Państwowy ubezpieczyciel jest niekwestionowanym liderem rynku. Tylko w pierwszym kwartale zysk PZU wyniósł prawie 1 mld zł. Nie jest tajemnicą, że państwowy gigant śpi na pieniądzach.


Od dawna mówi się o możliwości zakupu przez PZU banku lub innej instytucji finansowej. Oczekiwania polityczne skłaniają się ku pierwszej opcji - z plotek wynika, że PZU może być zainteresowane Aliorem (należącym do Włochów), przejęciem Raiffeisen Polbanku oraz banku BPH. Split akcji ułatwiłby ewentualne rozliczenie transakcji. Dla rynku to wyraźny sygnał, że do gry wchodzi poważna firma z olbrzymim kapitałem.
Ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że PZU miałoby się zaangażować w ratowanie polskiego sektora wydobywczego. PZU to jednak firma rozsądna, dobrze zarządzana i naprawdę ostatnią rzeczą jakiej jej potrzeba jest kupno szafy z trupem w środku - szczęśliwie plotkę szybko zdementowano.
Bank to lepsza inwestycja i co najważniejsze - pożądana przez wszystkich, zwłaszcza przez drobnych inwestorów. Państwowy ubezpieczyciel już dwa lata temu próbował przejąć BGŻ. Wówczas PZU przegrało konkurencję z BNP Paribas. Teraz może się udać z innym bankiem.
Druga sprawa to częściowa repolonizacja banków - stworzenie silnej instytucji finansowej uzbrojonej w polski kapitał byłoby doskonałym narzędziem do wywierania efektywniejszego wpływu na rozwój gospodarki. Zgodnego przede wszystkim z polskim interesem, bez konieczności szukania akceptacji po stronie zachodniego kapitału, który nie zawsze jest zainteresowany wspieraniem polskich przedsiębiorców.

























































