Wzrost ten był też większy niż w Hiszpanii (+24%), a zbliżony do poziomu greckiego (+30%). Jedynie w Portugalii skala wzrostu upadłości firm była zdecydowanie wyższa (+43%). W większości krajów europejskich liczba upadłości przedsiębiorstw w 2012 roku zmieniała się minimalnie – w tempie kilku procent (przy czym także zmniejszała się, np. w Niemczech).
| » Jak ogłosić upadłość firmy? |
- Kryzys głównie finansowy – problemy z płynnością, a nie z popytem są zdecydowanie częściej przyczyną kłopotów firm (problem z popytem ewidentnie wystąpił w przypadku meblarstwa, a ostatnio także w sektorze produkcji samochodów).
- Znaczny wzrost upadłości firm małych, jak i największych – upadło m.in. aż 90 spółek akcyjnych.
- Próby ratowania przedsiębiorstw – prawo upadłościowe to coraz częściej też prawo naprawcze, o czym świadczy spektakularny wzrost w 2012 roku liczby postępowań układowych.
- Piętno budownictwa – upadły 273 firmy budowlane, to jest nie tylko o 87% więcej niż w 2011 roku, ale aż ponad siedmiokrotnie więcej niż pięć lat temu (w 2007 roku – 37 upadłości w budownictwie).
- Branże – nie ma podziału wskazującego na te bezpieczne i zagrożone, ale ostatnio najbardziej widoczne są problemy m.in.: firm mięsnych, dystrybutorów detalicznych, jak i hurtowych, firm meblowych, transportowych, sektora metalowego (części, maszyny etc.).
- Województwa – pomimo dużej liczby upadłości Mazowsze nie odczuwa ich skutków ekonomicznych i społecznych tak mocno jak chociażby Wielkopolska. Wysoki koszt ekonomiczny i społeczny bankructw ponosi także Małopolska, Pomorze i Podkarpacie, natomiast stosunkowo lepiej na tym tle wypada Dolny Śląsk. województwo łódzkie czy Śląsk.
- Dane o upadłościach potwierdzają to, z czym mamy do czynienia od kilkunastu miesięcy – z realnym, poważnym kryzysem w gospodarce – mówi Tomasz Starus, Dyrektor Biura Oceny Ryzyka i Główny Analityk w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes z Grupy Allianz. – Mamy do czynienia przede wszystkim z kryzysem finansowym – wynikającym z problemów z terminowym odzyskaniem środków własnych jak i z pozyskaniem ich z zewnątrz, jako efektu ograniczenia przez banki finansowania już nie tylko inwestycji, ale nawet kredytowania bieżącego – obrotowego. Kłopoty z płynnością może mieć każda firma – zarówno najsilniejsze kapitałowo duże firmy, jak i elastyczne firmy małe – bez podziału na branże, na firmy eksportujące czy importujące… Polska jest zdecydowanie częścią europejskiej gospodarki: jeśli coś złego zaczyna się dziać poza naszymi granicami, to problemy docierają także do nas i to w skali (głównie z powodu budownictwa, ale nie tylko), która poza ogarniętą kryzysem Europą Południową nie jest spotykana.

Źródło: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes Collections z Grupy Allianz
Czy coś się zmieni w bieżącym, 2013 roku?
![]() | »Rozwiązanie umów o pracę w przypadku upadłości firmy |
Znaczny wzrost upadłości firm małych, jak i największych
Obserwujemy, nienotowany wcześniej wzrost upadłości najsilniejszych kapitałowo firm dużych – były to w większości spółki akcyjne (spośród nich ponad 20 to spółki notowane na warszawskiej GPW), jak i zazwyczaj najlepiej dostosowujących się do rynku firm małych – reprezentowanych głównie przez prowadzące działalność gospodarczą osoby fizyczne. Mniejsza dynamika wzrostu upadłości spółek z ograniczoną odpowiedzialnością nie świadczy niestety o ich lepszej kondycji, ale wynika z dużej liczby ich upadłości już w latach ubiegłych, czyli z wyższego niż w dwu wspomnianych przypadkach punktu odniesienia.

