W styczniu RPP nie zaskoczyła analityków i znów zdecydowała się nie podnosić stóp procentowych. W czwartek - jak co miesiąc - prezes NBP Adam Glapiński zabrał głos, tłumacząc decyzję Rady.


Mimo że inflacja nie ma wrócić do celu NBP w perspektywie najbliższych dwóch lat, większość RPP sprzeciwia się zaostrzeniu polityki pieniężnej. Ewentualna zmiana nastawienia Rady może nastąpić w marcu, choć jest to raczej mało prawdopodobne.
"Poziom stóp 6,75 proc. jest adekwatny do obecnej sytuacji"
"Doszliśmy do pułapu, który uważamy za wskazany. (...) Mniej więcej 6,75 proc. odpowiada według nas adekwatnie na sytuację. (...) Trudno dokładnie wyskalować, ale uznaliśmy, że to jest ta właściwa wielkość, która działa przez wiele kwartałów na gospodarkę. Z opóźnieniem działają stopy procentowe, polityka pieniężna. Nasze podwyżki stopniowo robione co miesiąc stopniowo coraz mocniej oddziałują na gospodarkę. W jakim kierunku? Zacieśniania, ograniczania popytu" - powiedział Glapiński.
"Nie kończymy cyklu podwyżek stóp procentowych"
"Nie zamykamy cały czas, nie kończymy cyklu podwyżek (stóp procentowych - PAP). Czekamy na ten styczeń i luty. Jest trudno dokładnie przewidzieć, co się będzie wtedy działo. Czy będzie 20 proc., czy wyższy wzrost cen, czy też będzie znowu bardzo dobra wiadomość" - powiedział.
Glapiński ocenił, że czwartkowe dane GUS o poziomie inflacji w grudniu to dobra wiadomość, ponieważ odczyt był niższy niż spodziewali się niemal wszyscy analitycy rynkowi.
"Cały czas mam nadzieję, że styczeń i luty nie będzie taki zły, ale jednak wszystko wskazuje na to, że będzie inflacja wyższa. Mam nadzieję, że to nie będzie 20 proc." - stwierdził Glapiński.
"W styczniu i w lutym inflacja znów wzrośnie, na koniec roku powinna być jednocyfrowa"
Prezes NBP Adam Glapiński zwrócił uwagę, że rynek spodziewał się inflacji w grudniu ub.r. na poziomie 17,4 proc., a inflacja niespodziewanie wyniosła w 16,6 proc., co - jego zdaniem - "jest miłą informacją dla wszystkich Polaków".
"Spodziewamy się, że w styczniu i w lutym ta inflacja znów wzrośnie, bo są nowe ceny, podatkowe regulacje są zmienione, ale się cieszymy z tego, co jest" - stwierdził prezes banku centralnego.
"Spodziewamy się, że na koniec roku, co państwo mają w naszej projekcji listopadowej, że inflacja będzie jednocyfrowa. Tam w tej projekcji jest chyba 8 proc. To byłoby wielkim sukcesem, a może będzie mniej niż 8 proc." - ocenił Glapiński.
Dodał, że w marcu będzie nowa projekcja inflacji, odnosząca się do bieżących danych, która "pokaże nam bardziej prawdopodobne przybliżenie".
"Nie będziemy mieli recesji"
"Nasze projekcje wskazują, że nie będziemy mieli recesji, że możemy mieć jakieś wahnięcie w jednym kwartale, ale że recesji u nas nie będzie" - powiedział prezes NBP. "Być może wzrost będzie w okolicach zera, ale jednak dodatni. 2 proc. to by było bardzo dobrze" - dodał Glapiński. Ocenił, że "będzie to jednak niski poziom". "Nie zakładam, żeby był spadek" - zaznaczył.
Jak dodał prezes NBP, w takiej sytuacji szacowany na 0,4 proc. dodatni wpływ Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na wzrost PKB "bardzo by się przydał".
Glapiński przypomniał szacunki MFW, że w jednej trzeciej gospodarek strefy euro dojdzie do recesji. "Jesteśmy uzależnieni od tych krajów, mamy z nimi kooperację i wymianę, ale mamy też własną walutę" - stwierdził prezes NBP.
"Chętnie bym zwiększył zasoby rezerw złota NBP"
"W tym roku czeka nas dużo trudnych decyzji, nawet może nie tyle ze stopami. Tu nasza uwaga, nasza nerwowość schodzi już ze stóp procentowych stopniowo, bo widać, że ta inflacja będzie gasła, na inne zjawiska związane z wojną, związane z Ukrainą, ze współpracą z Ukrainą" - mówił podczas czwartkowej konferencji szef Narodowego Banku Polskiego.
Dodał, że chętnie zwiększyłby zasoby rezerw złota NBP. "Wbrew temu, co niektórzy mówili w czasie tej wojny, kryzysu, okazało się, że agencje ratingowe i świat bardzo bierze pod uwagę zasoby złota, bo są takie pewne, elastyczne, łatwe do użycia. Szacunek do nas i nasz standing, zaufanie, jest z tym związany" - dodał.
Adam Glapiński powiedział, że o niektórych działaniach nie może jeszcze poinformować, ale niedługo będzie je ogłaszał.
"Radykalna dezinflacja kosztowna gospodarczo i społecznie"
"Wiemy, że radykalny proces dezinflacji, obniżania inflacji, zmniejszania inflacji, likwidacji inflacji, zbyt radykalny proces dezinflacji, może być bardzo kosztowny gospodarczo i społecznie, tak jak to było na początku lat dziewięćdziesiątych" - powiedział szef NBP.
Wyjaśnił, że wysoki koszt społeczny polegałby głównie na wzroście bezrobocia i masowych bankructwach.
"Tego należy uniknąć, bo oznacza to radykalne pogorszenie sytuacji społecznej, politycznej, gospodarczej, degradację kraju. Dlatego należy zdecydowanie dążyć do obniżenia inflacji ale jednocześnie nie można abstrahować od potencjalnych kosztów tego obniżenia, szczególnie gdy źródła inflacji są większości podażowe i zewnętrzne, poza naszym krajem" - wskazał Glapiński.
"Przyjęcie euro w Polsce głęboko szkodliwe"
Przyjęcie euro w Polsce mogłoby odpowiadać "najbogatszym, którzy inwestują za granicą, mają nieruchomości za granicą, wydają pieniądze za granicą".
"Przyjęcie euro przez Polskę oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu. Dla Polski byłoby głęboko szkodliwe. To że mamy polski cud gospodarczy dlatego m.in. że mamy polską walutę, która się swobodnie kształtuje na rynku. To jedna z nielicznych walut na świecie, która się kształtuje całkowicie wolnorynkowo" - dodał Glapiński. Zaznaczył, że "wbrew czarnowidzom", mimo braku zmian stóp procentowych kilku miesięcy, "kurs złotego ma się dobrze, złoty się wzmocnił i ustabilizował".
Jego zdaniem, samo przyjęcie euro nie pomaga też w walce z inflacją. Przypomniał, że w części krajów UE, które mają euro inflacja nadal przekracza 20 proc. "Kraje pokomunistyczne, które mają euro (...) mają często informację powyżej 20 proc., a stopy procentowe mają ustalane przez ECB we Frankfurcie" - wskazał prezes NBP.
Prezes NBP ma nadzieję na obniżenie stóp procentowych w 2023 r.
"Natychmiast kiedy to będzie możliwe stopy procentowe zostaną obniżone, czy to będzie możliwe w końcu tego roku zobaczymy, ja cały czas taką nadzieję mam. Mniejszą niż poprzednio, ale mam" - powiedział prezes NBP.
Szef NBP powiedział, że stopy procentowe będzie można obniżyć, kiedy Polska będzie trwale w sytuacji, kiedy to zwiększony popyt nie spowoduje wzrostu inflacji.
"Co to jest obniżenie stóp? To jest jakby dopuszczenie więcej krwi organizmu, więcej pokarmu, gospodarka wchodzi na wyższy bieg, zaczyna pracować, co może oznaczać, jeśli są przepełnione jakieś kanały podaży, że ten popyt uderzy i spowoduje tylko wzrost cen, a nie większą ilość towaru" - powiedział Glapiński.
"Za kilka lat Polska w sile nabywczej na osobę doścignie Hiszpanię, Włochy i Francję"
Jak powiedział Glapiński, doścignięcie Hiszpanii w realnej sile nabywczej PKB na osobę to kwestia trzech lat, Włoch - pięciu, a Francji - ośmiu lat. Jego zdaniem "Polska dochodzi do +pierwszego stołu+, ale napotyka opór krajów, które w UE są najbogatsze". Kraje te, zdaniem Glapińskiego, "niechętnie wpuszczają na salony" nowy kraj, który "ma wysokowydajną gospodarkę, kilkakrotnie szybciej się rozwijającą niż ich własne, najsilniejszą armię i tabuny wykształconych ludzi".
Prezes Narodowego Banku Polskiego wyraził opinię, że Polska jest krajem dynamicznym, "wygłodniałym" po czasach komunizmu. "Komuniści są dziś głównymi ekspertami od demokracji. Kto jest głównym ekspertem od banku, od stóp procentowych, od Glapińskiego w tej stacji telewizyjnej, co całą dobę nadaje? Leszek Miller, jeden z najwyższych funkcjonariuszy komunistycznych w Polsce, i on naucza o demokracji. Otwarcie głosi, że Polska powinna stać się częścią europejskiego państwa federacyjnego, przyjąć euro itd. Ci ludzie są propagowani" - powiedział Glapiński.
Jak dodał, "polska delegacja parlamentarna w Unii Europejskiej w tej części, wybieranej przez stronę, dla której to nie ma znaczenia, to są dawni pierwsi sekretarze komunistycznej partii z wyższych uczelni, których znam".
"Byłem szefem podziemnej Solidarności na SGH i pamiętam, Rosati był w stanie wojennym I sekretarzem komunistycznej partii. (...) Z konformizmu można było tam wejść, ale rozumny człowiek wiedział, że się wysługuje władzy komunistycznej, która jest z nadania sowieckiego okupanta, że tłamszą, duszą Polskę. I oni są teraz ekspertami od polityki pieniężnej i demokracji. (...) Oni nie są żadnymi ekspertami, od niczego. Oni są ekspertami od niewolnictwa Polski, od poddawania Polski rabunkowi, podległości, dyktatowi, oni będą służyć każdej władzy. Jak w UE zaczną rządzić nacjonalistyczni katolicy, to oni będą nacjonalistycznymi katolikami. Będą służyć każdej władzy, żeby się wysoko ulokować i wygodnie żyć" - stwierdził prezes NBP.
"KPO to wzrost PKB o 0,4 proc. a także wzrost inflacji od 0,1 do 0,3 proc."
Szef NBP pytany na konferencji o wpływ Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na polską gospodarkę przyznał, że "wpływ KPO oczywiście byłby pozytywny". "Każdy eurocent, który wpłynie do Polski witamy z radością, ale to jest niewielki wpływ" - dodał.
Adam Glapiński wskazał, że szacunki wpływu KPO na gospodarkę, które przeprowadził bank centralny są trochę niższe niż te rządowe. "W pełnej realizacji, to w pierwszym roku, jeśli chodzi o PKB, to byłby przyspieszenie o jakieś 0,4 proc., a w następnych latach - 0,2 proc. Czyli niewiele i też wiele, bo następuje spadek tempa wzrostu i to 0,4 a potem 0,2, to jest coś konkretnego" - powiedział.
Prezes zauważył, że KPO będzie miał także wpływ na wzrost inflacji, ponieważ będą to dodatkowe środki. Według Glapińskiego "ten niekorzystny wpływ", to od 0,1 do 0,3 proc.
"Dostanie tego KPO by znakomicie polepszyło nasz obraz w świecie ratingów ekonomicznych, dla inwestorów zagranicznych" - dodał.
"W Polsce odczujemy hamowanie gospodarki bardzo mocno"
W Polsce odczujemy hamowanie gospodarki bardzo mocno, zarówno w postaci spowalniającego wzrostu gospodarczego, jak i obniżającej się presji inflacji - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński.
Przyznał jednocześnie, że dążąc do obniżenia inflacji, stopniowego, kontrolowanego, cywilizowanego, jednocześnie obniża się tempo życia gospodarczego; gospodarka się oziębia.
Adam Glapiński zauważył jednak, że bardzo ważne jest to, by spowolnienie gospodarcze nie było nadmiernie.
Prezes NBP odnosząc się do stóp procentowych podkreślił, że "karygodną nieprawdą" jest to, że RPP zaczęła podwyższać stopy za późno. Wykazała to też misja MFW w Polsce - dodał. "Stwierdzono, że było to we właściwym momencie w świetle ówczesnej wiedzy" - wskazał.
