Jachty, solaria, ekspresy do kawy, a nawet dywersyfikacja działalności klubu dla swingersów. Wszystko to oczywiście najbardziej kontrowersyjne i medialne przykłady wybuchłej w mijającym tygodniu afery KPO, a właściwie podprogramu HoReCa, który skierowany był i jest (chociaż obecnie z przerwą) do przedsiębiorców, którzy ucierpieli w wyniku lockdownu i to właśnie temu przyjrzymy się w najnowszym “GPW”.


Program wsparcia dla branży HoReCa, a więc idąc skrótem Hoteli, Restauracji i Cateringów, w ramach Krajowego Planu Odbudowy, miał w pewien sposób zrekompensować straty, jakie przedsiębiorcy z tej branży ponieśli w wyniku lockdownu. Program jednak z powodów politycznych pojawił się jednak długo po pandemii, a teraz jeszcze pojawia się na nim rysa skandalu, którą w dzisiejszym odcinku Gospodarczego Punktu Widzenia zbadaliśmy razem z Sylwestrem Sacharczukiem redaktorem Bankier.pl.
I faktycznie jednym z pierwszych wniosków, jaki pojawiły się w “GPW”, był fakt, że pieniądze branży były potrzebne, ale raczej “wczoraj” aniżeli dzisiaj…
Sylwester Sacharczuk: Czy te pieniądze były branży potrzebne? Myślę, że zdecydowanie tak. Natomiast już po tych dwóch latach rzeczywistość wokół nas się zmieniła, kiedy była pandemia, kiedy jest wsparcie?
Aleksander Ogrodnik: Ci, którzy mieli upaść, upadli, a ci, którzy sobie poradzili, wyszli na prostą…
Przede wszystkim wyjaśniliśmy jednak, na czym polega cały mechanizm i że przedsiębiorcy są tutaj właściwie najbardziej poszkodowani, bo najpierw na inwestycje musieli wyłożyć z własnej kasy, a teraz pojawiają się problemy…
SS: Na początku składasz wniosek, dofinansowanie jest przyznawane, ale w międzyczasie ten przedsiębiorca musi z własnej kieszeni ten projekt zrealizować i dopiero kiedy go zrealizuje, wtedy składa wniosek o płatność.
AO: To jest to magiczne słowo refinansowanie…
SS: Tak. Refinansowanie. Refundacja. Co to oznacza? Trzeba wydać 600 tysięcy złotych. Niektórzy mówią: ja nic nie dostałem, ja nic nie dostałam. Magda Gessler tak powiedziała, że na restaurację u Fukiera nic nie dostała. Nie dostała dlatego, że projekt jeszcze widocznie nie jest zrealizowany.
Nie zmienia to jednak faktu, że obok sensowych wniosków, pojawiały się także absurdalne, a w dodatku absurdalnie uargumentowane…
Firma z Warszawy otrzymała ponad 540 tys. na projekt pod nazwą “czarter jachtów na Zegrzu”, jako dywersyfikacja i uodpornienie na przyszłe kryzysy w działalności gastronomicznej - co ciekawe. Kolejny ciekawy przykład kursy brydża sportowego. Przedsiębiorca stwierdził, że planuje zróżnicować działalność i zwiększyć odporność na sytuacje kryzysowe, uruchamiając wielopoziomowe kursy brydża sportowego, to coś niebywałego… - wymieniał w “GPW” Sylwester Sacharczuk.
Powiedzieliśmy także o konsekwencjach, o tym, że swoje stanowisko straciła szefowa PARP-u oraz niemal straciła ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ale przede wszystkim zwróciliśmy uwagę, że afera ta rzutuje przede wszystkim na wizerunku samych przedsiębiorców, którym zaczęto przyczepiać tabliczkę “złych prywaciarzy” i “cwaniaków”.
To i znacznie więcej w najnowszym “GPW”, zapraszamy!