Brazylia zaproponuje na rozpoczynającym się w poniedziałek w Rio de Janeiro szczycie G-20 utworzenie globalnego sojuszu przeciwko głodowi i ubóstwu. Jak oświadczył prezydent Luiz Incio Lula da Silva, Brazylia liczy na poparcie innych krajów.


Brazylijski minister do spraw rozwoju, pomocy społecznej, rodziny i walki z głodem Wellington Dias uważa, iż konieczność pilnego rozwiązania tego problemu "jest czymś oczywistym". Przypomniał, że w Brazylii liczba głodujących i niedożywionych zmalała z 32,8 proc. do 18,4 proc. "Oczekujemy, że przy takim tempie nasz kraj zniknie ze światowej mapy głodu" - dodał.
Jak podkreślają gospodarze szczytu G-20 w Rio de Janeiro, organizacja wyznaje zasadę, iż żaden kraj nie jest stanie walczyć w pojedynkę z plagą głodu. Zapowiadają więc, że jednym z tematów debaty na szczycie ma być wprowadzenie "globalnego podatku nakładanego na wielkie fortuny i superbogatych", ale przyznają, iż należy liczyć się w tej sprawie ze sprzeciwem Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza, gdy urząd prezydenta obejmie Donald Trump.
Ważnym tematem obecnego szczytu G-20 ma być także coraz bardziej odczuwalny kryzys klimatyczny na naszej planecie. Kraje, które uczestniczą w spotkaniu są odpowiedzialne w 80 procentach za emisję gazów cieplarnianych.
Szczyt w Rio de Janeiro będzie okazją do pożegnania przez przywódców krajów G-20 kończącego kadencję prezydenta USA Joe Bidena oraz do pierwszego spotkania lewicowego prezydenta Brazylii Luli da Silvy z libertariańskim prezydentem Argentyny Javierem Mileiem, za którego kadencji stosunki między Argentyną i Brazylią uległy maksymalnemu ochłodzeniu. (PAP)
ik/ san/