"My doszliśmy do tego pułapu, który uważamy za wskazany (...) Mniej więcej te 6,75 proc. odpowiada według nas adekwatnie na tę sytuację. Uznaliśmy w pewnym momencie, że to jest ta właściwa wielkość, która działa przez wiele kwartałów na gospodarkę" - powiedział Glapiński.
Szef NBP przypomniał, ze stopy procentowe działają z opóźnieniem. "Nasze podwyżki robione co miesiąc stopniowo, coraz mocniej oddziaływają na gospodarkę w kierunku zacieśnienia, ograniczania popytu" - zaznaczył.
Adam Glapiński dodał, że poprzednie podwyżki stóp będą w kolejnych kwartałach nadal oddziaływać w kierunku obniżania się inflacji. "Kolejne podwyżki nadal działaj, niektóre coraz silniej, te ostatnie. Ważne żeby nie przedobrzyć z tym" - dodał.
Autorzy: Anna Bytniewska, Michał Boroń, Łukasz Pawłowski
lgs/ wkr/ drag/ map/ doa/
Dane za X i XI sygnalizują dalsze spowolnienie aktywności gospodarczej w IV kw. Protokół RPP z XII
W grudniu członkowie RPP wskazywali, że dane za październik i wskaźniki koniunktury za listopad sygnalizują dalsze spowolnienie aktywności gospodarczej w IV kw. 2022 r. - wynika z protokołu z posiedzenia RPP w dn. 7 grudnia. Członkowie Rady oceniali, że sytuacja na rynku pracy pozostaje dobra, choć część z nich wskazywała, że dane sugerują pogorszenie perspektyw.
"Zaznaczano, że dane miesięczne za październik oraz wskaźniki koniunktury za listopad sygnalizują dalsze spowolnienie aktywności gospodarczej w IV kw. 2022 r., a w szczególności, że realne dynamiki sprzedaży detalicznej i produkcji sprzedanej przemysłu były niższe niż średnio w III kw. 2022 r. Wskazywano, że osłabienie koniunktury ma związek m.in. ze spowalnianiem globalnego wzrostu gospodarczego, ale jest także wynikiem spadku dochodów realnych gospodarstw domowych, zwłaszcza przy jednocześnie słabych nastrojach podmiotów gospodarczych oraz po dokonanym silnym zacieśnieniu polityki pieniężnej" - napisano w protokole.
"Równocześnie zaznaczano, że dynamika produkcji budowlano-montażowej w październiku 2022 r. była zbliżona do średniej z III kw. 2022 r., przy czym – część członków Rady oceniała – że silny spadek nowo udzielanych kredytów mieszkaniowych przyczyni się do wyraźnego ograniczenia produkcji w budownictwie mieszkaniowym w kolejnych okresach" - dodano.
Jak napisano w raporcie, niektórzy członkowie Rady wyrażali pogląd, że analiza wybranych "miękkich" wskaźników koniunktury sugeruje, że kończy się faza recesji i gospodarka przechodzi w fazę ożywienia.
Członkowie Rady oceniali w grudniu, że sytuacja na rynku pracy pozostaje dobra.
"Jednocześnie część członków Rady zwracała uwagę, że odnotowany w danych BAEL za III kw. br. spadek liczby pracujących w ujęciu rocznym, wyniki ankiet PMI wskazujące na plany ograniczenia zatrudnienia oraz rosnące obawy gospodarstw domowych o wzrost bezrobocia sugerują pogorszenie perspektyw rynku pracy. Odnosząc się do danych za III kw. niektórzy członkowie Rady wskazywali, że sektor publiczny miał większy ujemny wkład do dynamiki rocznej liczby pracujących według BAEL niż sektor prywatny. Podkreślano także, że mimo wzrostu nominalnych wynagrodzeń, ich dynamika realna jest ujemna" - napisano w protokole.
Rada Polityki Pieniężnej utrzymała 7 grudnia wszystkie stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie. Ankietowani przed posiedzeniem analitycy spodziewali się braku zmian stóp procentowych, czyli stopy referencyjnej na poziomie 6,75 proc.
pat/ ana/
























