Źródło: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes Collections z Grupy Allianz
Duża liczba postępowań układowych – aż 169 (z czego 28 nie udało się – zmieniono je w postępowanie likwidacyjne)
![]() | »Banki tłumaczą firmom, dlaczego nie dają im kredytów |
![]() | »Przez branże budowaną nie dostaniesz kredytu |
Branże, które napotykają problemy to m.in.:
- Meblarstwo, cierpiące na skutek spadku popytu na rynkach zachodnioeuropejskich. Wciąż upadają firmy produkujące meble – i przynajmniej w sadowych orzeczeniach są to firmy duże, zatrudniające ponad 100 czy nawet kilkaset osób, o obrotach od kilkudziesięciu do ponad stu milionów złotych (przykład z grudnia).
- Problemy mają i mieć będą firmy dystrybucyjne – nawet te duże, notowane na rynku publicznym – stwierdza Grzegorz Hylewicz, Dyrektor Windykacji w Euler Hermes Collections, spółce Grupy Allianz. Kryzys finansowy – ograniczenie zaangażowania banków w finansowanie hurtowników jest w tym przypadku nie przyczyną, ale następstwem przegrupowania na rynku dóbr konsumenckich. W coraz większym stopniu dzieli się on z jednej strony między sieci dyskontów i supermarketów, a z drugiej pomiędzy grupę największych hurtowników i ich afiliowane sieci handlowe. Pomiędzy tymi dwoma grupami jest coraz mniej miejsca dla innych podmiotów… Widząc to banki, będące ponadto świadkiem ogólnie dramatycznie niskiej rentowności w hurcie ograniczają jego finansowanie, nie tylko dystrybucji wspomnianych art. konsumenckich, ale także np. art. budowlanych czy elektrycznych.
Mięsna – koncentracja w sprzedaży art. spożywczych uderza nie tylko w sklepy, ale także w producentów. Ponieważ w branży mięsnej aktualna rentowność jest niska, nierzadko niższa niż ponoszone koszty wdrożonej kilka lat temu w branży modernizacji, to firmy są bardzo wrażliwe na wahania popytu. A on się zmienia – centralizacja sprzedaży oznacza także centralizację zamówień przez sieci i dyskonty u kilku największych dostawców… Świadczą o tym najnowsze, grudniowe przykłady – w szczycie sezonu przedświątecznego upadały kolejne zakłady mięsne, i to wcale nie takie małe…Zobacz też: Przemysł mięsny na zakręcie - Handel detaliczny – liczba upadłości przedsiębiorstw (bo nie sklepów – tych było zdecydowanie więcej) zajmujących się handlem detalicznym wzrosła w ciągu roku o 40%. Malejący już wyraźnie popyt konsumencki przekłada się na kłopoty m.in. sklepów z odzieżą czy obuwiem. Problemy maja także salony i autoryzowane serwisy samochodowe – sama liczba ich bankructw nie mówi wszystkiego o skali kłopotów, ponieważ co prawda w grudniu upadło dwóch dilerów, ale biorąc pod uwagę fakt, iż każdy diler może mieć kilka salonów przestaje dziwić np. ilość osób, które tracą w nich pracę (w tym przypadku ponad 150, co należy dodać do skali zwolnień u dilerów, która wyniosła od początku roku już ponad 1,5 tys. osób).
- Transport – firmy spedycyjne są ofiarą opóźnień płatniczych w innych branżach, na rzecz których świadczą usługi. W tej sytuacji zmiany w systemie opłat za korzystanie z dróg, na które gremialnie narzeka branża także pogłębiły jej problemy, co skutkuje podwojeniem liczby upadłości w stosunku do roku poprzedniego.
Upadłości w podziale na województwa

Pomimo największej liczby upadłości na Mazowszu, to niestety w Wielkopolsce najbardziej odczuwalne będą efekty upadłości (łączny obrót bankrutów na Mazowszu – ok. 2,3 mld złotych, podczas gdy w Wielkopolsce – ponad 3 mld; zatrudnienie w tych zakładach wg. ostatnich dostępnych danych miała podobna liczba osób – ok. 7,8 tys. osób w każdym z tych województw). W Wielkopolsce mieliśmy do czynienia ze zdecydowanie większą ilością upadłości dużych firm budowlanych i całego otaczającego je zaplecza, ponadto m.in. firm meblarskich, podczas gdy na Mazowszu duża część firm, które upadały to firmy handlowe czy usługowe.
| »Czeka nas kolejna fala zwolnień |
Podobny ja na Mazowszu potencjał firm, których upadłość ogłoszono w 2012 roku (2,3 mld zł), miały firmy z Małopolski. Także tutaj – podobnie jak w Wielkopolsce dużym ciężarem były problemy budownictwa. Nie inaczej na Podkarpaciu – jak na potencjał gospodarczy tego województwa upadłość firm o łącznie liczonym obrocie na ponad 800 mln złotych jest bardzo dotkliwe w skali lokalnej. Innym dużym zaskoczeniem in minus są upadłości na Pomorzu: zsumowany obrót firm, które upadły wynosił ponad 1,9 mld złotych – natomiast w regionie tym w dużym stopniu przyczyniło się do tego nie budownictwo, ale problemy w handlu detalicznym i hurtowym. Nas tym tle problemy Dolnego Śląska wyrażone zsumowanym obrotem firm, których upadłość ogłoszono w minionym roku (nieco ponad 600 mln zł) czy Śląska (ok. 900 mln złotych) wydaja się mniej dotkliwe, biorąc pod uwagę znaczny potencjał gospodarczy tych regionów (czyli ilość jak i wielkość działających tam firm). Należy jedynie wspomnieć, ze na Śląsku większym problemem był wydźwięk społeczny upadłości – firmy, które tam zbankrutowały zatrudniały łącznie ponad 5,5 tys. osób, a jak wiemy w chwili obecnej prace traci tam duża grupa osób w przemyśle motoryzacyjnym.
/Euler Hermes
Źródło:Informacja prasowa



























































