
Zgodnie z oczekiwaniami analityków eksport z Chin wzrósł we wrześniu o 9,9 proc. rdr - wynika z danych urzędu celnego ChRL. Sporym zaskoczeniem był za to pierwszy w tym roku istotny skok importu. Wartość dóbr sprowadzonych za Mur zwiększyła się o 13,2 proc. rdr, podczas gdy eksperci spodziewali się wyniku zbliżonego do zeszłorocznego.

Zarówno eksport, jak i import sięgnęły rekordowych poziomów. Pierwszy wyniósł niemal 240 mld dol., a drugi - po raz pierwszy przekroczył 200 mld dol.
Dobra kondycja chińskiego eksportu nie dziwi. Państwo Środka szybko zdusiło pandemię koronawirusa i wróciło do pracy, utrzymując rolę "fabryki świata" - mimo wojny handlowej wypowiedzianej przez Donalda Trumpa, rosnących kosztów produkcji czy coraz głośniej wyrażanych opinii o zbyt dużym uzależnieniu globalnych łańcuchów dostaw od zakładów w ChRL.
Ponadto, w przeciwieństwie do krajów rozwiniętych, działania chińskich władz w obliczu kryzysu gospodarczego skupiły się na wsparciu biznesu, a nie konsumentów. Decyzje władz po obu stronach Muru wsparły eksport z Chin. Sprzyja mu również utrzymujący się za granicą, wraz z przedłużającą się pandemią, wysoki popyt na elektronikę czy szeroko pojęty sprzęt medyczny. Z tego punktu widzenia duży eksport z Państwa Środka jest dobrą informacją dla konsumentów na świecie, którzy pomimo ograniczeń produkcji w wielu zakątkach świata czy potencjalnych zakłóceń w łańcuchach dostaw, dzięki produkcji w Chinach nadal mogą zaopatrywać się w pożądane produkty.
Dobrą informacją dla zagranicznych producentów jest z kolei rosnący za Murem popyt na ich towary, objawiający się w gwałtownym wyskoku importu. Optymiści mogą w nim dostrzec kolejny znak poprawiającej się koniunktury w Państwie Środka. A jako że na razie nie widać sygnałów, by miało się to zmienić, można by liczyć na dalszy wzrost wartości produktów wysyłanych do Chin, szczególnie że Pekin ewidentnie stara się udobruchać Amerykanów, podejmując (skazane na niepowodzenie) próby dotrzymania zawartej w styczniu umowy handlowej.
Jednak przyglądając się nieco dokładniej dzisiejszym danym, można dostrzec elementy, które nie pasują do tej układanki. Zaskakująco wysoki wrześniowy import jest bowiem w dużej mierze efektem wzrostu importu chipów i ropy, który może (ale nie musi) nie być kontynuowany w kolejnych miesiącach.
W pierwszym przypadku jest to zapewne "efekt Trumpa" - pierwsze tygodnie września były bowiem ostatnim momentem dla Huawei, by "uzbroić się" w komponenty, przy produkcji których używa się "amerykańskiej technologii". Obecnie sprzedaż takich towarów chińskiemu gigantowi jest możliwa tylko za zgodą władz USA. Na zagraniczne chipy firmy z ChRL wydały przed miesiącem 37 mld dol., o 5 mld dol. więcej, niż wynosił poprzedni rekord sprzed 2 lat. Huawei to zresztą nie jedyna chińska spółka, w którą we wrześniu uderzył Trump. Amerykanie poinformowali, że na "czarną listę" trafi również producent chipów - SMIC. I ta firma została zmuszona do przyspieszenia budow zapasów koniecznego sprzętu czy części zamiennych.
W przypadku "czarnego złota" optymizmem tradycyjnie nie napawają szacunki dot. możliwości składowania ropy za Murem. Tegoroczne tąpnięcie cen surowca skłoniło Chińczyków do znacznego wzrostu zakupów - w efekcie zapasy mogą być już zbyt duże, by import mógł dalej szybko rosnąć.
Kolejne miesiące mogą przynieść nie tylko spadek importu (przynajmniej w odniesieniu do ubiegłego miesiąca), ale i eksportu - państwa rozwinięte znów nie radzą sobie z pandemią koronawirusa i zapewne konieczne będzie ponowne wprowadzenie ograniczeń w funkcjonowaniu społeczeństw. A to odbije się na gospodarkach, także imporcie.
Przy okazji warto wspomnieć, że dane o imporcie do Chin w całym bieżącym roku kontrastują z oficjalną narracją o błyskawicznym i gwałtownym odbiciu gospodarczym po zduszeniu pandemii Covid-19. Być może rację mają zatem ci, którzy podkreślają, że chińskie dane dot. choćby wzrostu gospodarczego są odległe od rzeczywistości. Wrzesień był dopiero drugim miesiącem, gdy wartość produktów sprowadzanych za Mur była wyższa niż rok wcześniej, tymczasem oficjalny wzrost PKB w III kwartale miał według analityków przekroczyć 5 proc. rdr.
Z drugiej strony słabość importu można jednak zrzucić na karb spadku globalnego popytu i wywołanego nim spadku cen - do Państwa Środka sprowadzane są rekordowe ilości surowców, lecz w większości po niższych cenach. Trudno zatem mówić o spadku popytu w ChRL.
Wrześniowy wzrost importu spowodował, że utrzymująca się od kilku miesięcy wysoka nadwyżka handlowa Chin nieco spadła - wyniosła 37 mld dol., najmniej od marca.

Jednak w całym III kwartale sięgnęła niemal 160 mld dol. i była najwyższa od blisko 5 lat. Tak duża różnica między eksportem a importem jest jednym z czynników wspierających umocnienie juana.
