Na rodzimej giełdzie o zyski z akcji niezwykle trudno w ostatnim czasie, dlatego warto z kapitałem wyjść za granicę. Strach przed nieznanym jest realny do oswojenia – uważają dr Adam Drozdowski i Piotr Bujko, zarządzający funduszami InValue FIZ i Invalue Multi-Asset FIZ. Przekonywali oni na konferencji WallStreet22 (Bankier.pl był jej partnerem medialnym), że inwestowania na giełdach zagranicznych może być bezpieczne i przynieść zysk, ale trzeba trzymać się kilku prostych zasad.


1. Wydłuż horyzont inwestycyjny
Sukces w inwestowaniu może zagwarantować jedynie lokowanie funduszy w dłuższej perspektywie czasu – to dość oczywista zasada, której wielu inwestorów nie chce się trzymać. Krótkotrwałe inwestowanie niesie za sobą ryzyko sprzedawania w dołku i kupowania na szczycie.
„Historycznie rynek amerykański po wyjściu z konsolidacji indeksu S&P500 rósł kilkanaście lat po kilkanaście procent średniorocznie. Od kwietnia 2013 r. rynek rośnie dopiero 5 lat, naszym zdaniem jesteśmy mniej więcej w połowie trendu wzrostowego” – mówi dr Adam Drozdowski.
2. Miej plan działania
Akcje są ryzykowne, dlatego trzeba mieć plan działania i systematycznie go stosować. Można wybrać na stałe różne metody – jedna z najprostszych to np. kupowanie 15 spółek z największym wzrostem sprzedaży w perspektywie 5-letniej i regularna zmiana w portfelu. Inna – kupowanie spółek z najniższym wskaźnikiem cena do zysku, jeszcze inna – kupowanie tych, które mają najwyższy wskaźnik cena do zysku. Potencjalne pułapki, w które może wpaść niecierpliwy i niedoświadczony inwestor, to rezygnacja z obranej strategii i wycofywanie się w gorszych momentach. W ostatniej dekadzie przez pierwszych 5 lat strategia kupowania spółek z wysokim C/Z przynosiła rezultaty niższe niż kupowanie spółek z niskim C/Z. Jeśli wówczas zmienilibyśmy strategię, w kolejnych pięciu latach zarobilibyśmy znów mniej, bo druga z metod selekcji przyniosła wówczas gorszy wynik.
3. Unikaj dużych spadków
Dwa razy przez ostatnich 20 lat S&P500 zaliczył obsunięcia po 50 proc. Czy bylibyśmy w stanie znieść psychicznie sytuację, w której stracilibyśmy połowę, odrobili stratę i znów stracili 50 proc.? Tracąc mniej na pojedynczym spadku możemy zyskać ostatecznie więcej niż takim samym wzroście. Nawet 15-procentowy zysk nie będzie tak odczuwalny jak 15-procentowy spadek, którego odrobienie będzie wymagało nakładu o 100% większego od niego samego. To wymaga długiego czasu i obarczone jest niepewnym rezultatem. Na rynku akcji czyhają na nas przynajmniej dwie pułapki. Pierwsza to „zaniechanie” i stanie z boku akurat wtedy, kiedy na rynku jest największe zniechęcenie. Wówczas porzucamy swoją strategię, bo słyszymy, że „tym razem będzie inaczej” i wszystko będzie już tylko spadało. Inwestorzy przez to osiągają zdecydowanie gorsze rezultaty na najlepszym rynku. Druga pułapka to próba łapania dołków i górek. 9,7 proc. to średnia roczna stopa zwrotu z ETF na S&P500, ale przeciętny inwestor inwestujący w ten instrument zarobił według firmy analitycznej Morningstar średnio 5,4 proc., bo chciał być lepszy od samego instrumentu – kupować w dołku i sprzedawać na górce.
4. Dywersyfikuj, głupcze!
„Dywersyfikacja jest ochroną przed ignorancją” – uważa Warren Buffet, który uważa, że zdywersyfikują tylko ci, którzy nie wiedzą, co czynią. Specjaliści z InValue FIZ nie mają jednak wątpliwości, że korzystanie z różnych klas aktywów ogranicza ryzyko. Określmy stałe wagi w portfelu i trzymajmy się tego, bo to daje komfort i spokój – mówi Piotr Bujko.
Jaka powinna być struktura portfela? To zależy od naszego poziomu akceptacji ryzyka – mówi zarządzający InValue FIZ, który poleca wykorzystywanie ETF-ów do budowy portfela. I dodaje, że aby spać spokojnie i nie martwić się o duże obsunięcia kapitału, trzeba zapomnieć o zyskach na poziomie 14-15 proc. rocznie.
5. Rebalansuj nie od święta
Ustalmy wagi poszczególnych klas aktywów – akcji, obligacji czy surowców – w portfelu. Ważne, by poszczególne instrumenty nie były ze sobą wysoko skorelowane. Inaczej mówiąc: by nie rosły lub spadały jednocześnie w zbliżonym tempie. Rebalancing, czyli wyrównywanie składu portfela, to nic innego, jak sprzedawanie (realizowanie zysków) z tych aktywów, których waga w danym okresie się zwiększyła (bo np. drożały szybciej od pozostałych) i dokupowanie tych, których waga spadła (np. w wyniku przeceny). Róbmy to systematycznie, np. co kwartał lub pół roku. - Rutyna inwestora jest podstawą sukcesu i pozwala przejść przez kryzysy suchą stopą – podsumowuje Piotr Bujko.