GOSPODARCZY PUNKT WIDZENIACelna ruletka USA. W co gra Donald Trump?

Aleksander Ogrodnik2025-07-25 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-07-25 06:00

Od blisko 200 dni Donald Trump czyni Stany Zjednoczone wielkimi, głównie wywołując to mniejsze, to większe wojny i wojenki handlowe, i to nawet z najbliższymi sojusznikami. 1 sierpnia mija kolejny wyznaczony przez prezydenta USA “deadline”, kiedy amerykańskie cła mają wejść w życie. W “GPW” postanowiliśmy więc sprawdzić, jak wygląda stany gry, czy pokerzysta w Białym Domu ma mocne karty, a przede wszystkim kto w tej grze jest na plusie, a kto na minusie - nie tylko ekonomicznym. 

Cła, cła i jeszcze raz cła, tak w największym skrócie można podsumować pierwsze 100 i 200 dni prezydentury Donalda Trumpa, który z jeszcze większym impetem i determinacją podszedł do tematu handlu zagranicznego. Konfliktując się (co spodziewane) z Chinami, ale także (co już mniej spodziewane) z Unią, Wielką Brytanią, Japonią, a nawet Kanadą i… pingwinami. 

W najnowszym odcinku Gospodarczego Punktu Widzenia, razem z prof. Arturem Klimkiem, to właśnie politykę celną USA bierzemy na widły, a następnie pod lupę, by sprawdzić, czy celna ruletka Donalda Trumpa faktycznie przynosi korzyści Stanom Zjednoczonym, czy jak się okazuje raczej nie. Tracą, chociażby amerykańscy producenci, jak General Motors, które do końca roku może być nawet 4-5 mld dolarów na minusie, a wszystko przez… Excela.

Wczorajsza umowa z Japonią, gdzie jest pewnego rodzaju sukces (...) okazuje się, że nie wszyscy są z niego zadowoleni. Kto pierwszy podniósł larum w tej sytuacji? Amerykańscy producenci samochodów. Japończycy, którzy mogą nie mieć tak naprawdę amerykańskiego wkładu, amerykańskiej wartości dodanej w swoich produktach, będą je importować do Stanów Zjednoczonych z 15% stawką, A General Motors, Stellantis czy Ford, które mają zakłady rozsiane po całym świecie, będą płacić nawet 30% - tłumaczy prof. Klimek w “GPW”.

Trump kontra Powell, ale kto tu tak na prawdę jest winny?

Taryfy to także, a może przede wszystkim niepewność, która nie tylko rozbujała giełdą, ale wpływa również na Fed. 

Prof. Klimek: Rezerwa Federalna nie chce powiedzieć, czy obniży, czy nie obniży, tylko twierdzi, że jest tak wysoka niepewność, jest tak wysoki stopień, że dodanie kolejnego elementu tej zmienności mogłoby tak naprawdę skomplikować sytuację. 

Aleksander Ogrodnik: Donald Trump zrzuca wszystko na Powella, a de facto sam jest za to odpowiedzialny…

Prof. Klimek: Można tak powiedzieć. Plan był zupełnie inny jeszcze kilka miesięcy temu, jeśli chodzi o stopy procentowe. Natomiast teraz po prostu “wait and see”. 

W Gospodarczym Punkcie Widzenia na tapet wyjęliśmy jednak nie tylko koszty czysto ekonomiczne, jakie ponoszą i będą ponosić Amerykanie. Sprawdziliśmy także, ile kosztować będzie, to nas - Europejczyków, a tu mowa jest o nawet 1 pp. PKB, ale przede wszystkim spojrzeliśmy na koszta ukryte i niszczenie amerykańskiego soft power. 

“Kiedy Donald Trump po raz drugi doszedł do władzy, okazało się, że ten okres prezydencji Bidena to był taki interregnum, czyli tylko i wyłącznie taki okres zarządzania pomiędzy królami, czyli pomiędzy tym królem, królem Trumpem. Więc tutaj mają pewne znaki, duże znaki zapytania, czy uda się odbudować ten, ten soft power, który był budowany, tak jak powiedzieliśmy, dekadami”.

Wreszcie sprawdziliśmy, co czeka “pingwiny” 1 sierpnia, a więc w momencie, w którym w życie mają wejść cła. Tutaj jak się okazuje popłoch nie tylko na bezludnych wyspach, ale także w samym Waszyngtonie… 

Prof. Klimek: W tym momencie są nerwowe poszukiwania rozwiązań, żeby pierwszego sierpnia ta klamka nie zapadła……

Czy zapadnie? Dlaczego jest aż tak nerwowo w Waszyngtonie oraz innych stolicach, a przede wszystkim — Co na to wszystko Chiny? O tym wszystkim w najnowszym odcinku Gospodarczego Punktu Widzenia.

