Niskie ceny to największe atuty platform takich jak AliExpress i Temu, które zdobyły rzesze klientów w całej Europie. Taka polityka cenowa jest możliwa również dzięki ogromnemu wsparciu chińskiego rządu. Nie podoba się to polskim sprzedawcom, którym trudno konkurować z tymi sklepami internetowymi – podaje „Rzeczpospolita”.


AliExpress i Temu – chińskie platformy handlu internetowego – zdobywają miesięcznie nawet kilkanaście milionów użytkowników. Zawdzięczają to bardzo niskim cenom i niewielkim kosztom logistycznym. Umożliwia im to zarówno niestosowanie się do rygorystycznego europejskiego prawa, jak i ogromne wsparcie ich rządu – informuje „Rzeczpospolita”.
Chiński rząd postawił na ekspansję handlową
Jak twierdzi cytowana przez „Rzeczpospolitą” Patrycja Sass-Staniszewska, prezes Izby Gospodarki Elektronicznej, chińskie władze postawiły na wsparcie eksportu za pośrednictwem spółek rozwijających dostawy online, poprzez ulgi podatkowe, uruchamianie parków przemysłowych czy dotacje na budowę infrastruktury magazynowo-logistycznej. Według niej firmy prowadzące sprzedaż eksportową poprzez e-handel płacą tylko 4 proc. CIT zamiast 25 proc. Do 2025 r. ma powstać co najmniej 30 parków przemysłowych, w których ma działać 100 tys. firm, zarówno eksporterów, jak i podmiotów ich wspierających. Miasto Herbin wprowadziło dotacje do 50 proc. wydatków inwestycyjnych na powstawanie parków magazynowych.
– Inwestują także w Europie. Tylko w Niemczech w 2022 r. liczba takich parków wzrosła do już do niemal 300, w Wielkiej Brytanii podobnie. Powstają także we Francji, Włoszech czy w Hiszpanii – twierdzi Patrycja Sass-Staniszewska.
Większość przesyłek nie jest oclonych
Polskim przedsiębiorcom nie podoba się również to, że chińskim platformom sprzyja prawo unijne, które przewiduje oclenie przesyłki dopiero, gdy jej wartość przekracza 150 euro. To sprawia, że nawet 2 mld przesyłek rocznie z Chin nie podlega opłatom celnym. Poza tym, dzięki wsparciu chińskich władz, koszt wysłania paczki z Chin do Warszawy jest niższy niż między dzielnicami w stolicy. Problem pojawia się jednak, gdy klient chce odesłać zamówiony towar. Wtedy koszt przesyłki na ogół przewyższa znacząco wartość zamówienia.
Według właścicieli polskich platform internetowych niesprawiedliwe jest również to, że europejskie firmy muszą przestrzegać nowych zobowiązań dotyczących redukcji śladu węglowego, co oznacza dla nich niemałe koszty. Tymczasem azjatyckie firmy wysyłają towary bez atestów i badań jakościowych.
Nie stosują się do dyrektywy Omnibus
Od chińskich sprzedawców trudno jest też wyegzekwować stosowanie się do dyrektywy Omnibus pozwalającej na weryfikację, czy cena w promocji faktycznie jest najniższa z ostatnich 30 dni.
– Z dyrektywą problem ma wiele podmiotów. Wystosowaliśmy zapytania i podaliśmy listę nieprawidłowości. Firmy mają teraz czas na ustosunkowanie się do uwag. Chodzi o równe reguły gry dla wszystkich, niezależnie od kraju pochodzenia firm – mówi cytowany przez „Rzeczpospolitą” Daniel Mańkowski, wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
To wszystko powoduje, że polscy sprzedawcy internetowi namawiają do bojkotu i omijania chińskich platform, które dopuszczają się nieuczciwej konkurencji.