danych, przedstawionych rano przez PKW, na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu "tak" odpowiedziało 79,88 proc głosujących.
Pozytywnej odpowiedzi na pytanie czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa udzieliło, według porannych danych PKW, 16,44 proc.
"Tak" na pytanie czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika odpowiedziało 94,22 proc. uczestniczących w referendum.(PAP)
pru/ ann/