Światowy rekordzista w produkcji samochodów na 1 mieszkańca. Kraj, który góry ma prawie wszędzie, a morze… w Chorwacji. Spokojny naród, który nie lubi szpanu. Dość łagodnie zmienił walutę na euro, a dziś coraz odważniej przeciwstawia się polityce banków.


W tutejszych rozmowach o Polakach często używa słowa przedsiębiorczość – mówi w najnowszym odcinku #TamMieszkam mieszkająca w Bratysławie Polka Joanna Matloňová, redaktor naczelna Forum Polsko-Słowackiego.
Malwina Wrotniak-Chałada, Bankier.pl: Z końcem ubiegłego roku stuknęło Słowacji 20 lat niezależności pod własną marką. Po tych dwóch dekadach widać jeszcze jakieś pozostałości po Czechosłowacji?
Joanna Matloňová: Dwadzieścia lat
niepodległości to nie tak dużo dla kraju, który nigdy do tej pory nie miał
możliwości zaistnieć na mapie Europy jako całkowicie niezależne państwo. Usamodzielnienie się, stworzenie nowych
struktur państwowych i instytucji czy zabezpieczenie właściwego funkcjonowania
gospodarki nie było łatwe. Wszystko to,
pomimo początkowej euforii mieszkańców Słowacji, oznaczało w rezultacie utratę
stabilności, zwłaszcza ekonomicznej.
Myślę, że dziś można już stwierdzić, że Słowacy poradzili sobie z tym doskonale, a mimo to wielu z nich w dalszym ciągu powraca z sentymentem do czasów wspólnej państwowości. Może dlatego niektórzy uwielbiają nadawane przez słowacką telewizję stare czeskie komedie, czytają czeskie książki lub zamiast słowackiego piwa piją z zasady czeskiego Pilznera, przegryzając okrutnie cuchnącymi, ale wysoko cenionymi ołomunieckimi serkami?
Czesi są dla nas charakterystyczni. Potrafimy ich jako naród przedrzeźniać, bez wahania wskazujemy cechy ich mentalności. Ze Słowakami byłoby nam trudniej.
To prawda, mało się znamy. Niektórzy twierdzą, że to z powodu Tatr, które tworzą między nami swego rodzaju barierę. W rzeczywistości jesteśmy sobie bardzo bliscy, o czym świadczy choćby podobieństwo naszych języków, przywiązanie do podobnych wartości czy słowiańska mentalność.
"Gdybym miała wymienić coś, co wyróżnia Słowaków, z pewnością
podkreśliłabym spokojne i racjonalne podejście do rzeczywistości"; fot.
Thinkstock
Gdybym miała jednak wymienić coś, co wyróżnia Słowaków, z pewnością podkreśliłabym spokojne i racjonalne podejście do rzeczywistości, swoisty dystans i brak agresji w życiu codziennym. Słowacy lubią spędzać czas na spotkaniach z przyjaciółmi, przy butelce dobrego wina, najczęściej w winiarni lub restauracji, o wiele rzadziej w domu, nie upijając się przy tym na umór. Może nie są zbyt przedsiębiorczy, ale za to nie mają nadmiaru kompleksów osobistych, nie przywiązują wagi do drobiazgów i nie pozwalają, by byle co wyprowadziło ich z równowagi. Chętnie uprawiają sport. Na rozbudowanej trasie rowerowej w Bratysławie można spotkać zarówno młode, atrakcyjne dziewczyny, umięśnionych młodzieńców w najdroższych strojach sportowych, jak i puszyste panie w średnim wieku czy starsze pary w wyświechtanych dresach pamiętających czasy CSRS.
"Góry są tu prawie wszędzie"; fot. Thinkstock
A jeśli spotkamy Słowaków gdzieś na nadmorskim deptaku nad Adriatykiem, z pewnością będą tą najmniej hałaśliwą i najmniej wyróżniającą się grupą spośród wszystkich cudzoziemców. Nie oznacza to jednak, że są nieciekawi czy zahukani. Po prostu nie lubią szpanu.
Czy tutejsza młodzież ma kompleksy wobec Zachodu?
Myślę, że młodzi ludzie na Słowacji nie czują się gorsi od swoich rówieśników w innych krajach. Znają języki obce, lubią poznawać świat, chcą korzystać ze wszystkiego, co umożliwia im obecna sytuacja, chętnie wyjeżdżają poza granice kraju, aby zdobyć wykształcenie czy znaleźć pracę - najczęściej do Czech, Austrii oraz Wielkiej Brytanii.
Mało kto wie, że Słowacja jest światowym liderem. Liderem w produkcji samochodów na jednego mieszkańca.
Przemysł samochodowy to największy atut słowackiej gospodarki. Swoje auta produkują tu trzy światowe marki – niemiecki Volkswagen, koreańska KIA Motors i francuski PSA Peugeot Citroën. W ubiegłym roku wyprodukowano tu ponad 980 tysięcy pojazdów, czyli 181 sztuk na tysiąc obywateli. To światowy rekord! Wynika to między innymi z faktu, że tutejsze modele cieszą się w regionie dużym zainteresowaniem.
"Co ciekawe, sami Słowacy bardzo chętnie jeżdżą z kolei w austriackie Alpy"; fot. Thinkstock
Fakt, że w porównaniu z krajami zachodnioeuropejskimi Słowacja oferuje tańszą siłę roboczą, przestaje być pierwszoplanowy. Coraz częściej inwestorzy zagraniczni zatrudniają wykwalifikowanych pracowników, którzy na przykład wchodzą w skład kadry zarządzającej. Obecnie inwestycjami w Republice Słowackiej zainteresowane są przede wszystkim firmy z dziedziny przemysłu maszynowego i chemicznego.
Sam naród docenia to, co ma? Dobrą infrastrukturę narciarską chociażby.
Słowacy uwielbiają jazdę na nartach, obozy narciarskie organizowane przez szkoły należą do tutejszej tradycji. Nic dziwnego, bo góry są tu prawie wszędzie. Infrastruktura jest rzeczywiście dobra, a dzięki prywatnym inwestycjom poziom usług i oferta różnych atrakcji wciąż wrasta. Wśród zagranicznych turystów - głównie Rosjan, Ukraińców, Polaków i Czechów - najbardziej popularne są oczywiście Tatry Wysokie, które są zagospodarowane inaczej niż w Polsce. Co ciekawe, sami Słowacy bardzo chętnie jeżdżą z kolei w austriackie Alpy.
Czym jeszcze zdaniem Pani Słowacja ma prawo szczególnie się chwalić?
Na przykład bardzo dobrym położeniem geograficznym. To mały kraj, z którego wszędzie jest blisko. Słowacja i Austria mają najbliżej położone stolice w Europie, a z Bratysławy jest także niedaleko do Budapesztu, Brna czy Pragi. Stolica Słowacji jest miastem wielojęzycznym i wielokulturowym. Mówi się tu po słowacku, węgiersku (liczebna mniejszość narodowa), niemiecku (sąsiedzi przyjeżdżający na zakupy), bułgarsku (osadnictwo z końca XIX w.), romsku, a nawet po chorwacku, bo jedna z dzielnic zamieszkiwana jest właśnie przez Chorwatów.
Słowacja jest też krajem o znacznej liczbie malowniczo położonych zamków. Część z nich – jak na przykład potężny zamek w Starej Lubowli – ma związki z Polską, inne - jak choćby neogotycki zamek w Bojnicach, są prawdziwymi perłami architektury.
Znane i popularne są tutejsze liczne kąpieliska termalne, takie jak kompleks Tatralandia, niedaleko Liptowskiego Mikulasza czy Beszeniowa. Polacy najlepiej znają kąpielisko Oravice położone zaledwie kilkadziesiąt minut jazdy samochodem z Zakopanego, ale na uwagę zasługują też mniejsze kompleksy położone na południu, na przykład ten w Dunajskiej Stredzie czy Wielkim Mederze.
No i oczywiście hokej.
Od ponad 5 lat nasz południowy sąsiad jest członkiem strefy euro. Jak społeczeństwo poradziło sobie ze zmianą waluty? W Polsce ten scenariusz nadal wywołuje skrajne emocje.
Myślę, że sami Słowacy byli zaskoczeni tym, jak płynnie i właściwie bezboleśnie przebiegło przejście z korony na euro. Cały proces został przygotowany z dużym wyprzedzeniem, przez długi czas można było płacić obydwiema walutami równocześnie, a ceny towarów (na jakiś czas zamrożone, aby nie dochodziło do ich zaokrąglania i podwyższania) skrupulatnie podawano zarówno w starej, jak i w nowej walucie.
Ciekawostką było to, że każdy otrzymał pocztą specjalny kalkulator do przeliczania wartości w obydwie strony i nie znam osobiście nikogo, kto by z niego korzystał. To był chyba niewypał. Jednak choć ceny są dziś wysokie, jeśli wierzyć ekonomistom, w ogólnym rozliczeniu Słowacja na wymianie nie straciła ani trochę.
Jakim podejściem do finansów charakteryzują się Słowacy? Pasjonuje ich na przykład giełda?
Nie bardzo. Najczęściej korzystają z wkładów terminowych, a dopiero w dalszej kolejności inwestują swoje środki we fundusze inwestycyjne o mniejszym stopniu ryzyka. Nie mają skłonności do ryzyka i oszczędzają tradycyjnie, w bankach.
Małe zainteresowanie ekonomią i finansami to krótka droga do problemów i zdaje się, że Słowacy też ich nie uniknęli.
Owszem, była taka bardzo głośna sprawa. W 1997 roku prywatne spółki BMG Invest i Horizont Slovakia zaczęły przyjmować od ludzi pieniądze, obiecując im niewiarygodnie wysokie zyski. W ciągu kilku lat zawarły ponad 800 tys. umów i zgromadziły ponad 62 mld euro, nie zaprzestając podpisywania umów z nowymi klientami nawet wtedy, gdy okazało się, że całe przedsięwzięcie jest bliskie bankructwa. W końcu właściciele spółek zamknęli drzwi swoich biur i zniknęli.
"To mały kraj, z którego wszędzie jest blisko. Słowacja i Austria mają najbliżej położone stolice w Europie, a z Bratysławy jest niedaleko także do Budapesztu, Brna czy Pragi"; fot. Thinkstock
Znaleziono ich w Chorwacji, a potem skazano, ale ponieważ za działalność podmiotów niebankowych państwo nie bierze żadnej odpowiedzialności, ogromna ilość ludzi nigdy nie odzyskała swoich pieniędzy.
W Polsce przybywa zbiorowych pozwów kierowanych przez klientów przeciw bankom. Spotkała się Pani z podobnymi pomysłami po drugiej stronie granicy?
Niedawno zorganizowana grupa ponad 1500 klientów wystąpiła do sądu o zwrot opłat za prowadzenie rachunku kredytowego, niesłusznie ich zdaniem naliczonych przez banki. Te opłaty wynoszą obecnie od 3,30 do 3,99 euro miesięcznie. Inicjatywę dotyczącą nowelizacji Kodeksu cywilnego poparli posłowie SDKÚ-DS, którzy twierdzą, że udzielanie kredytów jest logicznie związane z działalnością banków i nie powinny one naliczać za to dodatkowych opłat. Z punktu widzenia klienta opłata ta niezwiązana jest z udzieleniem mu żadnych dodatkowych usług i dlatego jest nieuzasadniona.
Można przypuszczać, że takich spraw będzie coraz więcej, bo ludzie są świadomi swoich praw i potrafią je coraz skuteczniej egzekwować.
Jest Pani klientką słowackiej bankowości. Jest konkurencyjna wobec polskiej?
Szczegółowe porównanie wymagałoby dokonania jakiejś analizy, ale z punktu widzenia zwykłego konsumenta usług finansowych nie widzę zbyt znaczących różnic. Wydaje się, że konkurencja w sektorze bankowym na Słowacji jest wystarczająca. W ponad 5-milionowym państwie działa obecnie ponad dwadzieścia banków i mniej więcej tyle samo filii banków zagranicznych, które nieustannie przychodzą z nowymi ofertami.
"Od lat spędzają wakacje nad Adriatykiem i jak sami mówią - słowackie morze jest w Chorwacji"; fot. Thinkstock
Większość osób, które znam korzysta na bieżąco z elektronicznej bankowości i prawie nie ma do czynienia z gotówką.
Lokaty w Bratysławie atrakcyjniejsze niż w Warszawie?
Niestety, przy obecnym, bardzo niskim oprocentowaniu lokat lokowanie pieniędzy w banku to jedynie zabezpieczenie środków, ale nie możliwość zarobku.
Oprocentowanie jest niestety bardzo niskie: 1-miesięczny wkład terminowy 0,10-0,80%, 3-miesięczny 0,20-1,10%, 6-miesięczny 0,25–1,40%, 12-miesięczny 0,40–2,20%. Rachunek oszczędnościowy oprocentowany średnio na 0,10-5,00%.
Słowacy chętnie sięgają po kredyty hipoteczne?
Bardzo chętnie, powiedziałabym, że czasami nawet trochę lekkomyślnie. Po kredyty hipoteczne najczęściej sięgają bratysławianie, którzy są dłużni bankom średnio o pięć razy więcej niż klienci z innych regionów Słowacji, nie mogący sobie pozwolić na wysokie zadłużenie. Podobnie jak w Polsce, Słowacy wolą mieszkać we własnym, nie w wynajmowanym mieszkaniu.
90,2% obywateli posiada mieszkanie lub dom na własność, a ok. 8 % z nich spłaca kredyt hipoteczny. Średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych jest obecnie wyjątkowo niskie i wynosi ok. 3,77%, a według prognoz na rok 2014 będzie dalej spadać.
Czy wie Pani ilu Polaków żyje dziś na Słowacji?
Według ostatniego spisu ludności w 2011 r. - 3 084 osób, czyli 0,1% ogółu ludności. Jest nas tu mniej niż Węgrów, Czechów, Ukraińców, a nawet Niemców.
Pani staż tutaj jest już dość długi.
Moja przygoda ze Słowacją zaczęła się już podczas studiów na filologii słowiańskiej UŚ, ale na dłużej zaczęłam tu przyjeżdżać w czasie, kiedy na Słowacji dokonywały się najistotniejsze przemiany, niedługo po aksamitnej rewolucji w 1989 roku. Poznałam wtedy przyszłego męża, który wówczas, jako reporter radiowy biegał z mikrofonem po ulicach Bratysławy i relacjonował na żywo rozwój wydarzeń.
"Myślę, że młodzi ludzie na Słowacji nie czują się gorsi od swoich rówieśników w innych krajach"; fot. Thinkstock
Rewolucja była co prawda aksamitna, ale pamiętam, że moje obawy o niego niekoniecznie. Wszystko się mogło zdarzyć. Panująca wtedy atmosfera była jednak fantastyczna, a ludzie tak zaangażowani i pełni euforii...
To zawsze ciekawe - z czego w polskim wydaniu dziś, po latach, śmieją się Słowacy?
Z naszego języka, który uważają za „szeleszczący”. Osobny rozdział to tzw. zdradliwe słowa, które w obydwu językach brzmią tak samo, ale znaczą coś innego. Takich przykładów jest mnóstwo.
Czegoś sąsiadom zazdroszczą? Poza dostępem do morza? (śmiech)
Słowacy nie zazdroszczą Polakom dostępu do Bałtyku, bo i tak nie potrafiliby docenić uroków tego chłodnego przecież i - przyznajmy - niezbyt czystego morza. Od lat spędzają wakacje nad Adriatykiem i jak sami mówią - „Słowackie morze jest w Chorwacji”. Z pewnym podziwem mówią za to o wielkości naszego kraju i znają nazwiska sławnych Polaków.
Często pojawia się też w ich opiniach na nasz temat pojęcie „przedsiębiorczości”, co przez niektórych traktowane jest jako pochwała, a przez innych kojarzone jest raczej z cwaniactwem i kombinatorstwem.
Dziękuję za rozmowę.