Ok. 10 tys. kartek podpisanych przez zwolenników wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra, dostarczono do kancelarii premiera w ramach akcji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundację Viva!. Aktywiści domagają się od premiera działania na rzecz nowelizacji prawa o hodowli zwierząt.


Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt zorganizowały w piątek konferencję prasową "Walentynki dla zwierząt". Podczas wydarzenia do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dostarczyli ok. 10 tys. kartek podpisanych przez zwolenników wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra. Wypełniły je osoby uczestniczące w wydarzeniach organizowanych przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundację Viva! oraz uczniowie zainteresowanych szkół.
"Jesteśmy tutaj dzisiaj, ponieważ wierzymy, że 2025 rok to będzie rok, w którym politycy w końcu dotrzymają obietnic składanych polskiemu społeczeństwu. Premier Donald Tusk deklarował szybkie odesłanie do historii tego - jak sam określił - nieludzkiego przemysłu (futrzarskiego - PAP). Jesteśmy tu dzisiaj, żeby mu o tej obietnicy przypomnieć" - powiedziała Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Dodała, że do Sejmu trafił projekt ustawy dot. zakazu hodowli zwierząt na futra. Projekt, autorstwa posłanki Zielonych (KO) Małgorzaty Tracz, czeka na procedowanie. Został złożony 14 czerwca ub.r.. Posłanka przygotowała go wspólnie z fundacjami Viva! i Otwarte Klatki.
"Za ogólnounijnym zakazem hodowli zwierząt na futra opowiada się większość państw Unii Europejskiej. Obecnie 21 państw członkowskich wdrożyło bardziej rygorystyczne przepisy w tej kwestii lub wprowadziło częściowy lub całkowity zakaz hodowli zwierząt na futra. Mamy nadzieję, że Polska jak najszybciej dołączy do tego grona i stanowczo sprzeciwi się okrutnej praktyce hodowania zwierząt na futra" - powiedziała Hanna Kłosińska z Eurogroup for Animals.
Głos zabrał także były prezes British Fur Trade Association Mike Moser. Przez 11 lat pracował w przemyśle futrzarskim, obecnie działa na rzecz zakazu importu futer do Wielkiej Brytanii i ograniczenia hodowli zwierząt na futro w Europie. Jak przekazał, w czasie pracy w tej branży stracił przekonanie co do etyki handlu futrem. "Nie mogłem i nie chciałem dalej go (przemysłu futrzarskiego - PAP) bronić, więc zrezygnowałem" - wskazał.
W swojej wypowiedzi Moser zwrócił się do premiera Donalda Tuska.
"Proszę, niech pan się nie da zwieść twierdzeniu, że zwierzęta na polskich fermach futrzarskich są chronione przez przepisy o dobrostanie zwierząt czy systemy certyfikacji. Kiedyś też w to wierzyłem, ale miałem okazję przekonać się, jak wiele zwierząt cierpi na fermach, i zdałem sobie sprawę, że byłem w błędzie" - powiedział.
Dodał, że w jego ocenie przepisy regulujące hodowlę zwierząt na futra są przestarzałe, nieskuteczne i nie spełniają swojej roli. "Jest tylko jeden sposób, by zagwarantować, że to okropne znęcanie się nad zwierzętami i ich cierpienie dobiegną końca w Polsce – i jest nim zamknięcie wszystkich polskich ferm futrzarskich" - podkreślił aktywista.
W 2020 r. w Polsce funkcjonowało 810 ferm zwierząt futerkowych, najwięcej - 263 fermy - zlokalizowanych było w woj. wielkopolskim. Z rejestru ferm zwierząt mięsożernych Głównego Inspektoratu Weterynarii z początku 2024 r. wynika, że tych ferm było 360, choć część z nich od kilku lat jest zawieszona, a niektóre fermy rejestrują zwierzęta różnego gatunku jako osobne gospodarstwo. (PAP)
zs/ agz/