REKLAMA
TYLKO U NAS

Zbrojeniowa hossa na GPW? „Nie można żyć tylko z obietnic, trzeba zarabiać”

Michał Kubicki2025-09-26 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-09-26 06:00

Branża zbrojeniowa elektryzuje inwestorów, którzy momentalnie podnoszą kursy spółek ogłaszających chęć wejścia w łańcuch dostaw dla armii. Dobre chęci jednak nie wystarczą, mówią zgodnie prezesi spółek z GPW, które już wygrywają wojskowe kontrakty. O zbrojeniowej hossie, roli przemysłu obronnego w gospodarce i pomyśle utworzenia giełdowego indeksu WIG-Defence, mówią twórca Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a obecnie prezes Polskiego Holdingu Rozwoju oraz prezesi Zrembu-Chojnice, Elektrotimu i APS Energia.  

Zbrojeniowa hossa na GPW? „Nie można żyć tylko z obietnic, trzeba zarabiać”
Zbrojeniowa hossa na GPW? „Nie można żyć tylko z obietnic, trzeba zarabiać”
fot. INTS KALNINS / /  Reuters / Forum

Pełnoskalowa wojna na Ukrainie trwa już ponad 3,5 roku. Dopiero teraz, gdy o większych wydatkach na armie poinformowały Niemcy, UE ogłosiła program o wartości 800 mld euro na poprawę bezpieczeństwa państw wspólnoty, a kraje NATO podniesienia wydatków na obronność. do 5 proc. PKB, okazję by pozyskać nowe źródła przychodów zaczęły dostrzegać spółki z krajowej giełdy, które niemal hurtowo zaczęły publikować zaktualizowane o segment obronny strategie, listy o współpracy w zakresie rozwijania technologii wojskowych, czy pomysły na poszerzenie produkcji dla wojska.

Chociaż premier Donald Tusk, mówi, że „nie będziemy już dłużej wielką skarbonką dla firm zagranicznych” i zwrócimy się w stronę praktykowanego gdzie indziej patriotyzmu narodowego przy zamówieniach dla armii, to pozyskanie takiego kontraktu wciąż nie jest łatwym zadaniem, przynajmniej dla firm, które swoją pozycję w branży budują od zera.

Ci, którzy przetrwali chude lata

„Na zwiększonych wydatkach na obronność w pierwszej kolejności skorzystają wyspecjalizowane podmioty z ugruntowaną pozycją, dysponujące niezbędnym doświadczeniem, potwierdzonymi kompetencjami oraz – co kluczowe – wymaganymi prawem koncesjami i certyfikatami dopuszczającymi do obrotu wyrobami o przeznaczeniu wojskowym” – mówi Piotr Szewczyk, prezes giełdowej APS Energia, która dla armii realizowała m.in. system zasilania naziemnego do obsługi samolotów F-16.

Wtóruje mu Krzysztof Kosiorek-Sobolewski prezes Zrembu Chojnice, jednej z gwiazd zbrojeniowej hossy na GPW, której kurs zyskał w tym roku już ponad 140 proc. i ponad 400 proc. w ostatnie trzy lata. Jego firma ma za sobą długoletnią współpracę z armią, nie tylko polską, ale i niemiecką.

„Na pewno zarobią podmioty, które w tej branży działają długo- kilkanaście i więcej lat i mają doświadczenie w dostawach dla wojska, know-how, swoje sprawdzone produkty, a przede wszystkim potrafiły przetrwać tzw. chude lata, kiedy armie mniej zamawiały” – mówi prezes Zrembu-Chojnice.

Pieniędzy na obronność jest bardzo dużo

Pieniędzy na obronność jest bardzo dużo, nie tylko w naszym rodzimym budżecie, też jak patrzymy szerzej w budżecie europejskim. Ale to niezwykle trudny, wymagający sektor i nie da się decyzją kierunkową wejść w tę branżę, jak się niektórym firmom wydaje. 

Na pewno zarobią podmioty, które w tej branży działają długo- kilkanaście i więcej lat i mają doświadczenie w dostawach dla wojska, know-how, swoje sprawdzone produkty, a przede wszystkim potrafiły przetrwać tzw. chude lata, kiedy armie mniej zamawiały.

Zdecydowanymi liderami będą podmioty produkujące amunicję, specjalistyczne systemy obronne, ciężki sprzęt typu czołgi, armatohaubice, BWP, oraz oczywiście statki powietrzne począwszy od myśliwców, a skończywszy na dronach. W tych ostatnich jest ogromna konkurencja, którą wytrzymają podmioty mające obecnie silna pozycję w zakresie dostaw i szybko reagujące na zmiany jakie niesie zmieniająca się sytuacją na polu walki.

