Po wypowiedziach włoskiego ministra finansów część inwestorów mogła odetchnąć z ulgą. Rentowności włoskich obligacji spadły z przeszło 4-letniego szczytu, a giełda w Mediolanie zakończyła dzień ponad kreską.


To mógł być ważny dzień dla Italii i całej strefy euro. Do południa na rynku trwała wyprzedaż włoskiego długu - rentowność papierów 10-letnich przekroczyła 3,70%, osiągając najwyższy poziom od lutego 2014 roku. Dla państwa zadłużonego na 132% PKB tak szybki wzrost kosztów obsługi długu publicznego mógł się okazać zabójczy.
Ale potem na rynek napłynęły uspokajające słowa włoskiego ministra finansów. "Chociaż do tej pory nie było eksplozji - jak się niektórzy obawiali -to oczywiście jesteśmy zmartwieni. Jako odpowiedzialny rząd mamy na celu wyjaśnić budżet inwestorom w celu uspokojenia rynków" - powiedział Giovanni Tria po tym, jak różnica w rentowności włoskiego i niemieckiego długu po raz pierwszy od 5 lat przekroczyła 300 punktów bazowych.
Przeczytaj także
"Pracujemy nad tym, aby zawęzić spread (różnicę w rentowności obligacji włoskich i niemieckich - przyp. red.) w stronę fundamentów i kreować zaufanie. A jeśli spread sięgnie 500 pb.? Rząd zrobi to, co robi się w nieoczekiwanym kryzysie, ponieważ nie oczekujemy go" - orzekł Giovanni Tria.
Po tych bardzo mętnych wypowiedziach ministra finansów rynek długu faktycznie się uspokoił. Do końca dnia rentowność włoskich 10-latek obniżyła się do 3,51%, a więc o przeszło 20 pb. względem dziennego maksimum. To bardzo duży ruch oznaczający wzrost cen italskiego długu. Przedpołudniowe straty odrobiła też giełda w Mediolanie, kończąc wtorkową sesję zwyżką o 1,06%.
Wtorkowe deklaracje Giovanniego Tria dały Włochom nieco ulgi, ale w żaden sposób nie zmieniły stanu faktycznego. Rzym nadal zamierza istotnie zwiększyć deficyt budżetowy i dług publiczny, aby zrealizować absurdalne obietnice socjalne w stylu "dochodu obywatelskiego". Włochy pogrążone są w permanentnym kryzysie gospodarczym i od dwóch dekad mają trudności w osiągnięciu nominalnego tempa wzrostu gospodarczego, które byłoby wyższe od kosztów obsługi długu publicznego względem PKB. A bez tego nie da się zredukować ciężaru potężnego długu państwa.
Krzysztof Kolany


























































