Kłopoty rodzimych frankowiczów, które pojawiły się po
znaczącym umocnieniu się szwajcarskiej waluty w zeszłym tygodniu, raczej nie
odbiją się w znaczący sposób na wynikach banków - sądzą analitycy. Problemy dla
sektora mogą jednak zrodzić ewentualne odgórne ustalenia regulatorów.



Zeszłotygodniowa decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego wywołała istne zamieszanie na rynku walutowym. Frank szwajcarski, który jeszcze kilka dni temu kosztował 3,56 zł, obecnie utrzymuje się na poziomie 4,3 zł. Konsekwencje tej skokowej zmiany w Polsce szczególnie uderzyły w osoby spłacające kredyty w tej walucie.
Problem kredytobiorcy, często jednak przekłada się również na mniejszy, bądź większy problem kredytodawcy. Szczególnie na ewentualne konsekwencje szwajcarskiej ruletki narażone są m.in. Getin, Millennium, mBank, BZ WBK i PKO BP, których portfele kredytowe w znacznym stopniu oparte są na franku. Przedstawiciele banków szybko jednak zareagowali i poinformowali rynek, iż prowadzone przez nich spółki są stabilne.
Banki bezpieczne, dywidendy nieco mniej
Opinię tę podzielają analitycy. Według nich obawy o wyniki banków wydają się póki co nieuzasadnione.
- Fakt, że rata – już po uwzględnieniu ujemnych stóp procentowych – wzrośnie średnio o 100 złotych, nie powinien się znacząco odbić na spłacalności. W związku z tym o wyniki banków można być póki co spokojnym – uważa Kamil Stolarski, analityk BESI.
Również analitycy Trigona twierdzą, że frankowcy raczej powinni sobie poradzić z kredytami. Według nich współczynniki wypłacalności w dotkniętych bankach mogą spaść o 4-9%. Nieco większe obawy może budzić jednak dywidenda. Banki, aby podzielić się z akcjonariuszami zyskiem, muszą m.in. posiadać odpowiednią ilość kapitałów wysokiej jakości. Zobrazowaniem tego parametru jest współczynnik CET1, który zgodnie z ustaleniami KNF dla banku chcącego wypłacić dywidendę powinien przekraczać 12%. Jak zauważa Maciej Marcinkowski z Trigona problemy z osiągnięciem tego poziomu może mieć Millennium. Akcjonariusze innych banków mogą być jednak nieco spokojniejsi.

- PKO, mBank i BZ WBK powinny spełniać kryteria wypłaty dywidendy, lecz gdy ryzyko polityczne będzie się nasilało w kolejnych miesiącach, zarządy banków mogą się zdecydować na ograniczenie skali wypłaty. Dywidenda w Pekao, ING i Handlowym jest niezagrożona – uważa analityk Trigona.
Rząd uderzy w banki?
Znacznie większym problemem dla całego sektora może być jednak ewentualna ingerencja rządu. Od tygodnia obserwowane są bowiem silne naciski zarówno frankowców, jak i niektórych instytucji na rząd, aby ten pomógł frankowcom. Póki co ingerencja państwa ograniczyła się do nakazania bankom uwzględniania ujemnych stóp. Wśród bankowców istnieje jednak obawa, że w roku wyborów parlamentarnych rząd, może przystać na niekorzystne dla sektora propozycje.
Przykładowo w środę przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak zasugerował, że osoba, która zaciągnęła kredyt walutowy, mogłaby mieć prawo do przewalutowania go na złote nawet po kursie z dnia wzięcia kredytu, ale powinna wtedy pokryć różnicę między faktycznie poniesionym kosztem spłaty tego kredytu, a tym, który poniosłaby, gdyby od początku był to kredyt złotowy.
Według symulacji Trigona wprowadzenie w życie takiego rozwiązania kosztowałoby banki 34 mld zł. Pomysł najmocniej uderzyłby w Getin Noble Bank, którego jednorazowa strata wyniosłaby ok. 2,8 mld zł oraz Banku Millennium (3,9 mld zł).

Wcześniej pojawiały się koncepcje przewalutowania kredytów z franków na złote o 15%, bądź nawet o 30%. Według analiz Trigona dla banków oznaczałoby to koszty odpowiednio na poziomie 24 mld zł i 48 mld zł. Warto jednak zaznaczyć, że zastosowanie kursu do 15% niższego nie ma większego sensu dla kredytobiorców. Nieco inaczej prezentuje się sytuacja z 30% przewalutowaniem.
- Uwzględniając różnice w stawkach WIBOR i LIBOR CHF, przewalutowanie po kursie aż o 15% niższym nie zmieniłoby rat kredytów, a dopiero zastosowanie 30% dyskonta przywróciłoby sytuację kredytobiorców sprzed decyzji SNB – zaznaczają analitycy Trigona – Według nas koszt takiego posunięcia (48mld zł) jest zbyt duży i wiązałby się z koniecznością znaczącego dokapitalizowania większości banków posiadających walutowe kredyty hipoteczne. Dlatego uważamy, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
Straty przekraczające nawet połowę kapitału własnego
Mocno na takim scenariuszu ucierpiałby przede wszystkim Getin i Millenium. Według prognozy przewalutowanie kredytów frankowych o 15% spowodowałoby straty na poziomie odpowiednio 2,3 i 3,2 mld zł. W przypadku Getinu stanowi 43,8% kapitałów własnych, a w przypadku Millenium aż 56,8%. Wskaźniki CET1 tych banków spadłyby wówczas poniżej 6%.
Nieco mniejsze, jednak nadal spore problemy miałyby również mBank. Jego straty w razie wdrożenia omawianego projektu wyniosłyby 4,4 mld zł, co stanowiłoby 23% kapitalizacji banku. W odniesieniu do kapitałów własnych suma ta stanowiłaby 41%. W przypadku WBK i PKO współczynnik ten wyniósłby odpowiednio 18% i 25%. Straty pozostałych banków byłyby raczej kosmetyczne.
Bazując na tych analizach można śmiało stwierdzić, że ewentualna znacząca ingerencja rządu w sprawę frankowców może się poważnie odbić na wynikach bankowców. Póki decyzja o takiej ingerencji nie została podjęta, sektor może nieco odetchnąć, choć nie należy zapominać, że wciąż wyniki banków obciąża kwestia niskich stóp oraz składki na ratowanie SKOK-ów.
Adam Torchała