Zakład Ubezpieczeń Społecznych wybrał Comarch na firmę, która zajmie się utrzymaniem Kompleksowego Systemu Informatycznego ZUS w kolejnych czterech latach - poinformował we wtorek członek zarządu ZUS ds. informatycznych Krzysztof Dyki. Zaskakuje jednak rozdźwięk pomiędzy zwycięską ofertą, a budżetem.


ZUS dokonał oceny ofert złożonych w przetargu na utrzymanie KSI ZUS, w którym to najniższą ofertę złożył Comarch, przy dwóch wyższych ofertach konkurentów - Asseco i firmy Atos. Do tej pory obsługę KSI (Kompleksowy System Informatyczny) ZUS zapewniał jego autor - Asseco (wcześniej Prokom). Umowa minęła 10 października 2017 r.
Przed dwoma miesiącami - po otwarciu ofert złożonych w przetargu - okazało się, że o zlecenie ubiegały się trzy firmy - Atos - zaproponował 430 mln 607 tys. zł, Asseco - 373 mln 996 tys. zł i Comarch - 242 mln 33 tys. zł. Budżet ZUS na ten cel to 373,998 mln zł podał wówczas rzecznik prasowy ZUS Wojciech Andrusiewicz.
Po otwarciu ofert prowadzone były jeszcze testy techniczne. Comarch po podpisaniu umowy będzie miał okres przejściowy, w którym będzie przejmował odpowiedzialność za kolejne elementy systemu od Asseco.
Akcjonariusze Comarchu mają powody do radości?
Wydarzenia te znalazły swoje odzwierciedlenie w notowaniach akcji obu spółek na warszawskiej GPW. Asseco traciło dziś 1,5 proc. To jednak element szerszych spadków, Asseco bowiem w ostatnim czasie nie cieszy się powodzeniem wśród inwestorów. Od początku roku spółka straciła 13 proc., choć na blue chipach teoretycznie trwa hossa. Problemem są wyniki spółki, w które uderzyła posucha w rządowych kontraktach. Utrata umowy z ZUS-em sytuację jeszcze pogroszy.
Z drugiej strony eksperci już wcześniej zwracali uwagę, że nawet jeżeli Asseco utrzyma się w ZUS-ie to i tak pewnie niewiele na tym zarobi, ponieważ wzrost konkurencji obniża marże. Z tej perspektywy intrygująca wydaje się sytuacja na Comarchu. Inwestorzy z wyraźną radością przyjęli dzisiejszego newsa, akcje spółki drożeją o przeszło 5 proc. Propozycja Comarchu była jednak o 131 mln zł niższa, od tego co zaproponowało Asseco. A przecież to Asseco, jako wcześniejszy kontrahent ZUS-u, wydaje się najlepszym źródłem wiedzy o rzeczywistej wartości kontraktu. Dodatkowo budżet także był o te 131 mln zł wyższy.
Istnieje więc szansa, że Comarch mógł (choć nie musiał) przeszarżować. To tzw. przekleństwo zwycięzcy, a więc ryzyko, że najtańsza oferta jest niedoszacowana. Takie historie najbardziej znane w Polsce są chyba z rynku budowlanego, w IT jednak również je obserwowano. Nie twierdzę, że w tym przypadku tak będzie - w Comarchu przecież też pracują kompetentne osoby - jednak warto o tym pamiętać ciesząc się ze zwycięstwa nad Asseco. Z drugiej strony Comarch być może wie jak zrobić to taniej, bądź Asseco po prostu chciało wypracować maksymalną marżę, widząc posuchę na rynku zamówień publicznych dla IT.
Bankier.pl/ Adam Torchała/ PAP/ Aleksander Główczewski