Oczywiście, że nie można szpiegować sojusznika - oświadczyła w piątek premierka Danii Mette Frederiksen, komentując doniesienia mediów o planach amerykańskich służb wywiadowczych, które miałyby nasilić aktywność na Grenlandii.


"Nasz minister spraw zagranicznych przeprowadził na ten temat rozmowę z przedstawicielem Stanów Zjednoczonych" - poinformowała Frederiksen, cytowana przez agencję Ritzau. Do duńskiego resortu dyplomacji wezwany został ambasador USA w Kopenhadze.
Amerykański dziennik "Wall Street Journal", opierając się na anonimowych źródłach, napisał w tym tygodniu, że agencje wywiadowcze USA otrzymały polecenie, aby dowiedzieć się więcej na temat ruchu niepodległościowego na Grenlandii i jego stanowiska wobec planowanej przez Waszyngton eksploatacji zasobów mineralnych tego terytorium. Służby zostały także zobligowane do zidentyfikowania mieszkańców Grenlandii i Danii, którzy popierają roszczenia USA wobec wyspy, będącej duńskim terytorium autonomicznym. Jak zauważyła Ritzau, władze USA nie zaprzeczyły tym doniesieniom.
Amerykańska placówka konsularna, zajmująca niewielki drewniany dom w stolicy Grenlandii, Nuuk, ma wkrótce przeprowadzić się do nowoczesnego budynku z garażami o powierzchni 3 tys. metrów kwadratowych. Według ekspertów z dziedziny bezpieczeństwa, cytowanych przez duńską gazetę "Ekstra Bladet", zmiana lokalizacj misji może wiązać się z potrzebą prowadzenia działalności wywiadowczej i operacji wpływu na Grenlandii.
Prezydent USA Donald Trump wielokrotnie deklarował, że chce przejąć kontrolę nad Grenlandią, tłumacząc te zamiary względami bezpieczeństwa. Nie wykluczył użycia siły w celu opanowania wyspy. (PAP)
zys/ szm/