Kryzys zbożowy zdaje się być pod kontrolą - a przynajmniej tak zapewnia rząd. Niebawem jednak embargo, ogłoszone bez porozumienia z UE przez Jarosława Kaczyńskiego i wprowadzone w życie w trybie natychmiastowym, może jeszcze odbić się Polsce czkawką. Firmy szykują bowiem pozwy za szkody wyrządzone przez zakaz.


"Wprowadzony w ubiegłym tygodniu zakaz importu płodów rolnych z Ukrainy może mieć sporo konsekwencji ubocznych. Wydane przez ministra rozwoju Waldemara Budę rozporządzenie zatamowało wprawdzie napływ ukraińskiego zboża na polski rynek, ale sposób wprowadzenia tego zakazu może się odbić czkawką całej gospodarce" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Rz" poinformowała, że "z informacji z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG) wynika, że pierwszymi poszkodowanymi są firmy logistyczno- transportowe, których ciężarówki ze zbożem utknęły po wschodniej stronie granicy. Rozważają pozwanie Skarbu Państwa o odszkodowania za straty wynikłe z niemożności używania pojazdów do normalnej działalności".
"Zakaz naruszył też prawo UE, bo handel zagraniczny jest domeną Unii. Za takie działania wyrządzające szkodę obywatelom można pozywać Skarb Państwa o odszkodowania. Jednak wywalczenie w sądzie godziwej zapłaty za szkody i utracone zyski nie jest łatwe. Wymaga skrupulatnego wykazania szkody" - czytamy.
Telus o zbożu: Bardzo mocno pracujemy nad tym, żeby zdobywać nowe rynki
Telus pytany był, dokąd pojedzie ok. 4 mln ton zboża, które Polska ma do wysłania za granicę? "Kontrakty są, firmy eksportowe mają je podpisane. Nie robi tego państwo, choć pomaga w znalezieniu rynków" - odpowiedział.
"W tej chwili bardzo mocno pracujemy nad tym, żeby zdobywać nowe rynki, ale to bardziej sprawa eksporterów, którzy zboże wywożą. Współpracujemy, bo zależy nam, żeby te ok. 4 mln ton zboża od polskich rolników wywieźć. Wiem, że wysoko postawiłem sobie poprzeczkę, ale jeśli sprzedamy 3 mln ton, będzie to dobry efekt. Eksporterzy mówią nam, że największy kłopot jest w tym, że polski rolnik nie sprzedaje zboża, bo mu się nie opłaca. Dlatego chcemy jak najszybciej wprowadzić mechanizm pomocowy, żeby zachęcić rolników do sprzedaży swojego zboża" - tłumaczył minister rolnictwa.
Pytany, jak technicznie będzie wyglądało wywożenie zboża, wyjaśnił, że "przez granicę 70 proc. zboża przejeżdżało koleją, a 30 proc. samochodami". "Obawy o to, że będzie kłopot z wywozem polskiego ziarna, są raczej medialne. Jeśli na jesieni i przez część zimy udało się nam sprowadzić 17 mln ton węgla, to i z eksportem ok. 4 mln ton też sobie poradzimy" - mówił.
"Chociaż mam świadomość, że ze zbożem jest trudniej. Nie może być przeładowywane, kiedy pada deszcz, nie może być magazynowane na zewnątrz jak węgiel. Myślę jednak, że damy sobie radę z tymi symbolicznymi 4 mln ton" - powiedział.
Szef KAS: Od piątku do środy wjechało do Polski z granicy z Ukrainą 96 konwojów
Od drugiej w nocy w piątek, 21 kwietnia, do środy, 26 kwietnia, wyjechało z granicy polsko-ukraińskiej 96 konwojów, z czego w trakcie przemieszczania jest 29, a zakończonych zostało już 67 - powiedział PAP wiceminister finansów i szef Krajowej Administracji Skarbowej, mł. insp. Bartosz Zbaraszczuk.
„Od drugiej w nocy w piątek do wczoraj, czyli do środy, wyjechało z granicy polsko-ukraińskiej 96 konwojów, z czego w trakcie przemieszczania jest 29, a zakończonych zostało już 67. W skład konwoju wchodzi pięć samochodów ciężarowych eskortowanych przez dwa radiowozy Służby Celno-Skarbowej. W każdym radiowozie jest dwóch funkcjonariuszy KAS” – powiedział PAP wiceminister finansów i szef Krajowej Administracji Skarbowej, mł. insp. Bartosz Zbaraszczuk.
Wyjaśnił, że eskorta jest tak zorganizowana, że funkcjonariusze zmieniają się po przekroczeniu granicy województw.
„W każdym województwie jest urząd celno-skarbowy. I w ramach naszej organizacji wewnętrznej, żeby nie delegować niepotrzebnie funkcjonariuszy, przyjęliśmy taki model, że oni się w trakcie konwojowania wymieniają. Nie jest więc tak, że ci sami jadą od początku konwoju do czasu, kiedy wyjedzie on z terytorium kraju czy też dotrze do portu” – zaznaczył szef KAS.
Jak dodał, obecnie do działań konwojowych zostało zaangażowanych około 350 funkcjonariuszy na każdy dzień. Zastrzegł zarazem, że nie powinno to wpływać na realizację innych zadań administracji skarbowej
Wiceminister finansów wyjaśnił, że ciężarówki są plombowane zarówno przy użyciu plomb tradycyjnych, których celem jest zabezpieczenie ładunku przed ingerencją z zewnątrz, jak i plomb elektronicznych emitujących sygnał GPS umożliwiający śledzenie trasy transportu.
„Te plomby pozostaną także w przyszłości, o czym mówił np. minister rolnictwa Robert Telus. Założenie było takie, że będziemy konwojować transporty z Ukrainy w początkowym okresie, aż przekonamy się, że wszystkie procedury tranzytowe są wykonywane zgodnie z prawem i nie ma ryzyka z tym związanego. Wówczas będziemy mogli zrezygnować z konwojowania, ale zamknięcia i plomby elektroniczne będą cały czas stosowane” – podkreślił szef KAS.
Zbaraszczuk zapewnił, że przy konwojowaniu KAS współpracuje z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.
„Ustaliliśmy z GDDKiA np. miejsca postoju konwojów, aby nie stanowiły one utrudnienia dla pozostałych użytkowników dróg” – powiedział PAP wiceminister finansów. „Generalnie konwoje w większości kierują się do granicy zachodniej i na Litwę. Z tych 67 już zakończonych 32 wjechały do Niemiec, a 25 w kierunku na Litwę – dodał.
Szef KAS przypomniał, że zboże przejeżdża przez Polskę nie tylko w samochodach - jest transportowane także pociągami. Jak wyjaśnił, te transporty kierują się głównie do portów. Procedura w tym wypadku co do zasady jest analogiczna, przy czym plomby elektroniczne pilnują w tym przypadku pociągu - sprecyzował.
Bartosz Zbaraszczuk dodał, że KAS przez cały okres wojny wykonuje swoje obowiązki na granicy z Ukrainą tak, jak to robiła wcześniej.
„Zapewniam, że przez cały okres wojny kontrole były i są prowadzone w sposób zgodny z prawem. My nigdy od tych kontroli w żaden sposób nie odstąpiliśmy. Na przykład urządzeniami rentgenowskimi, które umożliwiają sprawdzenie zawartości transportu bez fizycznej rewizji, prześwietliliśmy blisko 100 proc. przejeżdżających pociągów, a więc prawie każdy wagon, a także od ok. 30 proc. do prawie 70 proc. samochodów transportowych” – zaakcentował wiceminister finansów.
autor: Marek Siudaj
oloz/ ok/