USA są gotowe zapewnić więcej personelu wojskowego, żeby pomóc Irakijczykom w kampanii w celu odbicia Mosulu z rąk Państwa Islamskiego (IS) - poinformowali w środę przedstawiciele władz USA. O wysłanie dodatkowych doradców wojskowych apelował wcześniej Irak.


Jak przekazały służby prasowe premiera Hajdera al-Abadiego, zwrócił się on do Waszyngtonu o "ostatnie zwiększenie liczby doradców, aby wzmocnić heroiczne irackie siły bezpieczeństwa w ich zbliżającej się kampanii w celu wyzwolenia Mosulu". Administracja Baracka Obamy zaaprobowała wniosek rządu w Bagdadzie - poinformowano.
Nie podano dotychczas żadnych liczb. Nie jest jasne, czy wśród tych wojsk będą żołnierze służb specjalnych, z których część już służy w Iraku - zaznacza agencja AP.
Amerykańskie źródła poinformowały, że doradcy będą szkolić Irakijczyków i pełnić misję doradczą w związku z intensyfikacją przygotowań do kampanii odbicia Mosulu. Dowodzona przez USA koalicja i siły irackie planują rozpoczęcie operacji w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Mosul to główny miejski bastion IS.
W połowie lipca szef Pentagonu Ash Carter ogłosił w czasie wizyty w Bagdadzie, że wkrótce wysłanych zostanie do Iraku kilkuset dodatkowych amerykańskich żołnierzy, żeby pomóc siłom rządowym w walce z IS i odbiciu Mosulu.
Siły irackie, w tym oddziały kurdyjskich bojowników peszmergów i wspierane przez Iran milicje szyickie, w ciągu dwóch lat odbiły z rąk dżihadystów ok. połowy kontrolowanego przez nich terytorium. Mosul jest jednak w dalszym ciągu w ich rękach.
Miasto to jest kontrolowane przez siły IS od czerwca 2014 roku, kiedy to dżihadyści proklamowali utworzenie kalifatu na opanowanych przez nich terenach irackich i syryjskich.
Według Pentagonu Stany Zjednoczone mają w Iraku ok. 4,6 tys. żołnierzy.
Irak: IS nie użyło broni chemicznej przeciwko żołnierzom USA
Wbrew pierwotnym przypuszczeniom nie było broni chemicznej w amunicji, jaką bojownicy Państwa Islamskiego (IS) ostrzelali w ub. tygodniu bazę żołnierzy USA w północnym Iraku - podała w środę amerykańska armia.
Wstępnie podejrzewano, że pocisk rakietowy, który spadł na bazę lotniczą Karaja w pobliżu Mosulu, zawierał silnie toksyczny czynnik używany do produkcji gazu musztardowego. Pierwszy test fragmentów pocisku dał wynik pozytywny, jednak kolejne badania tego nie potwierdziły.
Gdyby badania potwierdziły podejrzenia, byłby to pierwszy przypadek użycia broni chemicznej przeciwko siłom koalicji w Iraku. W bazie Karaja, która ma być platformą logistyczną planowanej ofensywy na opanowany przez IS Mosul na północy Iraku, stacjonuje kilkuset żołnierzy USA.
Państwo Islamskie miało już stosować "czynnik musztardowy" w ub. roku podczas walk z siłami kurdyjskimi w Iraku, a wcześniej w Syrii. Mosul, drugie pod względem wielkości miasto w Iraku, jest od dwóch lat opanowane przez dżihadystów z IS. Wojska irackie przygotowują się do ofensywy mającej ich stamtąd wyprzeć. Amerykanie pełnią rolę wspierającą i szkoleniową.
Pentagon ostrzegał, że Państwo Islamskie mogłoby użyć produkowanego przez siebie "czynnika musztardowego", by zatrzymać ofensywę na Mosul, oczekiwaną w ciągu najbliższych tygodniu.
Amerykanie używają pojęcia "czynnik musztardowy", a nie gaz musztardowy, bo nie są pewni, w jakiej postaci dżihadyści używają tej substancji toksycznej w swoich pociskach. Wydaje się, że ma ona postać proszku połączonego z jakiegoś rodzaju smołą. W ok. 20 przypadkach użycia przez IS w Syrii i Iraku, "czynnik musztardowy" nie miał znaczenia militarnego, gdyż nie osiągnął wystarczającego stężenia w powietrzu.
Gaz musztardowy, po raz pierwszy użyty przez Niemców w 1917 r. podczas I wojny światowej, może powodować śmierć lub trwałe kalectwo. Został zakazany w 1993 roku przez ONZ.
(PAP)
ksaj/ mc/