Bankier.pl
Źródło:
Aleksander Ogrodnik
Aleksander Ogrodnik
redaktor Bankier.pl

Doktorant w Instytucie Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalista z zakresu PR-u oraz marketingu politycznego. W swojej pracy naukowej zajmuje się również kampaniami wyborczymi, mediami, sztuczną inteligencją oraz polityką międzynarodową. W przeszłości związany między innymi z Polskim Radiem (usłyszeć można go było m.in. w Radiu Wrocław, Jedynce czy Trójce), gdzie zajmował się najważniejszymi tematami politycznymi i społecznymi. Wieloletni redaktor naczelny Politicusa - czasopisma i portalu popularnonaukowego Koła Młodych Politologów UWr. Prywatnie entuzjasta muzyki elektronicznej oraz twórczości Marka Hłaski. Telefon: 532 803 383

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (22)

dodaj komentarz
sterl
W co gra? , to oczywiste , podnosi podatki amerykanom nazywając to cłami ...., ale w efekcie konsumpcja będzie spadać, a ceny drastycznie rosnąć ,
sterl
Naturalnie ubiera to w patriotyczną papkę jak pis, żeby jeszcze na tym coś ugrać dla siebie.
aszkenazyjski
Ile profesor Klimek zarobił sam za własne środki inwestując ?
bha
Cóż... Cła jakby nie patrzeć to też jest tzw. rynkowy Deal.
bha
Zysko Deal tylko najbardziej dla kogo?.
samsza
Japończycy będą auta importować (?) do Stanów Zjednoczonych z 15% stawką, a General Motors, Stellantis czy Ford, które mają zakłady rozsiane po całym świecie, będą płacić nawet 30% - tłumaczy prof. Klimek w “GPW”.

No to wracać "zakłady" do USA chłopaki...
:)
aszkenazyjski
Jak można coś gdzieś importować. Objaśnij mnie.
zenonn odpowiada aszkenazyjski
Japończycy do swoich montowni samochodów w USA będą importować składniki z całego świata, także z Japonii. Globalnie to jest pomieszane.
lebero654
Wg. mnie Trump nie za bardzo wie w co gra. I to jest największy problem. Amerykanie wymyślili system eksploatacji gospodarki światowej oparty na pojęciu globalizacja. Sprowadzał się on do tego, że inżynierowie amerykańscy mieli wymyślać produkty, opracowywać projekty i technologie, a siła robocza w Azji produkować za marne grosze Wg. mnie Trump nie za bardzo wie w co gra. I to jest największy problem. Amerykanie wymyślili system eksploatacji gospodarki światowej oparty na pojęciu globalizacja. Sprowadzał się on do tego, że inżynierowie amerykańscy mieli wymyślać produkty, opracowywać projekty i technologie, a siła robocza w Azji produkować za marne grosze produkty w których wartość dodaną zagarniali twórcy. I tu spotkało ich niepowodzenie, albowiem obrzydliwi Chińczycy zwiększyli swoje moce wytwórcze na czym im zależało, ale zassane technologie zaczęli modyfikować szybciej niż to robili amerykańscy mocodawcy i patentować swoje rozwiązania. W efekcie wykonawcy praktycznie się uniezależnili od centrali. I tego procesu ani Trump ani nikt inny nie odwróci, no chyba że wywoła wojnę światową, ale i tu mogą być problemy ze zwycięstwem. W związku z powyższym widząc ogromny deficyt uruchomił wojenki zastępcze - celne wywracając światowy system WTO nota bene narzucony po 2 wojnie światowej przez Amerykanów.
eglantyna
Donald Trump gra w narrację Petera Navarro - że Chiny w sposób podstępny i nieuczciwy ukradły Ameryce wytwórczość, miejsca pracy i do tego technologie. Według Navarro wyjście jest w cłach i ochronie rynku przed importem.

Trump przegra nie dlatego, że powyższe jest nieprawdą, ale dlatego, że to tylko część prawdy.
Po pierwsze
Donald Trump gra w narrację Petera Navarro - że Chiny w sposób podstępny i nieuczciwy ukradły Ameryce wytwórczość, miejsca pracy i do tego technologie. Według Navarro wyjście jest w cłach i ochronie rynku przed importem.

Trump przegra nie dlatego, że powyższe jest nieprawdą, ale dlatego, że to tylko część prawdy.
Po pierwsze sposób, w jaki USA uzyskały dominację gospodarczą na świecie, walutę rezerwową, 800 baz militarnych oraz sposób, w jaki tę pozycję utrzymywały (wojny, sankcje, embarga, propaganda, drenaż mózgów, dodruk dolara/export inflacji) są jeszcze bardziej podstępne i nieuczciwe niż chińska operacja. Stąd jankeski kapitalizm można otwarcie nazwać systemem kantu.

Po drugie wyjściem nie jest ochrona rynku przed importem. W kogo uderzy Trump, zbierając haracz za picie kawy i konsumpcję bananów? W kogo uderzy, jeśli świat przestanie importować amerykańskie agro-produkty? USA przestaje być mekką dla kapitału, talentów i pionierem wartości nieobecnych gdzie indziej. USA traci pozycję i wpływy. Jeśli USA chce zaczynać od początku jak w 19 wieku - ok, ale za dziesięć lat, gdy amerykański przemysł stanie na nogi, może nie być chętnych na relacje handlowe z byłym tyranem. Postawienie na politykę celną to aberracja i oderwanie od realiów, typowe dla elit, którym bezkarność, chciwość i przesyt odebrały rozum.

Powiązane: GPW - Gospodarczy Punkt Widzenia

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki