W najbliższych godzinach odbędzie się konferencja prasowa, na której powiem o tym, co dalej z Ministerstwem Skarbu Państwa - zapowiedziała w czwartek rano premier Beata Szydło. W jej ocenie szef resortu Dawid Jackiewicz "zrobił bardzo dużo".
[Aktualizacja - godz. 11:35] Konferencja premier Beaty Szydło odbędzie się w czwartek o
godz.14 - poinformował na portalu społecznościowym rzecznik rządu Rafał
Bochenek.
Pytana w TVN24, czy w najbliższych godzinach zdymisjonuje ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza, Szydło odpowiedziała: "prawdą jest, że w najbliższych godzinach odbędzie się konferencja prasowa, na której powiem o tym, co dalej z Ministerstwem Skarbu Państwa".
"PiS w swoim programie i w programie rządowym przyjęło, że ministerstwo skarbu będzie likwidowane do końca roku i ten proces już się kończy" - podkreśliła. Dodała, że "jeżeli likwidujemy ministerstwo, to oczywiście muszą być zmiany organizacyjne".
W jej ocenie minister Jackiewicz "zrobił bardzo dużo w resorcie skarbu". "Przede wszystkim przygotował przekształcenia. Doprowadził do tego, że projekt likwidacji ministerstwa i przekazania spółek poszczególnym resortom jest na ukończeniu. O to chodziło" - mówiła.
Przypomniała, że rząd realizuje przygotowany przez wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. "Jednym z elementów tego planu jest wykorzystanie spółek Skarbu Państwa do tego, żeby potencjał rozwojowy, gospodarczy Polski był szybszy, lepszy, większy" - mówiła Szydło.
Pytana o wypowiedź szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas niedzielnej Rady Politycznej PiS, w której krytykował to, co dzieje się obecnie w spółkach SP, premier Beata Szydło powiedziała: "Zarządzanie spółkami Skarbu Państwa nie jest łatwe. Zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, majątkiem państwa, wymaga ogromnej odpowiedzialności, determinacji i faktycznie wystarczającej determinacji do tego, żeby nie pozwolić, by majątek Skarbu Państwa stał się łatwym kąskiem dla tych, którzy chcą robić na nim nieczyste interesy".
"Pozostawiam panu ministrowi Jackiewiczowi ocenę tego, w jaki sposób w tej chwili on będzie chciał wypowiedzieć się na temat tego, jaka jest sytuacja w spółkach Skarbu Państwa. Ja mogę powiedzieć tak: to o czym mówił premier Jarosław Kaczyński w czasie Rady Politycznej w niedzielę jest oczywiście dla wszystkich przestrogą i ostrzeżeniem i to są słowa, które każdy polityk Prawa i Sprawiedliwości powinien codziennie sobie przypominać" - powiedziała Szydło.
Dymisja ministra Jackiewicza niczego nie rozwiąże

W najbliższych godzinach premier powie, co dalej z Dawidem Jackiewiczem, ministrem skarbu. Warto uporządkować wypowiedzi z ostatnich dni związane z jego dymisją. Niezależnie od tego, czym się skończy spotkanie pani premier i ministra z dziennikarzami, warto sięgnąć do ostatnich wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Pytania o dymisję ministra Jackiewicza nie mają sensu. Jak rozumiem, został on właśnie oskarżony przez premier i kolegów z partii o brak nadzoru nad spółkami skarbu państwa. Pamiętając o wypowiedziach najważniejszych polityków PiS, postawić trzeba zupełnie inne. Frazy kluczowe są następujące:
- własne interesy
- nieczyste interesy
- próby tworzenia układów i układzików i szerzenie się kumoterstwa
- jakiekolwiek symptomy tego, że może dziać się źle w spółkach skarbu państwa, zostały przerwane
Dymisja odpowiedzią na nie nie będzie.
Niedługo informacja po roku pracy rządu
Szydło pytana, czy przewiduje zmiany w rządzie, odpowiedziała: "Przed nami już niedługo rocznica prac rządu. Przygotowuję w tej chwili informację, którą przekażę w momencie, kiedy będziemy zbliżać się do zakończenia pełnego roku prac rządu". Dodała, że informacja zostanie przedstawiona publicznie. "Co zrobiliśmy, czego nie udało się zrobić" - mówiła.
"Są tacy ministrowie, którzy mają bardzo duże sukcesy, którzy w tym roku zrobili bardzo dużo, są tacy, z którymi są wiązane ogromne nadzieje i są też tacy, którzy pewnie dzisiaj nie są jeszcze do końca zadowoleni - i ja również - z realizacji tych założeń, które były" - mówiła premier.
Podkreśliła, że każdy z ministrów - ona również - są poddawani ocenie i - jak przekonywała premier - "tak powinno być". "Każdy z nas podlega ocenie i każdy resort podlega analizie" - zaznaczyła.
"Przede wszystkim jesteśmy rządem, który tworzy partia, więc musimy również i przed władzami partii zdawać sprawozdanie z realizacji programu, który przyjęliśmy" - mówiła Szydło. Dodała, że najważniejszą kwestią jest to, czy jest on realizowany i w jaki sposób jest realizowany.
"Każdy z ministrów musi pamiętać o tym, że w rządzie jesteśmy po to, żeby realizować te sprawy i do tego w taki sposób, do jakiego zobowiązaliśmy się wobec naszych wyborców" - powiedziała premier.
Szydło: Rozmawiałam z szefem MON o Misiewiczu
Rozmawiałam z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem na temat powołania Bartłomieja Misiewicza w skład rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej; to w jego rękach jest ta kwestia - powiedziała w czwartek premier Beata Szydło.
