Rząd Donalda Tuska przygotowuje pakiet rewizji KPO do rozmów z Komisją Europejską, który powinien być gotowy w lutym. Wśród punktów do weryfikacji jest m.in. realność projektu Izera i koniec prefinansowania inwestycji obligacjami PFR.


„Przygotowujemy pakiet rewizji KPO do rozmów z Komisją Europejską - w zakresie minimalnym i niezbędnym, żeby rozmowy nie trwały bardzo długo. I to będzie rozmowa o tym, które reformy warto zmodyfikować, ewentualnie relokować fundusze” - powiedziała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. „Ja bym chciała, żeby ten pakiet do akceptacji premiera był w lutym” - dodała.
Szefowa MFiPR pytana, na jakim etapie jest realizacja Krajowego Planu Odbudowy, przypomniała, że 15 grudnia został złożony pierwszy wniosek o finansowanie z KPO na 6,9 mld euro. Wcześniej - jak powiedziała - środków na realizację KPO nie było, natomiast poprzedni rząd próbował realizować różne projekty zlecając prefinansowanie Polskiemu Funduszowi Rozwoju. "To się odbyło z lepszym lub gorszym efektem, bo realizowano projekty, które budzą duże zastrzeżenia i w ogóle nie wiadomo, czy będzie można uzyskać zwrot za te projekty z KPO” - powiedziała.
Pełczyńska-Nałęcz przypomniała, że w grudniu ub. roku Polska otrzymała w ramach RePowerEU, który jest częścią KPO, zaliczkę w wysokości 5 mld euro, która w części wpłynęła na konto PFR. "Dzięki temu w ścisłej współpracy z MF dysponujemy środkami, żeby zapewnić płynność na działania, które już są realizowane” - zauważyła.
W maju możliwy przelew na projekty z nowej puli funduszy strukturalnych
„Jesteśmy w czwartym roku perspektywy finansowej, (...) ale rzeczywiście jest tak, że te fundusze były zablokowane z powodu deficytów w praworządności. Cały czas były przygotowywane projekty z zaliczek oraz akonto” - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
„Mamy już zaliczkę w wysokości 3-4 proc. [funduszy strukturalnych - PAP], czyli ok. 8,4 mld zł. To mała część” - dodała.
Zaznaczyła, że niedawno Polska dostała "zielone światło" z Brukseli, żeby w systemie umieścić tzw. samoocenę dotyczącą spełniania ostatnich trzech warunków dostępu do środków na refinansowanie projektów z funduszy strukturalnych.
„Procedowanie samooceny to jest od 2 do 3 miesięcy, następnie jest akceptacja i wtedy można składać wnioski o refinansowanie i procedowanie tych wniosków. To są zazwyczaj 2 miesiące” – wyjaśniła.
„Refinansowanie pierwszych projektów widziałabym około maja” - dodała pytana, kiedy środki mogą trafić do Polski.
Odnosząc się do warunków uruchomienia refinansowania projektów z funduszy strukturalnych, zaznaczyła, że są trzy, ale kluczowy dotyczy realizacji art. 47 Karty Praw Podstawowych ws. dostępu do niezawisłych sądów.
„Zielone światło na przesłanie samooceny de facto oznacza, że zostaje uruchomiony cały proces uwalniania środków. Warunki są trzy, z tego dwa są tzw. tematyczne, naprawdę techniczne i one w zasadzie zostały spełnione: jeden dotyczy strategii transportowej, drugi jest związany z systemem ochrony zdrowia” - wyjaśniła.
22 stycznia rzecznik KE Stefan de Keersmaecker powiedział dziennikarzom w Brukseli, że dwa tematyczne warunki nie zostały jeszcze spełnione, a muszą być spełnione, żeby KE mogła wypłacić środki.
„To są dwa techniczne warunki. To jest trochę różnica językowa – nie byłoby zgody na umieszczenie w systemie samooceny, gdyby nie było zrozumienia Komisji, że w zasadzie warunki są wypełnione albo za chwilę zostaną sfinalizowane” - odparła pytana o stanowisko KE.
Jej zdaniem skutki opóźnienia w wypłacie funduszy strukturalnych są mniejsze niż w przypadku KPO.
„Tu konsekwencje są mniejsze, dlatego, że państwo polskie realizuje projekty z tych funduszy od 20 lat, jest ogromne doświadczenie zdobyte przez różne podmioty, w tym samorządy" - zaznaczyła.
"Te tryby chodzą niezależnie od zawirowań i blokad z poziomu politycznego. Jest też dużo łatwiej nadgonić opóźnienie, bo kontraktacje już szły. Są już certyfikowane fundusze na poziomie ok. 1 mld euro” - dodała.
Jej zdaniem w funduszach strukturalnych jest opóźnienie wobec poprzednich perspektyw finansowych, ale "to jeszcze nie jest katastrofa”.
Nie ma intencji prefinansowania KPO emisjami obligacji PFR
"To jest bardzo kosztowny sposób pozyskiwania pieniędzy. Tutaj oczywiście ostateczna decyzja jest na poziomie ministra finansów, niemniej w ramach podprogramu KPO, REPowerEU, dostaliśmy zaliczkę 5 mld euro. Ona wpłynęła na konta PFR i w ścisłej współpracy z MF dysponujemy tymi środkami, żeby zapewnić płynność na te działania, które już teraz są realizowane i żeby nie generować kolejnych kosztów poprzez emitowanie obligacji przez PFR” - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
„Absolutnie, teraz nie ma takiej intencji. Jest intencja, żeby zachować płynność w ramach tego, co mamy” - dodała dopytywana, czy należy spodziewać się kolejnych emisji PFR pod prefinansowanie KPO.
„Prefinansowanie dotyczyło KPO, ponieważ środków w ogóle nie było, natomiast poprzedni rząd próbował realizować różne projekty bez środków, w ogóle bez zgody na realizację programu. To się odbyło z lepszym lub gorszym efektem, bo realizowano projekty, które budzą duże zastrzeżenia i w ogóle nie wiadomo, czy będzie można uzyskać zwrot za te projekty z KPO” - wyjaśniła minister.
Zaznaczyła jednak, że Polska dostała zielone światło na odblokowanie KPO po m.in. deklaracjach polskiego rządu ws. praworządności.
„W tej sprawie dostaliśmy zielone światło po wizycie pana premiera. 15 października złożyłam pierwszy wniosek o finansowanie z KPO na 6,9 mld euro” - powiedziała minister.
Pytana o skutki opóźnienia wydatkowania środków unijnych w Polsce, zaznaczyła, że w przypadku KPO są one znacznie większe niż w przypadku funduszy strukturalnych.
„Dużo większy problem jest z KPO. Po pierwsze to jest krótszy program, do 2026 roku. Po drugie to jest jednorazowy program i pierwszy w swoim rodzaju. Inna jest też logika programu, który jest skierowany na odbudowę gospodarek po covidzie i budowę ich odporności na inne kryzysy, w tym także na konsekwencje inwazji Rosji na Ukrainę” - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
„Ponieważ my dopiero ruszamy z tym projektem [KPO - PAP], są ogromne opóźnienia w zakresie reform. O tym się mało mówi. Te reformy powinny ruszyć od razu, dwa lata temu” - dodała.
Wśród nich wymieniła przyspieszenie wydawania planów zagospodarowania przestrzennego, e-zdrowie, dofinansowanie szpitali pod warunkiem spełnienia określonych celów.
„Ministerstwa teraz ruszają do trudnej pracy reformatorskiej, która pozwoli zainwestować te środki z sensem” - zaznaczyła minister.
„Nawet jeżeli będą środki, a nie będą gotowe reformy, które zostały dramatycznie zapóźnione, to nie będzie sposobu sensownego zainwestowania. A to jest pożyczka – ona jest dużo bardziej opłacalna niż jakakolwiek inna pożyczka, ale chodzi o to, żeby ją zainwestować tak, żeby się opłaciła, a nie, żeby te pieniądze po prostu przejeść” - podkreśliła.
Izera do raportu!
Jej zdaniem projektem wymagającym "intensywnej refleksji" w kontekście rewizji KPO jest projekt budowy polskiego samochodu elektrycznego Izera.
"To był projekt uznany za sztandarowy, dofinansowywany [przez państwo - PAP]. I teraz powstaje poważne pytanie, czy to jest opłacalne, realizowalne, wpisujące się w strategię rozwoju Polski” - powiedziała minister.
Zastrzegła, że jeśli fundusze pożyczkowe zostały przeznaczone na rzeczy, które są niepotrzebne i nie będzie z ich wydatkowania korzyści dla państwa polskiego, to "trzeba z tego rezygnować”.
Pytana, czy jest scenariusz niewykorzystania wszystkich pieniędzy z KPO, odparła, że celem nie jest wydanie wszystkiego, ale optymalne inwestycje.
"Celem, jaki sobie stawiamy, nie jest po prostu wydać wszystko do ostatniej złotówki, bo to jest pożyczka. Celem jest zoptymalizowanie tej inwestycji i przeprowadzenie reform” - zaznaczyła.
„Jeżeli gdzieś zidentyfikujemy, że reforma jest zbędna, a pieniądze nie przyniosą sensownego efektu i zwrotu, to na tym etapie lepiej, żeby się Polska na ten fragment funduszy nie zadłużyła, nawet jeśli jest to korzystny kredyt” - dodała.
Jak zaznaczyła priorytetem w KPO pozostają projekty energetyczne.
„Z KPO oraz z funduszy strukturalnych finansowane jest wsparcie dla programu Czyste Powietrze i nie budzi to żadnej wątpliwości. Nawet już z zaliczki przekazaliśmy 200 mln zł na program Czyste Powietrze. To jest priorytet” - powiedziała.
„Inne duże inwestycje planowane z KPO, które mają wszelki sens, to są inwestycje infrastrukturalne – inwestycje w farmy wiatrowe, w energetykę słoneczną, w sieci przesyłowe. To jest super ważna rzecz, bardzo potrzebna, żeby móc realizować program rozproszonej energetyki” - wymieniła.
Zauważyła jednak, że wyzwaniem jest zakontraktowanie tak dużych projektów do 2026 r. i ich realizacja.
„Pytanie teraz na ile to się w tym niestety skróconym czasie inwestycyjnym uda w takim zakresie realizować. Nawet ich zakontraktowanie do 2026 roku to jest ogromne wyzwanie” - zaznaczyła minister.
Julita Żylińska
jz/ ana/