Komisja Europejska nie rozważa zmiany podejścia do wyznaczonych limitów emisji CO2 dla producentów pojazdów, dlatego branża motoryzacyjna apeluje do rządu, by zwrócił się do KE o przesunięcie obowiązywania kar - napisał Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) w informacji prasowej.


"W 2025 roku europejscy producenci pojazdów będą musieli zmniejszyć emisje dwutlenku węgla rejestrowanej w Unii Europejskiej floty o 15 proc. jako jeden z kolejnych etapów na drodze do osiągnięcia założeń Green Deal i Fit For 55 – całkowitej redukcji emisji CO2 z samochodów osobowych i dostawczych od 2035 r." - przypomniał PZPM.
Branżowy związek podkreślił, że ustalone limity w praktyce oznaczają, że po 2025 roku co czwarty zarejestrowany samochód osobowy powinien być zero- lub niskoemisyjny.
"Producenci zderzają się jednak z czynnikami, które są od nich niezależne - słabym popytem na pojazdy elektryczne, niewystarczającą infrastrukturą ładowania i tankowania, niezadowalającymi zachętami do zakupu oraz pogarszającą się sytuacją gospodarczą. Przemysł motoryzacyjny poniesie ciężar realizacji unijnych celów i będzie obciążany karami sięgającymi 16 mld euro w przypadku braku ich realizacji. Należy więc spodziewać się wzrostu cen nowych aut i to niezależnie od rodzaju napędu oraz ryzyka ograniczenia mobilności społeczeństw" - napisano.
Wskazano, że Komisja Europejska dysponuje mechanizmami wydawania tymczasowego odstępstwa od wymogów prawnych ze względu na nadzwyczajne okoliczności lub komplikacje, dlatego PZPM zwrócił się do polskiego rządu z wnioskiem o poparcie stanowiska producentów motoryzacyjnych o przesunięcie obowiązywania kar.
"Uważamy, że pilna interwencja jest uzasadniona ze względu na znaczącą zmianę sytuacji makroekonomicznej i geopolitycznej wpływającą na branżę oraz niewystarczającą dostępność warunków sprzyjających (infrastruktura, zachęty zakupowe) niezbędnych do zwiększenia popularności pojazdów elektrycznych" - powiedział cytowany w informacji prezes PZPM Jakub Faryś. (PAP Biznes)
jz/ ana/