Kurs dolara w relacji do złotego znalazł się na najniższym poziomie od czterech lat, po tym jak administracja USA zgodziła się przedłużyć okres zawieszenia ceł importowych.


Sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych Scott Bessent stwierdził, że jest bardzo prawdopodobne, że Stany Zjednoczone przedłużą okres zawieszenia wyższych ceł dla partnerów Ameryki, w tym Unii Europejskiej, negocjujących z nią w dobrej wierze. Gdyby miało się stać inaczej, to zaporowe "cła wzajemne" zaczęłyby ponownie obowiązywać za niespełna miesiąc - czyli od 9 lipca.
W reakcji na oświadczenie Bessenta dolar zaczął się osłabiać względem euro. Kurs EUR/USD zaatakował kwietniowe maksima, wspinając się na wysokość przeszło 1,15 USD. Na polskim rynku przekładało się to na spadek kursu dolara nawet do 3,6827 zł - czyli najniższego poziomu od czerwca 2021 roku.
Oznacza to też wybicie dołem z obowiązującego przez poprzednie dwa miesiące trendu bocznego o zakresie 3,69-3,83 zł. Zwolennicy analizy wykresów w związku z tym mogą się teraz spodziewać ruchu w dół w rejon 3,55-3,65 zł, gdzie znajdują się najbliższe wsparcia techniczne. Następnym potencjalnym poziomem zatrzymania jest dopiero poziom 3,30 zł wyznaczający lokalne minimum ze stycznia 2018 roku.
- Umiarkowaną presję na dolarze może wciąż wywierać dostosowywanie się rynku do niższych wskazań amerykańskiej inflacji CPI w maju, które mogą skłonić Fed do szybszego terminu wznowienia cyklu obniżek stóp procentowych. Złoty ma wciąż szanse do nieznacznej aprecjacji przy wsparciu utrzymującego się pozytywnego globalnego sentymentu inwestycyjnego, w związku z wypracowaniem pomiędzy USA a Chinami porozumienia redukującego zapowiadane wcześniej drastycznie wysokie wzajemne stawki celne - napisali w porannym raporcie analitycy PKO BP.
Z kolei analitycy Banku Millennium wskazują, że zapowiedź prezydenta Donalda Trump, że w ciągu dwóch tygodni zamierza wysłać listy do partnerów handlowych, ustalając jednostronne stawki, która pada dzień po porozumieniu Chiny-USA, pokazuje, jak kruche mogą być porozumienia handlowe.
Przebudzenie zmienności zobaczyliśmy także na parze euro-złoty. Kurs euro najpierw w poniedziałek spadł z 4,29 zł do niespełna 4,25 zł, by później odbić się do 4,2650 zł i następnie spaść w okolice 4,24 zł. Jednakże w czwartek rano euro drożało o 1,5 grosza, osiągając cenę 4,2636 zł.
O 1,7 grosza w górę szły także notowania franka szwajcarskiego, o poranku wycenianego przez rynek na 4,5220 zł. A zatem na parze frank-złoty nie powiódł się atak na linię 4,50 zł, stanowiącą silne lokalne wsparcie i zarazem dolne ograniczenie wiosennego trendu bocznego.
KK


























































