
Czas dla Grecji dobiega końca. Jeśli do końca miesiąca Ateny nie dostaną od europejskich podatników kolejnych miliardów euro, to… będzie ciekawie. Póki co wiadomo niewiele, a za kilka dni liczba zmiennych niewiadomych może jeszcze wzrosnąć.
„Kwestia grecka” przypomina układ równań, praktycznie z samymi niewiadomymi. Znane są tylko fakty: Grecja do 30 czerwca powinna oddać 1,6 mld euro Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, a kasa państwa jest pusta. Dany jest także harmonogram spłat i wartość nominalna greckiego długu. I to właściwie wszystko.
Cała reszta jest grą. Grą dyplomatów, polityków oraz zabawą z rachunkiem prawdopodobieństwa i mnożeniem mniej lub bardziej przewidywalnych scenariuszy. Postanowiłem zaryzykować i przygotować dla Państwa możliwe rozwiązania greckiego dramatu. Poniższy schemat nie wyczerpuje wszystkich ewentualności, które mogą nam zafundować politycy i technokraci z Aten, Brukseli i Frankfurtu.
Kliknij, żeby powiększyć
Scenariusz 1. Grecja ustępuje i dogaduje się z Trojką
Szczegóły porozumienia mogą się różnić i prawdę mówiąc dla nas nie będą miały większego znaczenia. Rynek z wielką ulgą przyjmie przyznanie Grecji kilku lub kilkunastu miliardów euro (oficjalnie mówi się o 7,2 mld euro, ale pod stołem leży jeszcze 10,9 mld euro zarezerwowane na dofinansowanie greckich banków). Problem po raz kolejny zostanie odsunięty w czasie, mniej więcej do końca roku. Najpóźniej w styczniu 2016 wrócimy do tego samego punktu.
Scenariusz 2. Cząstkowe porozumienie
Ateny zobowiązują się do pewnych reform (np. prywatyzacji i niewielkiej nadwyżki budżetowej), a wierzyciele zgodzą się pożyczyć 2-3 mld euro, na spłatę MFW i opędzlowanie bieżących rachunków. To daje kilka tygodni czasu na dalsze negocjacje. Oczekiwałbym umiarkowanie radosnej, acz raczej krótkotrwałej reakcji rynków finansowych (wzrosty cen akcji, wzrosty na eurodolarze).
Scenariusz 3. Brak porozumienia
Ku zaskoczeniu większości obserwatorów w środę, 1 lipca wciąż nie ma porozumienia. Rozmowy zostają zerwane lub kończą się fiaskiem. Grecy nie ustąpili i są zszokowani tym, że Trojka także pozostała na swoich stanowiskach. Sytuacja wymyka się spod czyjejkolwiek kontroli, a Grecja staje się pierwszym krajem rozwiniętym, który nie spłaca w terminie raty pożyczki z MFW. Reakcja rynków może być dość drastyczna: kilkuprocentowe spadki na giełdach, silne wzrosty rentowności obligacji Portugalii, Hiszpanii i Włoch, kilkucentowa luka w notowaniach eurodolara, które z marszu przebijają marcowy dołek (1,046 USD).
Prędzej czy później politycy i eurokraci będą musieli zmierzyć się z rzeczywistością i przyznać, że greckie długi są niespłacalne i że w znacznej części trzeba je umorzyć. Kwestią otwartą jest tylko to, czy restrukturyzacja greckiego długu odbędzie się w ramach strefy euro i za obopólnym porozumieniem, czy też poprzez jednostronną decyzję Grecji o zaprzestaniu obsługi zadłużenia, co z dużym prawdopodobieństwem oznaczałoby wyjście ze strefy euro.
W mojej ocenie Grexit byłby początkiem końca europejskiej unii walutowej w jej obecnym kształcie: śladem Grecji pójdą Portugalia, Hiszpania i Włochy, a na końcu być może też Francja.