Premier w TVN24 była pytana, czy nie razi jej sposób, w jaki szef MON Antoni Macierewicz "ulokował" w radzie nadzorczej PGZ swojego najbliższego współpracownika Bartłomieja Misiewicza.
"Rozmawiałam z panem ministrem Macierewiczem na temat tej sytuacji i mam nadzieję, że będą również wyciągnięte wnioski" - powiedziała Beata Szydło. Dodała, że "w jego rękach jest teraz cała ta kwestia". "Ja będę oczywiście oczekiwać na to, w jaki sposób będzie nadal się rozwijała sytuacja" - zaznaczyła.
"Wszyscy politycy i ministrowie rządu PiS muszą pamiętać, że jeżeli chcemy wywiązać się ze swoich zobowiązań, chcemy zrealizować swój program, musimy pamiętać też o tym, czego oczekują Polacy. Oni nas wybrali m.in. dlatego, że mieli dość buty i arogancji władzy" - powiedziała szefowa rządu.
Bartłomiej Misiewicz, szef gabinetu szefa MON Antoniego Macierewicza i rzecznik resortu, według informacji na stronie PGZ zasiada w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. We wtorek "Rzeczpospolita" podała, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych. Nie ma także - jak podawały media - ukończonych studiów wyższych. Prasa informowała też, iż ze statutu PGZ wykreślony został zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych.
Szef MON Antoni Macierewicz pytany kilka dni temu o sprawę zasiadania Misiewicza w radzie nadzorczej PGZ, podkreślił, że jest on tam jego bezpośrednim reprezentantem. "Chcę, żeby ministerstwo obrony miało wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie" mówił szef MON.
Klub PO zapowiedział złożenie do prokuratury wniosku ws. Misiewicza. W odpowiedzi na tę zapowiedź rzecznik MON podkreślał, że spokojnie czeka na ocenę prokuratury. Według niego powołanie do rady nadzorczej PGZ odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym z Kodeksem Spółek Prawa Handlowego. Jak podkreślił, "Minister Obrony Narodowej sprawuje nadzór nad Polską Grupą Zbrojeniową". "Ważną kwestią jest, aby w organie nadzorczym PGZ zasiadał ktoś skierowany tam przez kierownictwo resortu" - dodał.
Za bezpieczeństwo Polaków na Wyspach odpowiadają służby brytyjskie
Za zapewnienie bezpieczeństwa polskim obywatelom mieszkającym w Wielkiej Brytanii odpowiadają brytyjskie służby; będziemy monitorować, czy będą oni podejmować w tej sprawie konkretne działania - powiedziała Szydło.
Szefowa rządu była pytana o ostatnie ataki na Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. "Będziemy dążyć do tego, by przypominać władzom brytyjskim, bo to jest odpowiedzialność Brytyjczyków, to jest odpowiedzialność służb brytyjskich, do zapewnienia polskim obywatelom mieszkającym w Wielkiej Brytanii bezpieczeństwa" - powiedziała Szydło.
Dodała, że obowiązkiem polskiego rządu jest "upominanie się, wtedy gdy w naszej ocenie te służby nie działają wystarczająco skutecznie i przypominanie, że są one odpowiedzialne za to bezpieczeństwo".
Premier zwróciła ponadto uwagę, że zarówno premier Wielkiej Brytanii Theresa May, jak i przedstawiciele brytyjskiego rządu, wyrazili "nie tylko wielkie ubolewanie z powodu tego, co się stało, ale zadeklarowali, że będą konkretne działania podejmowane". "My będziemy w tej chwili monitorować, czy rzeczywiście tak jest" - zaznaczyła.
Szefowa rządu pytana była też o sprawę "chuligańskich wybryków" w stosunku do cudzoziemców w Polsce. Chodzi m.in. o sprawę pobicia przed tygodniem, w jednym z warszawskich tramwajów profesora Jerzego Kochanowskiego z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Został on pobity, bo rozmawiał po niemiecku z kolegą z Uniwersytetu w Jenie.
"To są działania karygodne i nigdy nie powinny mieć miejsca" - stwierdziła Szydło.
"Powinniśmy przede wszystkim, począwszy od polityków, poprzez media, różnego rodzaju ważne instytucje, osoby publiczne zdecydowanie takie działania potępiać" - dodała.
Premier stwierdziła też, że "uspokojenie i język dialogu jest w Polsce bardzo potrzebny".
Kolejny napad na Polaków w Wielkiej Brytanii
W piątek wieczorem w Leeds, w hrabstwie West Yorkshire, doszło do kolejnego napadu na Polaków. Według komunikatu miejscowej policji, mężczyźni zostali zaatakowani przez grupę około dwudziestu zakapturzonych nastolatków w wieku od 16 do 18 lat. Jeden z Polaków został poważnie ranny; trafił do szpitala, bo wymagał interwencji chirurgicznej.
Policja w Leeds w hrabstwie West Yorkshire potwierdziła w poniedziałek w rozmowie z PAP, że piątkowy atak jest traktowany jako przestępstwo na tle nienawiści narodowościowej. Polskie służby konsularne są kontakcie z policją i władzami miasta w celu wyjaśnienia tego wydarzenia.
To kolejny poważny incydent na tle nienawiści narodowościowej wymierzony w polską społeczność w Wielkiej Brytanii od czerwcowego referendum w sprawie wyjścia tego kraju z UE. Do najpoważniejszego doszło 27 sierpnia w Harlow w hrabstwie Essex, gdzie jedna osoba zginęła, a druga została ciężko ranna.
(PAP)
mce/ mag/


























































