283 godziny - tyle przeciętnie potrzebuje polski przedsiębiorca na opłacenie wszystkich podatków. Całe mnóstwo wyjątków od reguły w nawet z pozoru prostych rozliczeniach sprawia, że płacenie danin publicznych wcale nie jest takie proste i tanie. Pod tym względem zajmujemy 113 miejsce na świecie.
Image licensed by Ingram Image
Przygotowywany przez Bank Światowy raport Doing Business jest bezlitosny dla naszego kraju. Pod wieloma względami gonimy światową czołówkę, ale w innych - kardynalnych kwestiach - śmiało możemy zaliczyć się do państw trzeciego świata, szczególnie pod względem czasu potrzebnego na rozliczenie z fiskusem. W 2014 roku zajęliśmy 113 miejsce - to o 9 pozycji gorszy wynik niż przed rokiem. Nawet Sudan, Uganda i Lesotho wypadają lepiej.
Doing Business to nie jest zwykły ranking. Dla resortu finansów jest to rzetelne źródło informacji, które jest wyznacznikiem kondycji administracji państwowej oraz prawa i ich wpływu na rozwój biznesu. Ministerstwo Finansów ostatnio zasłynęło wprowadzeniem kolejnego kosztu stałego dla przedsiębiorców. Otóż firmy rozliczające PIT-y za co najmniej 5 osób będą musiały wysyłać dokumenty drogą elektroniczną.
Państwo | Liczba godzin potrzebnych do opłacenia podatków | Liczba różnych podatków w roku |
Zjednoczone Emiraty Arabskie | 12 | 4 |
Hongkong | 78 | 3 |
Irlandia | 80 | 9 |
Kanada | 131 | 8 |
Kazachstan | 188 | 7 |
Dania | 130 | 10 |
Niemcy | 218 | 9 |
Polska | 283 | 18 |
Chiny | 318 | 7 |
USA | 175 | 11 |
Wenezuela | 792 | 71 |
Źródło: Doing Business
W teorii przyśpieszy to proces obiegu dokumentów - ułatwi życie nie tylko urzędnikom, którzy nie będą musieli fizycznie wprowadzać danych do komputerów, ale także przedsiębiorcom, którzy będą mieli mniej dokumentów do wysłania pocztą. Kłopot w tym, że nowy projekt zakłada uwierzytelnianie pism za pomocą podpisu elektronicznego, a to wymaga zakupu odpowiedniego oprogramowania i aktualizacji certyfikatów. Szacowany koszt - minimum 200 zł rocznie. Miejmy nadzieję, że jest to tylko drobne przeoczenie i resort szybko zaproponuje tańszą alternatywę.
By żyło się lepiej
W uzasadnieniu projektu czytamy, że "(...) wzrost liczby dokumentów podatkowych przekazywanych administracji za pomocą środków komunikacji elektronicznej powinien pozytywnie wpłynąć na pozycję Polski w raporcie sporządzanym przez Bank Światowy pt. Doing Business". Idee fix polega na tym, żeby polepszyć miejsce w rankingu. Szybszy obieg dokumentów wpłynie na poprawę w jednej kategorii, ale co z tego, skoro stracimy w innych? Projektodawcom czasami brakuje wyobraźni, chociaż dobrych chęci odmówić im nie można.
Arabowie nie mają czasu
Pod względem czasu, który należy poświęcić na opłacenie wszystkich podatków, pierwsze miejsca w rankingu zajmują Zjednoczone Emiraty Arabskie. W tym kraju przedsiębiorcy muszą opłacić tylko 4 rodzaje danin publicznych, co zajmuje im łącznie 12 godzin rocznie. W sumie całkowita stopa opodatkowania w tym kraju wynosi 14,9%. Niemniej ZEA to kraj ropą płynący, a te niestety rządzą się innymi prawami. Ze skrajności w skrajność - Wenezuela zajmuje miejsce trzecie, ale od końca. Nic dziwnego, że studenci w Caracas wychodzą na ulicę - nikt nie chce marnować sobie życia przy PIT-ach i innych rozliczeniach.
Kocham Cię jak Irlandię
Irlandia jest jedynym europejskim krajem, które znajduje w pierwszej dziesiątce najprzyjaźniejszych podatkowo państw wobec przedsiębiorców. Dopełnienie wszystkich obowiązków wobec fiskusa w Irlandii zajmuje 80 godzin rocznie, czyli 10 dni roboczych (w Polsce 35 dni). Średnia dla krajów OECD to 175 godzin, czyli 21 dni roboczych.
Od lat przodujący w rankingu Singapur jest dopiero piąty pod względem "płacenia podatków" - przygotowanie i rozliczenie 5 różnych płatności zajmuje 82 godziny rocznie. W porównaniu do krajów arabskich to cała wieczność. Państwa europejskie odbiegają od czołówki, ale nie jest aż tak źle. Irlandia jest szósta. Dania zajmuje 12. pozycję, a w Wielka Brytania - 14.
Po pierwsze: nie szkodzić
Nasz pozycja w pewnym sensie wynika z ciągłego uszczelniania systemu i wiary w to, że im więcej regulacji, przepisów i obowiązków, tym mniejsze szanse na ucieczkę do szarej strefy. Rzeczywistość może okazać się zupełnie inna. Ponadto mnogość przepisów i procedur dostarcza wiele okazji do popełnienia błędu - czytaj ukarania firmy za nierzetelność lub niedochowanie staranności.
Wówczas z automatu przedsiębiorca staje się wrogiem systemu podatkowego, czyli wrogiem państwa. Należy go zwalczać wszelkimi możliwymi sposobami - bo przecież niemożliwe jest stwierdzenie, że pewne zaniedbania wynikają po prostu ze stopnia skomplikowania przepisów, a nie chęci ich nieprzestrzegania. Najgorsze jest to, że chęć poprawy naszych notowań paradoksalnie może prowadzić do ich pogorszenia, np. wspomniany wzrost kosztów. Może więc lepiej, by resort finansów nic nie wymyślał.
Łukasz Piechowiak
Główny ekonomista Bankier.pl