Wig 20 spadł wczoraj do najniższego poziomu od 9 miesięcy osiągając 1083,5 punktów. Liderami spadków są ostatnio banki. W poniedziałek kurs BRE Banku spadł o 9,7 proc, Pekao - 3,7 proc., a BPH – PBK -3,6 proc. Wyprzedaż tych dominujących spółek z rynku kapitałowego ciągnie za sobą całą giełdę. Nic dziwnego, udział pięciu banków: Pekao, BPH-PBK, BIG, BZ WBK - w portfelu WIG 20 to blisko 38,5 proc. W skład tego indeksu wchodzi przecież 20 największych, notowanych na giełdzie firm. mających kluczowe znaczenie dla polskiej gospodarki. Te 20 spółek generuje też ok. 90 proc. dziennych obrotów giełdowych, natomiast udział banków waha się w granicach 30-60 proc.
Eksperci twierdzą zgodnie, że sytuacja wymaga szerszego spojrzenia na to co się dzieje w całym sektorze. Do niedawna bowiem banki były postrzegane jako instytucje odporne na wstrząsy, tak gospodarcze jak i polityczne. Dlatego, nawet w czasie bessy, gracze giełdowi, pozbywając się walorów innych spółek trzymali w portfelach akcje banków. Także fundusze emerytalne inwestując pozyskane pieniądze, najchętniej kupowały akcje tych instytucji. Stocznia Szczecińska była ostatnim sygnałem, że sytuacja finansowa banków się pogarsza. Natomiast liczba złych kredytów może się znacząco powiększyć. Tym bardziej, że banki które bezpośrednio nie były zaangażowane w stocznie zaczynają mieć problemy z odzyskaniem należności. Przykładem może być chociażby BZ WBK, który finansował Zakłady im. Cegielskiego – produkującego silniki okrętowe.
Fundusze emerytalne, będące motorem wzrostów na giełdzie, znacząco zmniejszyły swoje zaangażowanie. Kupowały bowiem akcje na początku roku, licząc, że ZUS wypłaci im należne zaległości. Jednak wpływy, które były niższe od oczekiwanych, spowodowały, że zgodnie z przepisami, muszą zrównoważyć swój portfel akcyjny przez zakup np. obligacji. Dlatego również część funduszy wyprzedawała akcje banków. Z krajowego rynku, po sygnałach o pogarszającej sie sytuacji finansowej banków zaczęli się wycofywać zachodni inwestorzy. Tym bardziej, że publikowane oszustwa wielkich spółek ze światowych rynków kapitałowych, skłania do ostrożności (zadłużenie bankrutującej amerykańskiej spółki teleinformatycznej - World Com., wynosi 30 mld zł).
Część analityków nie wyklucza tego, że już niedługo sytuacja się zmieni i banki w dalszym ciągu pełnić będą rolę lokomotywy ciągnącej do góry giełdowe wskaźniki. Obecnie jednak papiery banków tracą nie tylko na wartości ale, co gorzej tracą też zaufanie giełdowych inwestorów, przede wszystkim zagranicznych, którzy je wyprzedają. Robią to obawiając się nie tylko tego co już miało miejsce (kłopoty Stoczni Szczecińskiej), ale też i tego co może się dopiero wydarzyć. Chodzi tu głównie o portfel kredytowy, o który nie jest ujawniany. Mimo że kryteria przyznania kredytu są obecnie bardzo skomplikowane, istnieją obawy o wcześniej udzielone pożyczki. Kluczowym dla sytuacji banków - a co za tym idzie całej warszawskiej giełdy - wpłyną wyniki za I półrocze. Jeśli wykażą poprawę, bankowcy mogą liczyć na powrót zaufania inwestorów. Jednak na razie wyprzedaż akcji banków jest jednym z głównych powodów spadków na giełdzie.
Piotr Burza, współpraca Leszek Sadkowski
Artur Szeski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa CDM Pekao
Banki spadają i ściągają rynek kapitałowy. Stocznia Szczecińska była dla inwestorów sygnałem, że na instytucje finansowe należy zwrócić większą uwagę. Widać, że banki, które nie były bezpośrednio zaangażowane kapitałowo w stocznię, zaczynają mieć kłopoty. Trzeba też wziąć pod uwagę sytuację na świecie. Co prawda nie można porównać World Com. Z TP SA, tak jak nie można porównać polskich banków do BNP Paribas. Jednak sytuacja w branży telekomunikacyjnej sprawiła, że zaczęto sie baczniej przyglądać telecomom, analizując ich zadłużenie. Natomiast dekoniunktutra na świecie sprawia, że trudno oczekiwać poprawy wyników banków.
Robert Nejman, doradca inwestycyjny CAIB Investment management
Spadki banków są wypadkową sytuacji na światowych rynkach i w kraju. Do niedawna w czasie spadków na giełdzie banki traciły najmniej, natomiast zyskiwały więcej niż inne spółki. Obecnie sytuacja się zmieniła i banki są motorem spadków. Co więcej nie widać szansy a impuls, mogący stymulować wzrosty. Po prostu mamy bessę. Zresztą mamy bessę i trudno jest walczyć z falą wyprzedaży. W ciągu najbliższego miesiąca WIG 20 powinien osiągnąć dno z października 2001 r., spadając do 1000 punktów. Dalszy rozwój sytuacji zależy od czynników zewnętrznych i wewnętrznych, dlatego trudno przewidzieć, czy nastąpi odbicie, czy spadki jeszcze się pogłębią.
EWA RADKOWSKA zarządzająca funduszami ING TFI
Moim zdaniem sytuacja banków powinna się w najbliższym czasie poprawić. Widać jednak, że sentyment inwestorów do banków po tym co wydarzyło się w Szczecinie wyraźnie osłabł. Nie bez wpływu jest także i to co dzieje i działo się na rynkach światowych. Zagraniczni inwestorzy wyprzedają papiery płynne, do których należą w większości akcje krajowych banków. Sektor bankowy jednak jest i będzie w dalszym ciągu największym i najważniejszym graczem na warszawskim parkiecie. I jeśli przyjdzie odbicie, to papiery te zyskać mogą najwięcej, bo zwykle jest tak, że ci, którzy najwięcej tracą, w takich momentach zyskują najwięcej.