Wspomnianego 6 maja 2010 roku doszło do błyskawicznej, głębokiej, ale przejściowej przeceny akcji. Dow Jones w kilka minut spadł o przeszło tysiąc punktów, czyli ponad 9%. I równie szybko odrobił straty. Według oficjalnego raportu amerykańskiego nadzoru jedną z przyczyn tego sensacyjnego zdarzenia były automatyczne systemy handlujące na zasadzie obrotu wysokich częstotliwości (High Frequency Trading – HFT).
![]() | » Raport EFIX: W co inwestować w sierpniu? |
Zresztą niebezpodstawnie, bowiem niektóre ze strategii HFT opierają się na szybszym dostępie do informacji o cenach akcji, co jest możliwe tylko dzięki wykorzystaniu łączy światłowodowych podpiętych bezpośrednio do systemu transakcyjnego giełdy. Dzięki temu komputery realizujące szybki handel algorytmiczny uzyskują przewagę nad „ludzkimi” uczestnikami rynku. Automatyczne systemy transakcyjne generują od 50% do 70% obrotów na giełdach amerykańskich, ok. 40% na parkietach europejskich i tylko 5-10% w Azji.
Bunt maszyn a krach na giełdzie
Krytycy HFT zarzucają im preparowanie giełdowych krachów. Oprócz wspomnianego „nagłego krachu” (ang. flash crash) automaty mają na swoim koncie kilka innych spektakularnych wpadek. 1 sierpnia 2012 roku błąd programu komputerowego wygenerował 440 mln USD strat w firmie Knight Capital. Doprowadziło to na skraj upadku jednego z największych brokerów w USA. 5 sierpnia 2011 roku fala automatycznych zleceń zalała systemy transakcyjne giełd, odcinając od rynku niektórych inwestorów tuż przed obniżką ratingu Stanów Zjednoczonych. 7 sierpnia błąd komputera zawiesił system transakcyjny giełdy w Tokio, prowadząc do 90-minutowej przerwy w notowaniach akcji i kontraktów na indeksy.
Bankrutuje dom maklerski, co z pieniędzmi? | |
![]() |
Po upadku domu maklerskiego, zgromadzone tam papiery wartościowe zostaną przeniesione na rachunki u innego brokera. Gorzej z gotówką – ta wejdzie w skład masy upadłościowej. więcej… |
Są też korzyści wynikające z obecności systemów HFT. Przede wszystkim jest to większa płynność dla wszystkich inwestorów – długoterminowy inwestor ma większe szanse na kupno bądź sprzedaż waloru przy niższych spreadach. Problem w tym, że HFT same potrzebują płynności i zwiększają ją tylko przy spokojnym rynku i na płynnych walorach. W sytuacjach takich jak flash crash automaty nagle się wyłączają i gwałtownie zmniejszają płynność rynku. Korzyści z funkcjonowania automatów czerpią głównie same giełdy (więcej transakcji to większe przychody z prowizji) oraz obsługujące je domy maklerskie.
Automaty wkraczają na GPW
Algorytmiczne systemy handlujące akcjami czy kontraktami bywają demonizowane. „Zwykli” uczestnicy rynku boją się nieznanego nie mając świadomości, że już teraz na GPW są inwestorzy korzystający z pomocy komputerowych systemów. Czasem HFT stają się typowym kozłem ofiarnym, obwinianym o krachy, spadki i ogólnie o straty inwestorów.

Źródło: John Foxx / Stockbyte / Thinkstock
Tyle że do towarzystwa automatów będziemy musieli się przyzwyczaić. Od listopada warszawska Giełda Papierów Wartościowych wdraża nowy system transakcyjny, z którego korzystają inwestorzy handlujący na parkietach Nowego Jorku, Paryża, Lizbony, Amsterdamu i Brukseli. Universal Trading Platform (UTP) – czyli nowy system transakcyjny GPW – zastąpi przestarzały Warset. Będzie od niego szybszy, bardziej przepustowy i skróci czas realizacji zlecenia do „ułamków milisekund”. Władze giełdy przyznają, że „dzięki UTP (...) otworzą się na nowe kategorie inwestorów, w tym takich, którzy stosują handel wysokich częstotliwości i wysokich wolumenów przy wykorzystaniu zaawansowanych programów komputerowych”.
Czego więc można się spodziewać po UTP i HFT? Raczej nie rewolucji. Zapewne 95% inwestorów indywidualnych nie odczuje żadnej różnicy. Jednak po kilku miesiącach należałoby oczekiwać wzrostu obrotów. Nie będzie to jednak sygnał zmiany koniunktury na rynku, lecz tylko ślad obecności automatów. Nie ma się też czego bać. Doświadczonych graczy z GPW żaden automat nie zaskoczy bardziej od dobrze znanego „cudofixingu”.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl