Piątkowe wystąpienie Bena Bernanke zdeterminuje sytuację na rynkach finansowych w najbliższym czasie. Inwestorzy mają nadzieję na zapowiedź udzielenia wsparcia przez Rezerwę Federalną dla słabnącej gospodarki. Ostatnim razem deklaracje szefa Fed oznaczały drugą rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, która przyniosła rekordowe ceny surowców oraz wielomiesięczną hossę na giełdach.
Jednak podwyższona inflacja oraz narastający sprzeciw wobec Bernanke wśród członków Komitetu Otwartego Rynku zagrażają brakiem realizacji scenariusza oczekiwanego przez rynek. Brak zapowiedzi udzielenia pomocy dla gospodarki bądź zachowawcza wypowiedź prezesa Fed może przynieść powrót ponurych nastrojów na rynki. Czarny scenariusz będzie oznaczał także przecenę surowców, w tym ropy naftowej.
Jutro Departament Handlu przedstawi zrewidowane dane dotyczące amerykańskiego produktu krajowego brutto. Wstępny szacunek mówił o wzroście na poziomie 1,1 proc. (ujęcie annualizowane). Tempo wzrostu zdecydowanie było słabsze od oczekiwań analityków. Ponadto zrewidowano wyniki za okres od stycznia do marca do zaledwie 0,4 proc. Kolejne rozczarowanie danymi o wzroście będzie ciosem dla rynku ropy naftowej, gdyż Stany Zjednoczone to największy konsument surowca na świecie.
Ropa naftowa broni się przed przeceną ze względu na nieoczekiwany spadek zapasów w amerykańskich magazynach. Departament Energii poinformował o skurczeniu rezerw o 2,2 mln baryłek, chociaż analitycy oczekiwali wzrostu zapasów o 1,5 mln baryłek. Podobne tendencje pokazał raport Amerykańskiego Instytutu Paliw, który został opublikowany dzień wcześniej.
Na londyńskiej giełdzie ICE Futures Europe ropa naftowa marki Brent drożała 0,2 proc. do 110,50 dolarów. Na nowojorskiej giełdzie NYMEX surowiec marki Crude zyskiwał na wartości 0,3 proc. do 85,50 dolarów.
P.L.
Źródło:
