Wywołany przez samochód elektryczny pożar w parkingu podziemnym w mieście Incheon w Korei Południowej wywołał obawy społeczeństwa i skłonił władze do przyspieszenia prac nad programem certyfikacji baterii do pojazdów EV.


Władze Korei Południowej rozpoczną program certyfikacji baterii używanych w samochodach elektrycznych w październiku, czyli wcześniej niż pierwotnie planowano, żeby zwiększyć bezpieczeństwo - przekazał w niedzielę Han Zeea, rzecznik rządzącej krajem Partii Władzy Ludowej, przekazała agencja Reutera.
Południowokoreańscy politycy postanowił również wprowadzić wymóg identyfikacji producentów baterii używanych w samochodach elektrycznych na terenie kraju. Nowe środki to pokłosie niedawnego incydentu.
1 sierpnia zapłon samochodu elektrycznego w garażu podziemnym kompleksu mieszkaniowego w mieście Incheon wywołał trwający 8 godzin pożar, w którym spłonęło około 140 pojazdów, a część mieszkańców budynku została zmuszona do ewakuacji.
Właściciel sprawcy - samochodu Mercedes-Benz EQS 450 - zeznał, że pojazd odbył rutynową kontrolę w zeszłym roku i nie było z nim żadnych problemów. Zanim doszło do zapłonu, stał na parkingu przez 3 dni. Na nagraniu sprzed pożaru widać, jak z wnętrza samochodu zaczął ulatniać się biały dym.
A Mercedes EQE caught fire in a South Korean apartment complex, injuring 20 residents and 1 firefighter. The electric sedan wasn't charging at the time. Mercedes-Benz is investigating the cause. pic.twitter.com/4y5MedrAkX
— RushLane (@rushlane) August 2, 2024
Po wypadku koreański oddział Mercedesa podał na swojej stronie, że wszystkie akumulatory używane w pojazdach elektrycznych marki są wytwarzane przez spółki zależne koncernu, ale baterie dostarczają różni zewnętrzni producenci. W przypadku samochodu, od którego rozpoczął się pożar w Incheon, była nim chińska firma Farasis Energy.
Dyskusje wśród specjalistów budzi sens wprowadzanego wymogu, ponieważ nie istnieją statystyki ani badania pozwalające ocenić bezpieczeństwo konkretnych baterii, np. poprzez liczbę pożarów z ich udziałem. Agencja Reutera zwróciła uwagę, że niektóre firmy zaczęły już dobrowolnie publikować informacje na temat producenta baterii używanej w ich pojazdach.
Ryzyko zapłonu samochodów elektrycznych
Pożary pojazdów EV trwają dłużej niż w przypadku samochodów z silnikami spalinowymi, są trudniejsze do ugaszenia i mają tendencję do ponownego zapłonu po ugaszeniu. Tym samym stwarzają istotny problem związany z bezpieczeństwem w przypadku parkingów podziemnych, garaży lub zajezdni autobusowych.
Zdaniem amerykańskich mediów przepisy przeciwpożarowe nie nadążają za rosnącą popularnością samochodów elektrycznych. Wiceprezes firmy inżynieryjno-budowlanej WSP w rozmowie z portalem "Axios" zwracał uwagę, że brak odpowiednich przepisów był dla jego firmy dużym zaskoczeniem.
Przedstawiciel WNP mówił dziennikarzom, że projektując centrum operacyjne dla 100 autobusów elektrycznych, jego firma wyposażyła parking w zabezpieczenia takie jak zaawansowany system zraszaczy wodnych i powłok ognioodpornych, ulepszoną wentylację i system wykrywania pożaru.
Na to, jak ważne jest wykrycie zapłonu samochodu elektrycznego na wczesnym etapie, zwrócono uwagę w polskich wytycznych przeciwpożarowych. W tegorocznej publikacji na ten temat naukowcy i straż pożarna zalecają instalację urządzeń automatycznie wykrywających ogień, dym lub podwyższoną temperaturę i informujących o tym straż pożarną, lub ochronę budynku.
Drugim filarem bezpieczeństwa ma być "zastosowanie środków ograniczających możliwość swobodnego rozprzestrzeniania się pożaru, przynajmniej do chwili przybycia na miejsce zdarzenia ekip ratowniczych".
W dokumencie podkreślono, że według statystyk straży pożarnej w 2023 roku doszło w Polsce do 69 pożarów samochodów elektrycznych lub elektrycznych hybryd. Statystyka wynosi więc 1 na 10 000 pojazdów EV jeżdżących po polskich drogach. W przypadku samochodów osobowych pozostałych typów statystyka pożarowa wyniosła 1 na 2806.
Pomimo że, jak pokazuje powyższe zestawienie, pożary samochodów EV są rzadkim zjawiskiem, niepokój ekspertów budzi ich przebieg. Pojedyncze ogniwo w baterii litowo-jonowej może zostać uszkodzone na skutek wypadku lub nawet przez tzw. kolce litu, które przyrastają w niej w miarę upływu czasu.
Jeśli membrana ogniwa zostanie przerwana i atomy litu połączą się z tlenem z powietrza, może dojść do zapłonu, a nawet eksplozji, a ogień rozprzestrzeni się błyskawicznie na pozostałe ogniwa w baterii. Powstałe reakcje chemiczne sprawiają, że możliwy jest ponowny zapłon baterii na kilka godzin, a nawet dni po jej ugaszeniu.
Oprac. MM

























































