Indeks S&P500 mógł w czwartek zaatakować historyczny szczyt ze stycznia. Próba ta zakończyła się niepowodzeniem. W ostatnich minutach sesji S&P500 i Dow Jones zabarwiły się na czerwono.


Letni atak na styczniowy szczyt jest dość dyskretny. S&P500 wspina się powoli i w ciszy, co kontrastuje z hucznym biciem rekordów w zimie. W czwartek zabrakło naprawdę niewiele. Po otwarciu S&P500 dotarł do 2862,48 punktów. Do szczytu zabrakło więc nieco ponad 10 punktów, czyli niespełna 0,4%.
Ale to ostatecznie obóz niedźwiedzi postawił na swoim. Tuż przed końcem notowań S&P500 spadł pod kreskę i ostatecznie stracił 0,14%. Dow Jones obniżył się o 0,29% i od rekordu wszech czasów dzieli go wciąż ponad tysiąc punktów.
Przed czerwienią uratował się Nasdaq, który kończąc dzień skromną zwyżką o 0,14% i dzięki temu zaliczył ósmą wzrostową sesję z rzędu. Przypomnijmy tylko, że Nasdaq swój styczniowy rekord poprawił już w czerwcu, a potem jeszcze w lipcu.
Swoją historię pisały akcje Tesli, które w czwartek potaniały o prawie 5%, tracąc drugi dzień z rzędu. W ten sposób notowania Tesli prawie wymazały wzrosty po słynnym już tweecie Elona Muska, który dwa dni wcześniej zapowiedział zdjęcie spółki z giełdy.
KK




























