Krzysztof Kosiorek-Sobolewski
prezes Zrembu-Chojnice

Wojsko to nie jest zwyczajny klient

Nasi rozmówcy podkreślają, że wojsko to nie klient jak każdy inny a sama branża nie jest łatwo dostępna. „Sektor obronny to nie jest rynek, na który można wejść tylko na podstawie deklaracji" - wyjaśnia Wojciech Dąbrowski, twórca i pierwszy prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a obecnie stojący na czele Polskiego Holdingu Rozwoju (PHR), kontrolowanego przez głównych akcjonariuszy Zrembu, zajmującego się m.in. wsparciem polskich spółek w zdobywaniu kontaktów za granicą. Ostatnim przykładem jego działałalności jest utworzone konsorcjum ze Zrembem-Chojnice i podpisanie kontraktu z armią jednego z państw NATO.

To nie jest zwykły przetarg

Przewagę konkurencyjną buduje się tu latami, inwestując w zaawansowane zaplecze badawczo-rozwojowe (B+R), które jest zdolne do projektowania i testowania rozwiązań spełniających rygorystyczne standardy, w tym sojuszu NATO.

Tak zwany „owczy pęd” jest naturalną reakcją rynku na uruchomienie bezprecedensowego strumienia finansowania. Należy jednak wyraźnie oddzielić entuzjazm od realnych możliwości wejścia. Rynek obronny to nie jest zwykły przetarg; to arena dla wąskiej grupy wyspecjalizowanych dostawców z potwierdzonymi kompetencjami.

Co istotne, ogromny budżet nie jest przeznaczony wyłącznie na wielkie systemy zbrojeniowe. Znacząca jego część trafia na zaawansowane systemy logistyczne, łączność, cyberbezpieczeństwo czy właśnie zasilanie – nisze, w których działają mniejsi, ale technologicznie zaawansowani gracze tacy jak my.

Piotr Szewczyk
Prezes APS Energia

„Sprzęt wojskowy przechodzi rygorystyczny proces weryfikacji, to testy w różnych uwarunkowaniach, a także szereg badań laboratoryjnych. W nadzór nad produkcją włączeni są przedstawiciele wojskowi dokonujący odbiorów technicznych. Ten rynek to miejsce dla firm świadomych. Nie ma drogi na skróty. (…) Niestety wiele firm nie zdaje sobie sprawy ze skali wyzwań jakie stanowi dostawa sprzętu i usług dla wojska.” – dodaje Dąbrowski.

„ Aby dojść do obecnej pozycji przez początkowe lata się uczyliśmy, zdobywaliśmy kompetencje, wdrażaliśmy systemu zarządzania wymagane przez wojsko - o ilości audytów i certyfikacji w tym obszarze nie wspomnę. Do tego musiała być dostosowana nasza struktura. (…). Każdy klient wojskowy ma też swoje systemy i procesy odbioru. To niezwykle wysoka poprzeczka, przy której otrzymanie koncesji jest wręcz  spokojnym spacerkiem” – opisuje prezes Zrembu Chojnice.

Z kolei Maciej Posadzy, prezes Elektrotimu, spółki która brała udział w budowie wartego 1,6 mld zł 186-kilometrowego muru na granicy z Białorusią, zdradza też jak wyglądają przetargi wojskowe na odcinku, na którym działa spółka, a więc instalacji elektrycznych, telekomunikacji czy systemów automatyki energetycznej. Kompetencje spółki mogą zostać wykorzystane na przykład przy modernizacji lotnisk dla celów wojskowych.

Nie ma dodatkowych punktów za bycie polską spółką

Wojsko, służby specjalne, straż graniczna itd. wymagają specjalistycznych kompetencji jak m.in. udokumentowanego doświadczenia w zakresie wykonywanych prac, świadectw bezpieczeństwa przemysłowego, kadry posiadającej poświadczenia osobowe, odpowiednich certyfikatów, struktur organizacyjnych zapewniających właściwą pracę z informacjami niejawnymi itp. Wskazane jest też posiadanie kadry z doświadczeniem w pracy w wojsku bądź służbach. Bardzo często też jest prowadzona tzw. prekwalifikacja, która weryfikuje i dopuszcza konkretne podmioty do startu w danym postępowaniu przetargowym.

Prowadzone postępowania są konkurencyjne. Marże są rynkowe. Rywalizacja bardzo często to kilkanaście firm startujących w jednym przetargu podobnie jak np. w energetyce. Rywalizacja jest trudna, bo, na dzisiaj, tych przetargów jest bardzo mało i jest bardzo silna konkurencja. W przetargach startują na równych prawach firmy spełniające kryteria i dopuszczone w ramach prekwalifikacji, nie ma dodatkowych punktów np. za to, że podmiot kontrolujący daną firmę jest podmiotem polskim, a nie np. hiszpańskim czy francuskim. 

Maciej Posadzy
Prezes Elektrotimu

Ukraina i Korea Płd. dobrym przykładem 

Widać, że aspekt patriotyzmu narodowego jest ważny dla prezesów. „U polskich dostawców kupuje się wiele, jednak to zagranica jest zasadniczym beneficjentem. Dla mnie pewnego rodzaju wzorem w zakresie przemysłu obronnego stała się Ukraina. To jak szybko przeorganizował się w ostatnich latach tamtejszy przemysł zbrojeniowy i jak szybko reaguje na potrzeby armii jest godne naśladowania" - zauważa prezes Krzysztof Kosiorek-Sobolewski ze Zrembu- Chojnice.

"Ewidentnie też zmieniło się myślenie w tym zakresie, szybkość podejmowania decyzji, wdrażania zmian w ramach reakcji na to co dzieje się na froncie. Ukraina dziś w mojej ocenie posiada najlepiej zorganizowany i najbardziej efektywny system produkcji zbrojeniowej w Europie. Jest on ponadto bardzo nowoczesny” – mówi. 

I tłumaczy na swoim przykładzie, że ilość produkowanego asortymentu - pomimo działań przyspieszających procesy produkcyjne - jest ciągle za mała. „Nie da się wyprodukować szybko tych rzeczy, na które występuje po prostu duży deficyt przy potężnym zapotrzebowaniu” – wyjaśnia, skąd mogą pojawiać się wyższe marże, pytany o to czy państwo na obronę wydaje nie patrząc ile i za co płaci.

Przywołuje też przykład Korei Południowej, gdzie widać, iż przemysł obronny Korei Południowej mocno zyskuje po wybuchu wojny w Ukrainie. „Ma to oczywiście swoje uzasadnienie – ciągle formalny stan wojny pomiędzy państwami koreańskimi i długoterminowe inwestycje w przemysł zbrojeniowy pozwalają przy wcześniejszym ogromnym wysiłku teraz spijać śmietankę. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Europie. Jak widać państwo polskie również sięgnęło  po zakupy do Korei”, zauważa.

Zbrojenia kołem zamachowy polskiej gospodarki

Czy na podobny rozwój może liczyć sektor zbrojeniowy w Polsce? Czy jest szansa na aby stał się on kołem zamachowym polskiej gospodarki? Nieco sceptyczny wydaje się prezes Zrembu-Chojnice, mówiąc, że cały przemysł zbrojeniowy będzie miał pozytywny wpływ na polską gospodarkę, choć nie tak duży jak się wiele osób spodziewa. „Polska większość tych środków wydaje na zakupy za granicą” - mówi, znów nawiązując do zagranicznych firm, u których zamawia Polska. 

Jako potencjalny katalizator postępu technologicznego i rozwoju dla całej gospodarki widzi przemysł zbrojeniowy prezes APS Energia. "Inwestycje w obronność mają potencjał, aby stać się katalizatorem postępu technologicznego i rozwoju dla całej gospodarki. Produkcja na potrzeby sektora defence uruchamia łańcuch dostaw angażujący zaawansowane, interdyscyplinarne technologie, które często znajdują później zastosowanie komercyjne" - mówi. Jednak i on zwraca uwagę, na kilka mniej oczywistych ryzyk, np. zbytniego skoncentrowania się na obronności w skrajnym scenariuszu.

„Historia pokazuje, że masowe przestawianie gospodarki na tory zbrojeniowe może nieść ze sobą ryzyka, takie jak presja inflacyjna czy odpływ kadr z tradycyjnych sektorów do wojskowego. Wzrost wydatków publicznych w jednym obszarze zawsze odbywa się potencjalnie kosztem innych, takich jak edukacja czy infrastruktura cywilna” – komentuje. Zaraz jednak dodaje, że dobrze zarządzany program modernizacji sił zbrojnych, oparty o krajowy przemysł, generuje wzrost inwestycji, przychodów firm i – finalnie – popyt konsumpcyjny. „To inwestycja nie tylko w bezpieczeństwo, ale i w zaawansowany, innowacyjny przemysł” – wyjaśnia.

Prawdziwym optymistą wydaję się być prezes PHR i twórca PGZ Wojciech Dąbrowski. Według niego innowacje – od GPS po grafen – przenikające do cywilnych zastosowań są przykładem działania koła zamachowego jakim dla gospodarki może być przemysł obronny. Potrzebne jest jednak instytucjonalne wsparcia transferu technologii, którego przykłady z zagranicy warte naśladowania podaje. 

Koło zamachowe polskiej gospodarki

Postrzegam przemysł obronny jako prawdziwe koło zamachowe, które nie tylko napędza bieżący wzrost gospodarczy, ale przy odpowiedniej polityce gospodarczej może stanowić czynnik stabilizujący rozwój w długim horyzoncie.

Dynamiczny rozwój technologii wojskowych i spektakularne przykłady ich transferu do cywila dostarczyły wiele rozwiązań podnoszących jakość życia i pozycję konkurencyjną firm. Przypomnieć tu można powszechnie znane przykłady teflonu czy Internetu, ale fragmenty technologii wojskowych odnajdziemy w każdej dziedzinie to chociażby GPS, kamery cyfrowe, zdalny system monitoringu miejskiego, egzoszkielet, systemy ratowania w sytuacjach nagłego zatrzymania krążenia, biometria multimodalna i rozpalający naszą wyobraźnię Grafen.

Utworzenie Defence Technology Enterprieses w Wielkiej Brytanii powielone w Australii, powołanie międzyresortowych grup roboczych we Francji i Włoszech to wybrane przykłady aktywnego podejścia do wsparcia transferu technologii w Europie.

Wojciech Dąbrowski
Prezes Polskiego Holdingu Rozwoju, twórca PGZ

„Beneficjentów obecnej sytuacji można klasyfikować w różnych ujęciach: branżowym, struktury właścicielskiej, wielkości podmiotów. Warto podkreślić rosnącą rolę MŚP zarówno jako dostawców sprzętu jak i dostawców kooperacyjnych” – dodaje Dąbrowski.

Najwięcej na rosnącym znaczeniu sektora obronnego w PKB Polski zarobią przede wszystkim wielkie koncerny zbrojeniowe, będące na górze „łańcucha pokarmowego”, uważa Krzysztof Kosiorek-Sobolewski ze Zrembu-Chojnice.

WIG-Defence na GPW?

Skoro obronność ma być tak znacząca, to może warto aby zacząć myśleć nad branżowym indeksem. Już teraz da się na GPW znaleźć kilka spółek, które pod pewnymi warunkami, można pozycjonować jako branżowe firmy. Tym bardziej, że na GPW są indeksy, które tworzy zaledwie kilka spółek jak WIG-Górnictwo (5 spółek), czy WIG-Paliwa (3 spółki).

„Indeks WIG-Defence to łatwiejsza identyfikacja podmiotów rzeczywiście zaangażowanych w ten sektor, potwierdzenie wiarygodności i wzrost płynności. Indeks giełdowy grupujący spółki działające w sektorze obronnym wydaje się naturalnym krokiem przy wzroście kapitalizacji i płynności sektora. Indeks dałby również możliwość obserwacji korelacji z indeksami światowymi np. MSCI World Aerospace and Defense Index” - zauważa Wojciech Dąbrowski, który widzi PHR, któremu prezesuje, w takim benchmarku.

„Utworzenie dedykowanego indeksu giełdowego, takiego jak WIG-Defense, to doskonały pomysł, który zwiększa przejrzystość rynku i przyciąga uwagę inwestorów instytucjonalnych, śledzących ten strategiczny trend” – dodaje prezes APS Energia Piotr Szewczyk. 

O tym, że jest za wcześnie na taki branżowy indeks mówi z kolei prezes Krzysztof Kosiorek-Sobolewski ze Zrembu-Chojnice. „Na dziś jest na giełdzie za mało spółek z tego sektora aby tworzyć odrębny indeks. Jest wiele podmiotów aspirujących, ale od aspiracji do produkcji dla sektora obronnego daleka droga”, mówi.

„Pewnie z czasem firm z tego sektora na giełdzie zacznie przybywać. To naturalny proces przy wysokich wycenach i dobrych perspektywach. WB sygnalizuje chęć upublicznienia, pojawiają się sygnały, że mogą zostać też upublicznienie jakieś spółki będące pod kontrolą Skarbu Państwa. Trzeba jednak pamiętać, że każda hossa się kiedyś kończy i wygrywają ci pierwsi” – prognozuje prezes Zremb Kosiorek-Sobolewski.

Przypomina na koniec, że „giełda charakteryzuje się też tym, że po pewnym czasie mówi 'sprawdzam' i spółki będą musiały się obronić w sferze wyników finansowych”. „Nie można żyć tylko z obietnic, trzeba zarabiać” – mówi szef Zrembu-Chojnice.

Michał Kubicki

Źródło:
Michał Kubicki
Michał Kubicki
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki Bankier.pl. Absolwent finansów i rachunkowości na UMCS w Lublinie. W czasie studiów zainteresował się giełdą i rynkami finansowymi, które to zainteresowania rozwinął na SGH w Warszawie na kierunku Bankowość Inwestycyjna. Na co dzień obserwuje notowania warszawskiej giełdy, by przekazać czytelnikom portalu najważniejsze informacje z parkietu oraz przybliżyć istotne wiadomości ze spółek. Telefon 728 927 242

Tematy
Miejski model Ford Puma. Trwa wyjątkowa wyprzedaż

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Wydatki na zbrojenia

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki