"Becikowe" może przekroczyć 30 tysięcy złotych, bo przepisy w ZUS-ie są dziurawe jak ser szwajcarski. Nie trzeba być nawet szczególnie cwanym, aby załapać się na wysoki zasiłek macierzyński. W tle rozgrywa się walka matek o dłuższy urlop macierzyński. Dzieci są ważne, ale trzeba na nie mieć pieniądze.
Sposób na uzyskanie wysokiego zasiłku macierzyńskiego jest prosty. Kobieta w ciąży zakłada działalność gospodarczą i miesiąc przed urodzeniem wpłaca jedną, najwyższą składkę na ubezpieczenie chorobowe, czyli 3,3 tys. zł.
![]() | » "Biznesmatki" wysysają pieniądze z ZUS-u. Jak długo jeszcze? |
Z takiego preferencyjnego zasiłku macierzyńskiego korzysta nawet kilka tysięcy kobiet miesięcznie, a tylko znikomej części z nich udało się udowodnić oszustwo. Z danych pozyskanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że ZUS odmówił wypłaty lub nakazał zwrócić zasiłek tylko 1716 matkom.
Ryzyko nieduże, biznes się opłaca, wszystko jest legalne
Stąd prosty wniosek, że warto podjąć działania, aby przez kilka miesięcy dostawać na rękę ekwiwalent ponad dwóch przeciętnych krajowych. To takie "ukryte" becikowe. Państwo też na tym korzysta, bo otrzymuje produkt statystyczny, którym warto chwalić się na konferencjach prasowych - zadowoloną matkę-Polkę, która prowadzi firmę i nie boi się rodzić dzieci. Urlopy macierzyńskie kosztują nas 3 mld zł. Te najwyższe stanowią tylko kilka procent tej kwoty - na razie...
![]() | » Świadczenia należne z tytułu urodzenia dziecka |
Rządzący są bezradni, bo nie mogą dyskryminować kobiet ze względu na ciążę. Każdy może założyć firmę, każdy może zapłacić wyższe chorobowe. Wydanie przepisów, które np. wyłączą z tej możliwości przyszłe mamy, będzie niezgodne z zasadą równości płci. Kontrole są nieskuteczne, bo bardzo trudno udowodnić komuś udawanie działalności gospodarczej, gdy kobieta w ciąży sprzedaje koronkowe fartuszki własnej produkcji, ale nie ma na nie chętnych. Może za rok popyt będzie? - na razie urzędnicy nie mają prawa decydować o tym, czy coś jest rynkowe, czy nie.
Batalia "matek pierwszego kwartału"
![]() |
Fanpage "Matek I kwartału" na Facebooku z godziny na godzinę zdobywa coraz większą popularność |
Większość głośno protestuje przeciwko dyskryminowaniu ich dzieci, ale nie ukrywajmy - w całej sprawie chodzi głównie o pieniądze. Można to nazwać pazernością, ale protestujące panie i ich mężowie mają trochę racji. Benjamin Franklin mawiał, że jeżeli ludzie zaczynają masowo zachowywać się w sposób nielogiczny, to pierwszym podejrzanym jest system podatkowy. Ustawa wydłużająca urlop macierzyński wchodzi w życie 1 września. Przyszłe mamy chcą przesunąć datę na 1 lub 10 czerwca tak, aby wszystkie kobiety, które urodzą w 2013 roku, mogły skorzystać z nowych udogodnień. Szacowany koszt zmiany terminu waha się od 150 do 500 mln zł.
Błaha niesprawiedliwość, czy poważny powód
Jedną z głównych finansowych przyczyn protestu jest fakt, że zmieniły się zasady przyznawania becikowego i od nowego roku obowiązuje kryterium dochodowe. Naturalnie becikowe to grosze, ale dla młodych, którym rodzi się pierwsze dziecko, jest ono dosyć istotnym wsparciem chociażby na zakup pieluch. Jednak świadczenia nie dostaną te rodziny, w których miesięczny dochód na jednego członka jest wyższy niż 1,9 tys. zł netto. Mediana płacy w Polsce to 2 tys. zł na rękę. Małżeństwo spodziewające się dziecka, którego łączny dochód jest wyższy niż 5,7 tys. zł (licząc z nienarodzonym dzieckiem), już nie dostaną żadnego wsparcia. MPiPS podało, że prawo do becikowego straci ok. 10% wcześniej uprawnionych. Idealnie obrazuje to, jak biednym jesteśmy narodem.
Dlaczego akurat 17 marca? | |
Urlop macierzyński w 2013 roku ma wymiar 20 tygodni podstawowych oraz 4 tygodni dodatkowego urlopu macierzyńskiego. Według dotychczasowych planów rządu, kobiety, które urodzą po 17 marca 2013 r., a urlop macierzyński skończą po 1 września 2013 r., mogłyby liczyć na urlop rodzicielski, czyli w praktyce wydłużenie urlopu macierzyńskiego do 12 miesięcy (z tym, że zasiłek za urlop rodzicielski wyniósłby 60% podstawy wymiaru zasiłku macierzyńskiego). |
»Premier: nie będzie zmiany w sprawie urlopów macierzyńskich |
Argumenty finansowe protestujących nie są zbyt mocne, ale są. Teoretycznie grupa rzeczywiście poszkodowanych jest stosunkowo niewielka, a szkoda nieznaczna. Nie zmienia to faktu, że ona istnieje i w demokracji każdy ma prawo do protestów. Na pierwszy rzut oka jest to absurd, ale "matki pierwszego kwartału" zostały dotknięte pewnego rodzaju niesprawiedliwością w redystrybucji przywilejów socjalnych. To ewidentnie wina ustawodawcy. Chociaż sam jestem przeciwnikiem zwiększania świadczeń socjalnych, wydłużania urlopów macierzyńskich itd., to biorąc pod uwagę fakt, że państwo w formie podatków pośrednich i bezpośrednich zabiera nam 70% dochodów, to nie dziwie się nikomu, kto chce, aby korzystne pod względem socjalnym przepisy dotyczyły także jego.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl