Najważniejszym wydarzeniem tego tygodnia w krajowej polityce będzie głosowanie wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Zaplanowano je na środę, po godzinie 14:00. Czy są szanse, że rząd upadnie i czekają nas nowe wybory parlamentarne?


Ostatnie wybory prezydenckie były dla koalicji 15 października niczym zimny prysznic. Okazało się, że z pospolitego ruszenia, które miało miejsce w październiku 2023 roku, nic nie zostało. Wybory wygrał Karol Nawrocki popierany przez Prawo i Sprawiedliwość i to pomimo wielu kontrowersyjnej przeszłości.
Rafał Trzaskowski nie przekonał większości społeczeństwa, co było sporym zaskoczeniem dla obozu władzy. Przecież jeszcze o 21:00 1 czerwca święcił on triumf jako wygrany. Ale wyniki exit poll, okazały się mylne, a radość przerodziła się we frustracje i wzajemne oskarżenia, kto jest winnym tej porażki.
By pokazać siłę rządu, premier Donald Tusk zapowiedział wotum zaufania. Choć głosowanie postrzegane jest jako formalność, dla partii koalicyjnych stało się okazją do tego, by przypomnieć premierowi o swoich priorytetach. Samo wotum zaufania dla rządu testem dla koalicji rządzącej.
Przypomnijmy, że koalicja rządowa ma w sumie 242 posłów, w tym klub KO - 157 posłów, kluby Polski 2050-TD i PSL-TD - po 32 posłów, a klub Lewicy - 21. Lewica zapowiedziała poparcie rządu Donalda Tuska w wotum zaufania, ale kładzie na szali m.in. związki partnerskie. Co ważne, PiS, Konfederacja, a także Razem zapowiedziały, że podczas głosowania nad wotum zaufania nie poprą rządu.
Zgodnie z harmonogramem posiedzenia na rozpatrzenie wniosku premiera o wyrażenie przez Sejm wotum zaufania Radzie Ministrów przewidziano pięć godzin - dyskusja ma trwać od godz. 9:00 do godz. 14:00. Głosowania możemy się więc spodziewać po godzinie 14:00.
"Nikt z nas do końca nie wie, co się wydarzy"
Mimo deklaracji ze strony koalicji, że uda się utrzymać większość, pojawiają się wątpliwości i spekulacje dotyczące przyszłości gabinetu. Tak w każdym razie uważa wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.
- Mówię poważnie. W tym głosowaniu nikt z nas do końca nie wie, co się wydarzy. Widać, że w koalicji jest wysoki poziom napięcia. Politycy mniejszych partii czują się źle traktowani przez premiera, dowiadują się o różnych rzeczach z mediów, ich projekty są blokowane - stwierdził Bosak.
- Mamy 11 partii w koalicji, każda z nich jest potrzebna do większości, dlatego każda ma swoich wiceministrów. Tusk, kiedy zgodził się na konstruowanie rządu na poziomie 100 ministrów i wiceministrów, może teraz jednego czy dwóch zdymisjonować, ale nie zmniejszy rządu o połowę czy jedną czwartą - podkreślił w rozmowie z Radiem ZET Bosak.
Kolejny rząd to będzie PiS i Konfederacja
I choć sejmowa statystyka gra na korzyść obecnego rządu pozostaje kilka wątpliwości. Nie wiadomo, czy na głosowaniu stawią się wszyscy posłowie. Nie wiadomo też, czy ktoś nie odważy się wyłamać i zagłosuje przeciw wotum zaufania. Choć dla niektórych partii mógłby to być strzał w kolano. Ostatnie wybory prezydenckie pokazują przecież, że nie można być niczego pewnym.
W ostatnich dnia głośno było o ankiecie wśród członków PSL-u. Pytano w niej o ewentualną koalicję z PiS-em i Konfederacją. Do medialnych doniesień odniósł się europoseł PSL Krzysztof Hetman, który powiedział: "to, że pytamy o różne nieoczywiste koalicje nie świadczy o tym, że chcemy takie koalicje zawierać". Ale sam pomysł to już pewien plot twist w krajowej polityce.
Przeczytaj także
Jak wynika z najnowszego sondażu poparcia dla partii politycznych przygotowanego dla "Wirtualnej Polski", gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, do urn poszłoby 67,9 proc. ankietowanych. 33 proc. ankietowanych zagłosowałoby na KO, 30 proc. na PiS, a 16 proc. na Konfederację. Dalej jest Nowa Lewica, na którą zagłosowałoby 6 proc., Trzecia Droga z wynikiem 5,5 proc. (i tu uwaga, jako kolicja PSL-Polska 2050 nie wchodzą do Sejmu, bowiem w tym przypadku próg wynosi 8 proc.) oraz Razem - 5,2 proc. W tym układzie większość sejmową ma PiS w koalicji z Konfederacją.
"Tusk powinien ustąpić z funkcji premiera"
44,8 proc. Polaków jest zdania, że Donald Tusk powinien ustąpić z funkcji premiera; przeciwnego zdania jest 43,3 proc., a 11,9 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie - wynika z sondażu United Surveys przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski.
Również w koalicji rządzącej pojawiły się głosy, że powinno dojść do zmiany na czele rządu. O tym, że premierem powinien przestać być Donald Tusk mówił marszałek senior Marek Sawicki z PSL i Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu reprezentujący koalicję Trzecia Droga.
"Jeśli koń się zgrał i nie ciągnie, to się zmienia konia, a nie podstawia mu się drugi, trochę lżejszy wóz" - stwierdził poseł PSL Marek Sawicki, według którego w obliczu prezydentury Karola Nawrockiego lepszym premierem byłby szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Krytycznie o premierze wypowiedział się również senator Trzeciej Drogi Michał Kamiński, który w wywiadzie w Polsat News wskazywał, że nie może mieć zaufania do kogoś, kto "obrzucał błotem amerykańskiego prezydenta", a losy rządzącej koalicji powierzył w ręce ludzi, którzy "skakali na własnym pogrzebie".
Rekonstrukcja rządu na horyzoncie
W najbliższych tygodniach ma dojść do rekonstrukcji rząd. Nieoficjalnie mówi się, że rząd czekają "ostre cięcia". Ministerstwa, które zostały utworzone po ostatnich wyborach parlamentarnych, mają zostać włączone do struktur innych, już istniejących resortów. Zmiany te mają dotyczyć:
ministry ds. równości Katarzyny Kotuli, ministry ds. polityki senioralnej Marzeny Okły-Drewnowicz,
ministry ds. społeczeństwa obywatelskiego oraz ministra-członka Rady Ministrów Marcina Kierwińskiego, pełniącego funkcję pełnomocnika rządu ds. koordynacji odbudowy po powodzi.
Co więcej, Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego miałyby zostać ponownie połączone w jeden, większy resort. Stanowisko straciłaby więc albo z Barbara Nowacka, albo Marcin Kulasek. Z medialnych doniesień wynika również, że niepewna stanowiska ma być ministra zdrowia Izabela leszczyna, która miała by zastąpić senator Agnieszka Gorgoń-Komor.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że na liście do dymisji jest także szefowa resortu klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska. Ciemne chmury mają gromadzić się też nad ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem (tu spekuluje się, że zastąpi go Roman Giertych). Zagrożony dymisją jest również Czesław Siekierski, szef resortu rolnictwa.
Rząd musi się w końcu wziąć do roboty
"Rząd Donalda Tuska powinien teraz przeprowadzić szerokie działania, które będą miały wpływ na poprawę sytuacji polskich gospodarstw domowych. Polacy deklarowali, że w ciągu ostatniego półtora roku większość z nich albo odnotowała regres, albo stagnację. To są ich odczucia, które stanowią główną determinantę zachowań wyborczych" - stwierdził w rozmowie z PAP prof. Przemysław Sadura z Wydziału Socjologii UW.
"Wszystko trzeba przyspieszyć poza kwestiami rozliczeń. To właśnie nimi Polacy byli zmęczeni, bo mieli poczucie, że para idzie w gwizdek. Rząd dotąd zajmował się głównie rozliczeniami poprzedniego rządu, które idą wolno, ponieważ trudno w tak krótkim czasie dokonać prawdziwych rozliczeń przy tak ogromnej skali nadużyć starej ekipy. Nie zajmował się natomiast bieżącym administrowaniem sprawami Polaków" - dodał.
Polacy wciąż czekają na wiele obietnic ogłoszonych w ramach 100 konkretów na 100 dni. Patrząc przykładowo tylko na kwestie podatkowe, jedyną obietnicą, którą zrealizowano jest obniżenie VAT dla sektora "beauty" do 8%. Niestety najważniejsze z nich, wciąż czekają na realizację. Mowa tutaj o: 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku PIT, zmianach w podatku Belki (bo MF dużo o nich mówi, ale konkretów wciąż brak) cze też zerowej stawce VAT na transport publiczny, aby obniżyć ceny biletów dla Polaków.
Rząd Donalda Tuska musi działać szybko, by spełnić oczekiwania obywateli, którzy liczą na poprawę sytuacji gospodarczej i realizację obietnic wyborczych. Inaczej drugiego Jagodna raczej już nie będzie.