W Polsce pracuje obecnie około 4 tys. lekarzy z Ukrainy - wynika z danych Ministerstwa Zdrowia. Jednak kolejni starają się o uzyskanie uprawnień do wykonywania tutaj tego zawodu. Do niedawna nie weryfikowano ani ich umiejętności, ani znajomości języka polskiego. Teraz to się zmienia.


Jak twierdzi dr Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, 24 października 2024 r. teoretycznie wygasło prawo związane tzw. ustawą wojenną o pomocy obywatelom Ukrainy, dzięki któremu lekarze z tego kraju mogli dostawać warunkowe prawo wykonywania zawodu.
– Otrzymywali je decyzją Ministra Zdrowia bez żadnych weryfikacji merytorycznych czy językowych – mówi Bankier.pl dr Klaudiusz Komor.
– To się odbywało tak, że minister wydawał zgodę, w której określał czas, przez jaki powinien być sprawowany nadzór polskiego lekarza specjalisty nad lekarzem z Ukrainy, a następnie ten musiał zgłosić się odpowiedniej okręgowej izby lekarskiej. Ta z kolei sprawdzała jeszcze znajomość języka, bo jeśli ktoś nie mówi po polsku, to raczej nie powinien leczyć ludzi w naszym kraju. Zdarzało się, że z tego powodu nie przyznawała uprawnień. To czasami powodowało konflikty na linii ministerstwo-samorząd lekarski. Decyzja ministra nie przewidywała bowiem weryfikacji umiejętności językowych.
Konieczny certyfikat potwierdzający znajomość języka
Jak informuje wiceprezes NIL, obecnie lekarzy z zagranicy obowiązuje już certyfikat potwierdzający znajomość języka polskiego na poziomie B1, czyli średnio zaawansowanym.
– Jednak brakuje jeszcze kompletnych przepisów, ponieważ niestety cały czas funkcjonuje ten tryb przyznawania warunkowego zawodu na tzw. zakres obowiązków. Od trybu wojennego różni się on tym, że lekarz już nie może robić wszystkiego, choć pod nadzorem specjalisty. Obecnie w decyzji zezwalającej na wykonywanie zawodu wymieniony jest zakres konkretnych czynności, które może on wykonywać np. pracować na oddziale ginekologii, odbywać tam wizyty lekarskie, badać pacjentki itd. Ten tryb dotyczy nie tylko obywateli Ukrainy, ale wszystkich lekarzy spoza Unii Europejskiej i jest pozostałością, która tak naprawdę pojawiła się już w czasach covidu – wyjaśnia dr Klaudiusz Komor.
Wiedza medyczna musi być zweryfikowana
Jednak samorząd lekarski od dawna podkreśla, że nie powinno być żadnych warunkowych trybów przyznawania prawa do wykonywania zawodu, ponieważ każdy lekarz, który pracuje w naszym kraju, powinien znać język polski i mieć zweryfikowaną wiedzę medyczną.
– Jest to konieczne, ponieważ kształcenie w niektórych krajach byłego Związku Radzieckiego odbywa się na innym poziomie i według odmiennych podstaw programowych – twierdzi dr Klaudiusz Komor. – Są tam takie uczelnie, które kształcą lekarzy czy dentystów w trybie online. Nie bardzo sobie wyobrażam, jak można nauczyć się kontaktu z pacjentem nie będąc nawet na zajęciach praktycznych. Dlatego naszym zdaniem, wszelkie tryby specjalne muszą być jak najszybciej wygaszone i powinna być jedna droga obowiązująca wszystkich obywateli całego świata. W tej chwili sytuacja jest trochę niezdrowa. Po rozpatrzeniu podań złożonych przed 24 października br. tryb wojenny powinien automatycznie wygasnąć. Natomiast cały czas pozostaje problem trybu warunkowego na tzw. zakres obowiązków.
Niestety wciąż nie znamy terminu, kiedy to się zmieni. Nawet nie ma tu konkretnego planu. Cały czas naciskamy na Ministerstwo Zdrowia, ale jeszcze nie ma efektów.
Lekarze z Ukrainy wciąż bardzo potrzebni
Dane Ministerstwa Zdrowia wskazują, że w Polsce pracuje obecnie około 4 tys. lekarzy zza wschodniej granicy. Jednak potrzeby polskich placówek zdrowia są znacznie większe.
– Obecnie zatrudniamy ponad 50 lekarzy obcokrajowców, w tym prawie 30 z Ukrainy – mówi Bankier.pl Tomasz Król, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu. – Nieustannie rekrutujemy też personel medyczny. Niemniej jednak zatrudnienie osób z zagranicy uwarunkowane jest dobrą znajomością języka polskiego. Kompetencja ta jest jedną z kluczowych w sprawowaniu opieki nad pacjentami zgodnie z obowiązującymi przepisami i standardami oraz wypełnianiu dokumentacji medycznej.
Problemy z komunikacją albo z biurokracją
Jak potwierdza Tomasz Król, czasami pojawiają są problemy z komunikacją z kandydatami spowodowane ograniczoną znajomością języka polskiego, choć raczej dotyczy to personelu medycznego niższego szczebla.
– Z kolei sami kandydaci miewają problemy z uzyskaniem dokumentacji wymaganej np. przy weryfikacji karalności czy legalizacji zatrudnienia, które muszą uzyskać z własnych urzędów państwowych. Tymczasem ich brak wstrzymuje zatrudnienie – twierdzi rzecznik szpitala. – W niektórych przypadkach pojawiają się również problemy związane z różnicami kulturowymi, różnymi sposobami pracy, a także standardami obowiązującymi w innych krajach.
Wszystkie te kłopoty nie zmieniają to faktu, że ze względu na duże braki kadrowe, lekarze zza wschodniej granicy cały czas są przyjmowani w polskich szpitalach i przychodniach z otwartymi ramionami.