Robert Biedroń posiada udziały w czterech mieszkaniach, a Krzysztof Śmiszek - w sześciu. To oznaczałoby, że proponowany podatek katastralny od trzeciego mieszkania wzwyż (wyjątek stanowiłyby rodziny z dziećmi) mógłby uderzyć europosłów po kieszeni.


Nowa Lewica od niemal samego początku ma na sztandarach m.in. podatek katastralny, który ich zdaniem zapobiegłby spekulacjom na rynku nieruchomości. Jak powtarzał Włodzimierz Czarzasty, "jeśli ktoś ma kilkanaście mieszkań, to nie po to, by w nich mieszkać".
Z oświadczenia majątkowego Roberta Biedronia wynika, że ma on udziały w co najmniej czterech mieszkaniach:
- o powierzchni 96,67 m kw o wartości ok. 1,9 mln zł - 1/2 udziału,
- o powierzchni 40,80 m kw o wartości ok. 201 tys. zł - 1/2 udziału,
- o powierzchni 40,84 m kw o wartości 330 tys. zł - 3/5 udziału,
- o powierzchni 46,60 m kw o wartości 335 tys. zł - 1/2 udziału.
Z kolei Krzysztof Śmiszek wyliczył nieruchomości:
- o powierzchni 96,67 m kw o wartości ok. 1,9 mln zł - 1/2 udziału,
- o powierzchni 46,60 m kw o wartości ok. 355 tys. zł,
- o powierzchni 55,59 m kw. o wartości ok. 500 tys. zł,
- o powierzchni 40,84 m kw o wartości 330 tys. zł - 2/5 udziału,
- o powierzchni 47,90 m kw. o wartości 182 tys. zł ((1/4 udziału, nabyte w spadku),
- o powierzchni 40,92 m kw o wartości 201 tys. zł (1/2 udziału).
Jak można zauważyć część metraży i części udziałów pokrywa się z tymi, deklarowanymi przez drugiego polityka.
W obliczu tego nie dziwią wypowiedzi m.in. Krzysztofa Śmiszka, który zaznaczył m.in. w rozmowie w RMF FM, że "jeśli ktoś ma wiele mieszkań, a stoją one puste, to powinno się na takich właścicieli nałożyć podatek od pustostanów". Zapytany wprost, czy wynika to z faktu, że sam posiada kilka mieszkań, odpowiada, że "nie mam zdania i nie chodzi zupełnie o to".
opr. aw























































