Amerykański Departament Sprawiedliwości oskarżył 37-letniego Brytyjczyka o doprowadzenie do słynnego „nagłego krachu” (ang. flash crash) z maja 2010 roku. Podejrzany został aresztowany na terytorium Wielkiej Brytanii.



Navinder Singh Sarao został oskarżony o manipulację rynkiem finansowym, który skutkował nagłym, acz krótkotrwałym, krachem na amerykańskim rynku akcji 6 maja 2010 roku. Tego dnia Dow Jones w ciągu kilku minut spadł o ponad 9%, by potem błyskawicznie odrobić większość strat.
Departament Sprawiedliwości USA oraz amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zarzuca Sarao, że jako niezależny trader „był znaczącym czynnikiem nierównowagi rynkowej”, która umożliwiła zaistnienie „nagłego krachu”.
Sarao w swym procederze miał się posługiwać strategiami określonymi jako „nawarstwianie” (ang. layering) i „bajerowanie” (ang. spoofing) polegającymi na składaniu zleceń bez intencji ich wykonania, ale w celu wywołania spadku cen. Czyli praktyk, jakich niektórzy duzi gracze od lat dopuszczają się na rynkach kontraktów terminowych na złoto i srebro ( i pewnie nie tylko tam).
Oskarżenia amerykańskich władz budzą jednak kontrowersje. Po pierwsze, trudno uwierzyć, aby indywidualny trader niemający za sobą jakiegoś dużego banku, funduszu inwestycyjnego czy firmy brokerskiej mógł samodzielnie wywołać krach na największym i najpłynniejszym rynku akcji na świecie. Jeśli jednak Departament Skarbu ma rację, to oznacza, że rynki finansowe stały się wirtualnym kasynem, w którym jeden robot usiłuje ograć drugiego.
Po drugie, dlaczego śledczy postawili zarzuty niemal 5 lat po wydarzeniu, którego przyczyny oficjalnie i gruntownie zbadano, a raport SEC upubliczniono we wrześniu 2010 roku? Raport SEC za „nagły krach” obwiniał kombinację nerwowości rynku, działania automatycznych systemów handlujących na zasadzie obrotu wysokich częstotliwości (HFT) i dużej transakcji jednego z funduszy inwestycyjnych. Wtedy winnych jednoznacznie nie wskazano.
Krzysztof Kolany