Wiceszef MON Cezary Tomczyk uważa, że jeśli w kwestii zakończenia wojny Ukraina zostanie poniżona i „zmuszona do jakiegoś rodzaju kapitulacji”, to w pierwszej kolejności będzie to porażka Polski, a w drugiej - prezydenta Karola Nawrockiego, który w kampanii mówił o swoich „wyjątkowych” relacjach z USA.


W najbliższy piątek, 15 sierpnia, prezydent USA Donald Trump USA spotka się na Alasce z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, z którym będzie rozmawiał o wojnie w Ukrainie. Z zapowiedzi wynika, że omawiana będzie wymiana terytoriów między Rosją i Ukrainą, choć ostatecznie Trump chce doprowadzić do spotkania szefów obu tych państw. Rzeczniczka prezydenta USA Karoline Levitt stwierdziła, że choć możliwe jest, że spotkanie zaowocuje propozycją układu, to Trump zamierza głównie wysłuchać tego, co Putin ma do powiedzenia.
Do negocjacji ws. wojny w rozmowie z Polsat News odniósł się wiceszef MON Cezary Tomczyk, nawiązując do prezydenta Nawrockieggo. - Ja się dzisiaj pytam (...): gdzie w sprawie Ukrainy i w związku z tym racji stanu Rzeczpospolitej jest prezydent Nawrocki? Bo on jest głową państwa, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, człowiekiem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo z punktu widzenia też rozdziału kompetencji, jeżeli chodzi o sprawy NATO-owskie - powiedział.
Zdaniem Tomczyka „jeżeli Ukraina zostanie poniżona” i „będzie zmuszona do jakiegoś rodzaju kapitulacji”, to „w pierwszej kolejności będzie to gigantyczna porażka Rzeczpospolitej, a w drugiej - porażka prezydenta Nawrockiego”.
Na uwagę, że Nawrocki jest prezydentem siedem dni, Tomczyk odparł, że całą swoją kampanię zbudował on, mówiąc o tym, że jego stosunki ze Stanami Zjednoczonymi będą kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. - Jeżeli prezydent Nawrocki nie wykorzysta swoich stosunków z Ameryką - jak sam mówi, wyjątkowych - i dojdzie do tego, że Ukraina będzie musiała podpisać jakiś akt kapitulacji, to będzie gigantyczny problem dla całej Rzeczpospolitej na wiele, wiele lat - powiedział wiceszef MON.
W środę, czyli dwa dni przed planowanym spotkaniem Trump-Putin, z amerykańskim prezydentem wirtualnie rozmawiać będzie grono europejskich liderów, w tym premier Donald Tusk. Później odbędzie się wirtualne spotkanie uczestników „koalicji chętnych”, na której czele stoją Niemcy, Francja i Wielka Brytania.
Do nadchodzących rozmów w oświadczeniach odnieśli się już liderzy 26 państw UE (pod oświadczeniem nie podpisały się Węgry) oraz mniejsze grono europejskich państw - Francja, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania, Finlandia, Polska oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen reprezentująca Unię. W obu dokumentach podkreślono, że drogi do pokoju nie da się wyznaczyć bez zaangażowania Ukrainy, granic międzynarodowych nie można zmieniać siłą, a zaatakowane państwo powinno mieć gwarancje bezpieczeństwa na przyszłość.
We wtorek rząd przyjął również stanowisko ws. amerykańsko-rosyjskich rozmów, w którym podkreślono m.in., że jakiekolwiek rozmowy dotyczące bezpieczeństwa europejskiego muszą odbywać się z udziałem państw europejskich, których dotyczą.(PAP)
sno/ mok/